Jak znaleźć Złoty Pociąg lub skarb – poradnik z przykładami
Wykrywacz jak rewolwer
Podczas ostatniego Festiwalu Tajemnic archeolog i starszy inspektor do spraw zabytków z wałbrzyskiego oddziału Wojewódzkiego Urzędu Konserwatora Zabytków, Marek Kowalski, mówił o tym, jak powszechne ostatnio w naszym regionie poszukiwanie skarbów, zaginionych obiektów czy też budowli wygląda z perspektywy urzędnika wydającego zezwolenia naszym odpowiednikom Indiany Jonesa. A przepisy ostatnio mocno się zmieniły... Na przykład nie wolno używać wykrywacza do metalu bez pozwolenia.
- Ostatnio ktoś zapytał mnie, czy trzeba mieć pozwolenie na poszukiwanie obrączki żony z wykrywaczem do metalu. Odpowiedziałem, że jak się nie ma przy sobie małej łopatki saperskiej, to nie trzeba, bo wtedy się nie spełnia ustawowych warunków do konieczności uzyskania pozwolenia. Podobnie jest z poszukiwaniem meteorytów czy rur kanalizacyjnych. Zawsze jest taka niebieska linia – mówił Marek Kowalski, pokazując, jak nieprecyzyjne czasem bywają nowe przepisy. Bo w końcu rury też mogą być zabytkiem... I sama definicja rzeczy może sprawić problemy. - A wchodzisz na czyjąś własność i kopiesz, więc dokonujesz tam zmian. Nie ma już gruntów niczyich. Trzeba mieć zgodę właściciela terenu – dodał urzędnik.
Przykład zgłoszenia nieprecyzyjnego: "Pozyskałem wiedzę, że na terenie Wałbrzycha znajduje się dziesięć jeszcze nieodkrytych kopalń". Albo: "dziesięć zakopanych ciężarówek z cennymi przedmiotami". Od tej pory, jeśli jakaś zostanie odkryta, zgłaszam się po nagrodę. Dlatego można zgłosić tylko rzecz zaginioną, a nie istniejącą wirtualnie. A poświadczeniem zaginięcia jest zdjęcie, jakiś dokument, czy zeznanie naocznego świadka potwierdzające realne istnienie obiektu. Choć i tu bywa różnie...
Sztolnia w kwadrans
- Zgłosił się raz do mnie autochton. Chciał kopać w polu pośrodku niczego. Powiedziałem, że może kopać, aż dokopie się do Chin. Zaczął i po 15 minutach była sztolnia, a ja musiałem wracać z urlopu. Przyszła też inna osoba, miała wiedzę z trzech niezależnych źródeł i było tak samo – sztolnia po kwadransie. Ale był też inny pan, mówił, że miał 8 albo 9 lat, kiedy kolega nabroił i on go szukał, znalazł go w jakiejś dziurze w ziemi, gdzie były regały z książkami i dokumentami, skrzynie. Wie, gdzie to jest. Kopał chyba cały dzień, zero trafienia. Był w obiekcie, ale pomylił się po 50 latach co do lokalizacji – podawał przykłady archeolog.
Działania poszukiwaczy skarbów regulują teraz dwa dokumenty: ustawa o rzeczach znalezionych z 20 lutego 2015 i rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie znalezienia zabytków i materiałów archiwalnych z 2 lipca 2015. Problem może sprawić rozróżnienie, która z nich powinna być zastosowana, kiedy znajdziemy, na przykład, złotą bransoletkę. Bo niby skąd przeciętny laik ma wiedzieć, czy to, co znalazł, ma wartość zabytkową, czy nie? Tym bardziej, że rozporządzenie dotyczy też dokumentów czy papierów wartościowych. Więc być może trzeba bransoletkę pokazać staroście czy prezydentowi miasta, a on w ciągu 7 dni powiadomi konserwatora zabytków, jeśli będzie podejrzewał, że to stara cenna rzecz.
Dziś nie wystarczy sam wniosek, trzeba mieć jeszcze program poszukiwań. I pokazać lokalizację na GPS-ie. Potem wypełnia się dokumentację polową i czasem trzeba powołać ekspertów: specjalistę od prac budowlanych, górnika, archeologa, archiwistę, historyka sztuki czy nawet sapera. - I archeolog, i detektorysta poszukują, ale jeden rzeczy i informacji, a drugi tylko rzeczy, żeby potem znalezioną monetę powiesić sobie na ścianie, czy nawet na szyi – uzupełniał specjalista.
Zderzenie oczekiwań z rzeczywistością bywa szokujące. W urzędzie delegatury zjawił się raz mieszkaniec wsi istniejącej od średniowiecza, twierdzący, że oryginalna osada była na jego polu, bo właśnie znalazł... kołatkę z jednego z prastarych domów. I pokazał bransoletę brązową z okresu ateńskiego.
Nagrody rozpalają emocje
Rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z 18 lutego 2011 mówi o tym, że nagroda dla znalazcy może wynieść do trzydziestokrotności kwoty przeciętnego wynagrodzenia, a jeśli znalezisko jest szczególnie cenne, do 10% jego wartości materialnej. Warunek – przedmiot został pozyskany w drodze legalnych prac eksploratorskich. - Zgłaszający odkrycie pociągu pancernego nie mieli pozwolenia na poszukiwanie zabytków – mówił Marek Kowalski.
Jest też mowa o niezwłocznym powiadomieniu władz, choć są wyjątki i od tej zasady, bo nie ze wszystkim pobiegniemy do starosty czy prezydenta. A od wyjątków – też są wyjątki. - Pewna pani znalazła kamień z dziurką i przez pół roku chodziła po znajomych pytając, co to może być. Aż wreszcie zgłosiła i okazało się, że to cenny zabytek z okresu neolitu. Dostała nagrodę, nie wiem, ile, ale wiem, że była bardzo zadowolona – mówił archeolog.
Paradoksy związane z obecnymi regulacjami prawnymi: dwa słynne znaleziska monet, XVII-wiecznych ze Świdnicy i średniowiecznych z Wałbrzycha miały odmienną kwalifikację: to drugie było znaleziskiem o charakterze archeologicznym, bo dzbany z groszami praskimi zakopane były pod ziemią, to pierwsze już nie, bo monety sypnęły się z futryny remontowanego domu.
Zgłaszającym przedstawiciel konserwatora zabytków zalecił, żeby do składanego zgłoszenia i wniosku o zezwolenie dołączać numer telefonu. Zapewnił, że to mit, jakoby trafiał on potem do jakiejś policyjnej bazy danych poszukiwaczy skarbów, a jego zamieszczenie może skrócić procedurę o tygodnie.
Co znaleziono w naszym regionie, a czego nie?
Statystyka poszukiwań w ostatnich latach nie napawa eksploratorów optymizmem. W regionie wałbrzyskiej delegatury, w powiatach wałbrzyskim, świdnickim, kłodzkim, ząbkowickim i kamiennogórskim w 2013 roku zgłoszono 9 znalezisk, w 2014 – 5, w rekordowym 2015 – 19, rok później 8, dwa lata później 4, a w tym roku już 5. Pozwoleń natomiast wydano: w 2013 – 11, w 2014 – 8, w 2015 – 11, w 2016 aż 30 (głównie podziemia), w 2017 – 22, w tym roku 11. (Czasem jedno zgłoszenie wymaga kilku pozwoleń). Eksploratorzy powinni zgłaszać sprawozdania z prac, ale nie wywiązują się z tego, na przykład w 2017 na 22 wydane pozwolenia złożyli ich tylko 14. To sprawia, że eksplorator jest potem postrzegany jako osoba niesolidna.
Jak na tyle zgłoszeń i zezwoleń, odkryć jest stosunkowo mało. W 2013 eksploratorom powiodło się w 2 przypadkach, rok później w żadnym, w 2015 było jedno znalezisko, w 2016 – 2, w 2017 – 4, w tym roku jedno. Dla porównania ilość odkryć podczas prac budowlanych jest większa: w 2013 – 5, potem odpowiednio: 3, 4, 4, 3 i 1. Czyli zamiast chwytać za georadar, lepiej wsiąść na koparkę... A są jeszcze odkrycia całkiem przypadkowe, podczas spaceru z psem w lesie na przykład. Tych było: w 2013 dwa, a potem: 2, 1, 3, 1 i w tym roku 3.
A co znaleziono podczas planowanych badań? Niestety, większość odkrytych obiektów i przedmiotów była tam, gdzie miała być, bez niespodzianek. Odnalazła się sztolnia w Złotym Stoku, książańska Baszta Lodowa, fundamenty dawnej gospody przy wejściu do Książa, krypty w kościołach w Strzegomiu i Złotym Stoku (w średniowiecznych krypty były niemal zawsze), część cmentarza ewangelickiego w Gostkowie, a w tym roku głośna była sprawa arsenału pod boiskiem w Głuszycy, o czym pisaliśmy TUTAJ. Była też jedno odnalezienie zwłok żołnierza.
Do tego, jak podsumował przedstawiciel delegatury, poszukiwaczy często ponoszą emocje i niszczą wtedy zabytki, zwłaszcza, gdy używają ciężkiego sprzętu. A potem mogą nie otrzymać zgody na dalsze poszukiwania: - Bywa, że czasem lepiej zaniechać poszukiwań, bo technologia poszła już tak dalece naprzód, że można bez problemu znaleźć rzeczy, których nie można było odszukać wcześniej. I za 10 lat będzie jeszcze doskonalsza – mówił Marek Kowalski.
Ten Złoty Pociąg...
- Na wiele lat przed 2015 TVP Wrocław wyemitowała program z Joanną Lamparską, w którym dziennikarka stoi przy słupku z oznaczeniem 65 kilometra (linii kolejowej Wrocław Główny – Wałbrzych – przyp. red.) i mówi, że tu właśnie został zakopany Złoty Pociąg. Mamy tu casus: ktoś zgłosił, że ktoś inny znalazł i nie zgłosił. Kto powinien dostać nagrodę? - żartował przedstawiciel delegatury.
Jak dodał Marek Kowalski, podczas pierwszego badania georadarem poprzedzającego zgłoszenie na 65-tym kilometrze znaleziono tylko anomalie o regularnym przebiegu, bo żaden georadar nie jest w stanie pokazać dział czy wagonów.
- Poszukiwacze pociągu pancernego i tak wykazali się rozsądkiem, bo napisali, że badania mogły wskazywać na istnienie pustki przetworzonej o cechach tunelu lub sztolni, a są tacy, którzy piszą, że znaleźli tunel. W przypadku pociągu mówili, że georadar pokazał im strop tunelu na poziomie 7 metrów, ale gdyby przeanalizowali te wyniki bardziej szczegółowo, to przed poszukiwaniami w 2016 roku wiedzieliby, że te anomalie następują na takich wysokościach, że żaden pociąg by tam nie podjechał, za stromo. Dokonali weryfikacji i przyznali się do błędu, po czym przerwali poszukiwania. Torowisko nie może mieć pochylenia większego niż 2%. Gdyby tam było torowisko czy tunel, to musiałoby być o wiele niżej – wyjaśniał Marek Kowalski.
Wśród obecnych eksploratorów spore kontrowersje wzbudził między innymi fakt, że to minister kultury decyduje, czy za dane znalezisko przyznać nagrodę pieniężną, czy tylko dyplom uznania.
O skarbach:
SKARB PRASKICH GROSZY Z WAŁBRZYCHA WRÓCI DO MIASTA (FOTO)
ZAMEK KSIĄŻ - TRZY DEKADY WIELKIEGO SZABRU (FOTO)
KSIĘŻNA DAISY NOSIŁA NA SOBIE MAJĄTEK - I LEGENDĘ (FOTO)
WAŁBRZYCH: NASZE LASY PEŁNE MAŁYCH SKARBÓW (FOTO)
WAŁBRZYCH: WILKI LUDOJADY, BEZCENNE OBRAZY, NAJSTARSZE WYKOPALISKA...
WAŁBRZYSKIE HAŁDY - PAGÓRKI Z HISTORIĄ I PEŁNE SKARBÓW (FOTO)
ZNALAZŁEŚ DOWÓD OSOBISTY, PORTFEL, GRANAT, SKARB - CO DALEJ?
GŁUSZYCA: ZAGADKA TAJEMNICZEGO TUNELU ROZWIĄZANA (FOTO)
ZAMEK NOWY DWÓR: OSTRZEŻENIE DLA POSZUKIWACZY SKARBÓW (ZDJĘCIA)
O Złotym Pociągu i tajemniczym tunelu:
ZŁOTY POCIĄG: TUNEL MOŻLIWY. POLICJA PILNUJE 65 KM
WAŁBRZYCH: 65 KM - LEGENDY ZACZYNAJĄ SIĘ SPRAWDZAĆ
WAŁBRZYCH: NIE PRZENOŚCIE NAM ZŁOTEGO POCIĄGU DO WROCŁAWIA
BADANIA NA 65 KM ZAKOŃCZONE?
ZNALEŹLIŚMY JUŻ NIEJEDEN SZYB
RUSZYŁA DRUGA TURA POSZUKIWAŃ
KIEDY ROZWIKŁANIE ZAGADKI 65 KM?
KIEDY DALSZE POSZUKIWANIA?
SPÓŁKA XYZ PRZESTANIE ISTNIEĆ
ZŁOTY POCIĄG I PODZIEMNA FABRYKA POD MIASTEM?
POSZUKAJĄ POCIĄGU I... UKRYTEJ FABRYKI
Przypominamy informacje o poszukiwaniach:
BĘDZIEMY SZUKAĆ NIE TYLKO NA 65 KM
26 sierpnia - ODKRYCIE - TO JEST TYLKO KWESTIA CZASU
25 sierpnia - BĘDZIEMY NADAL SZUKAĆ
22 sierpnia - POSZUKIWANIA WSTRZYMANE PRZEZ BŁOTO
21 sierpnia - NAJNOWSZE ZDJĘCIA I FILM Z MIEJSCA POSZUKIWAŃ
19 sierpnia - PSIKUS LODOWCA NIE ZNIECHĘCA EKIPY
18 sierpnia - TEGO ODKRYĆ SIĘ NIE SPODZIEWALI
BADANIA NA 65 KM Z DRONA
17 sierpnia - JESTEŚMY BLISKO - MÓWIĄ EKSPLORATORZY
17 sierpnia - SĄ PIERWSZE ODKRYCIA
16 sierpnia - PRACE INWAZYJNE ROZPOCZĘTE
ZALEK KSIĄŻ, WAŁBRZYCH I ŚLEDZTWO DANA SNOWA Z BBC
4 TYSIĄCE I WIĘCEJ DLA KAŻDEGO W WAŁBRZYCHU
#Explore wAUbrzych
GWIAZDA BBC ZACHWYCONA REGIONEM WAŁBRZYSKIM
WAŁBRZYCH W NAGŁÓWKACH ZAGRANICZNEJ PRASY
GORĄCZKA ZŁOTA OPANOWAŁA WAŁBRZYCH
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj