| Źródło: Wiesz Co
Książ, Stary Książ: gdzie były schrony, czemu je wysadzono? (FOTO)
Taką „pamiątką” były obiekty obserwacyjno-obronne położone w Książańskim Parku Krajobrazowym, na wschód i południowy wschód od zamku. Składały się na nie trzy schrony bojowe Ringstand 58c (potocznie określano je nazwą „Tobruk”), obiekt niewiadomego przeznaczenia (tzw. „wartownia”) oraz stanowisko ogniowe.
To ostatnie znajdowało się przy ścieżce prowadzącej w kierunku Starego Książa. Według jednego z użytkowników portalu www.polska-org.pl był to „schron bojowy, będący w formie czymś pomiędzy Kochbunkrem (walec z prefabrykatów) i Ringstandem (charakterystyczna obrotnica). Jest to unikat na skalę Polski, zresztą nawet nie jest znane jego oznaczenie katalogowe”.
Następny obiekt to „wartownia”. Trudno jest dzisiaj określić do czego miała służyć. Obiekt znajdował się niedaleko budynku bramnego, w pobliżu dzisiejszego zbiornika wodnego z fontanną. Miał grube mury bez okien czy innych otworów (np. strzelniczych) oraz masywny strop, z którego wystawał komin wentylacyjny. W jednej ze ścian znajdował się otwór drzwiowy.
Z kolei „Tobruki” były to niewielkie żelbetowe obiekty o grubości ścian ok. 40-50 cm, których załogę stanowiło dwóch żołnierzy. Dolny przedział służył jako magazyn i miejsce odpoczynku, w górnym znajdował się karabin maszynowy (zwykle MG 42, kaliber 7,92 o zasięgu ok. 2000 metrów). Jeden z „Tobruków” znajdował się w okolicy obecnego parkingu przed zamkiem, drugi niedaleko Mauzoleum, a trzeci na zachód od obecnego parkingu głównego.
Wiele lat po wojnie opuszczony zamek niszczał i był systematycznie grabiony. Nikt nie miał pomysłu co z tym kolosem zrobić. Później były różne koncepcje jego zagospodarowania (np. dom dla nauczycieli rencistów z całego kraju) ale zawsze kończyło się na planach. A brak pomysłu na zamek oznaczał brak pomysłu na jego otoczenie, w tym schrony straszące spacerowiczów. W końcu obiekt znalazł swojego opiekuna (Przedsiębiorstwo Usług Turystyczno-Socjalnych „Zamek Książ”), który postanowił pozbyć się tych wojennych pozostałości w parku, zwracając się do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Inżynieryjnych we Wrocławiu z prośbą o ich wyburzenie (a także inne prace minerskie na terenie samego zamku). W 1975 roku zadanie to (jako temat pracy dyplomowej na zakończenie studiów) powierzono sierżantowi podchorążemu Markowi Olbrychtowi (obecnie generał brygady w stanie spoczynku).
Jak je wyburzano? Schrony „Tobruk” były zagłębione w gruncie, ponad który wystawała tylko wieża ogniowa. Najpierw koparką wybierano ziemię wokół nich, aby móc w bocznych ścianach nawiercić otwory strzałowe. W nich umieszczano ładunki wybuchowe, które następnie detonowano. Jako osłony przeciwodłamkowe stosowano słomiane maty, deski, siatkę ogrodniczą. Drugą metodą było wysadzanie trotylu ułożonego wewnątrz komory schronu. Potem większe bloki betonowe kruszono wykonując dodatkowe strzelanie. Ułatwiało to wywóz gruzu.
W 2017 roku generał Olbrycht dwukrotnie odwiedził Zamek Książ przywożąc ze sobą kopie dokumentów i zdjęć związanych z tamtymi wydarzeniami. Pozostałości po dwóch „Tobrukach” przetrwały do dziś, przykryte warstwą ziemi, na nowo „odkryte” dzięki generałowi.
Piotr Frąszczak
Fot. użyczone (Archiwum Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu)
Czytaj też:
WAŁBRZYCH: MIESZKANIE ZE SCHRONEM I INNE OSOBLIWOŚCI (FOTO)
Wałbrzych: schrony - świadkowie końca wojny i nie tylko (FOTO)
Wałbrzych: Unikat - pancerny zabytkowy skarbiec! [FOTO]
Wałbrzych: Historia pewnych zamurowanych drzwi [FOTO]
Sztolnie Capitol: Wałbrzyskie podziemia pod Parkową Górą [ZDJĘCIA]
Wałbrzych jak ser szwajcarski – pod nami podziemne miasto (FOTO)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj