Wałbrzych i jego szpitale: nadziemne, tajne i podziemne (FOTO)
Szpitale górnicze i miejskie przed wojną
Szpitale wałbrzyskie możemy podzielić na trzy grupy: te polskie po 1945 roku, o których wszystko w zasadzie wiadomo (choć nie do końca...), te niemieckie przed 1945 rokiem, o których mamy wiedzę, ale niepełną - i te, które podobno widzieli tylko nieliczni. Pierwszy szpital w naszym mieście mógł powstać już około 1738 roku - w okolicy dzisiejszego Rynku. Dziś w tym miejscu są całkowicie inne budynki. Ponieważ jest to data zakupienia naszego miasta przez ród Hochbergów, być może to oni go ufundowali.
- W latach 1811 - 1835 powstaje większy obiekt w okolicach dzisiejszej Alei Wyzwolenia. To tak zwany Czettritzhof, wtedy należy do niego łąka i las, znajdują się tam pomieszczenia szpitalne. Dziś go już nie ma, na tym miejscu jest parking naprzeciwko Starostwa Powiatowego. Natomiast w latach 1832-1908 powstaje Szpital Bracki ze składek górniczych, również niedaleko Alei Wyzwolenia, w pobliżu późniejszego obiektu PDT, na ul. Słowackiego. Górnicy wpłacali pieniądze na fundusz i dostawali bony, na przykład o wartości pół marki, a potem specjalne książeczki, których zawartość mogli przekazać w spadku - mówił Tomasz Jurek.
Natomiast szpital powiatowy wybudowano przy młynie, w okolicach dzisiejszego OK Center i ul. Lubelskiej. Nie spełniał jednak chyba swych zadań, bo staraniem księżnej Daisy von Pless, która zorientowała się, że opieka medyczna w Wałbrzychu jest w strasznym stanie, powstał nowy szpital powiatowy, na Gaju. Daisy ubłagała cesarza Wilhelma II o środki na ten cel, do Wałbrzycha dotarły specjalne fundusze z Berlina i budowę ukończono w 1905 roku. Obok wkrótce dobudowano dom starców. W 1927 roku były plany postawienia tam kolejnego budynku, niezrealizowane.
- Natomiast w 1908 roku spółka bracka wykupuje teren w rejonie dzisiejszych ulic Szmidta i Czerwonego Krzyża, i buduje tam supernowoczesny szpital z czterema salami operacyjnymi, duży, przestronny. W środku jest nowoczesne laboratorium analityczne, specjalna sala audytoryjna do prowadzenia konsyliów z bogatą biblioteką, apteka. Szpital specjalizuje się w zabiegach ortopedycznych, w związku z dużą ilością wypadków na kopalniach. Dziś znamy go jako szpital przy Batorego. Bractwo stawia obok specjalny obelisk z symboliką górniczą. Podczas wojny leczono tam lotników Luftwaffe i był nowoczesny oddział okulistyczny z magnesem do wyciągania opiłków z oka - mówił regionalista.
Na Schmidta działała też klinika dla kobiet, była i druga, na Placu Grunwaldzkim. Prywatna klinika ginekologiczna dr Ernsta Issmera istniała na obecnej ul. Matejki 5a przy willi tegoż doktora. Tymczasem na Białym Kamieniu powstało leśne sanatorium pod Chełmcem, przy trasie kolejowej. Działało w latach 1907-1920, przebywały tam dzieci zagrożone gruźlicą. Po tym obiekcie pozostały tylko fundamenty. Był tam nawet basen. Poświęcano temu miejscu całe albumy.
Lazarety, szpitale powojenne...
W czasie II wojny światowej niektóre wałbrzyskie szkoły służyły jako szpitale dla żołnierzy. - Szkoła podstawowa nr 4 na Nowym Mieście już nie istnieje. Pozostała po niej pusta przestrzeń, pewnego dnia zawalił się tam murek oporowy i odsłoniły się białe szpitalne łóżka. W szkole był lazaret, drugi był w II LO, a w sztolni Kapitol obok był szpital rezerwowy, znajdowano i tam łóżka. Podobnie w Gminnym Zespole Szkół nr 2 przy ul. 11 Listopada, która posiada schron i przejście do podziemi górniczych pod Ptasią Kopą - wymieniał Tomasz Jurek.
Po wojnie, w 1948 roku powstał szpital żydowski na Nowym Mieście, co było związane z dużym napływem Żydów do Wałbrzycha. Szpital ten wyposażyli Żydzi z USA, jego dyrektorem był Konrad Szpilman. Kiedy władza komunistyczna poczuła się pewniej, w 1949 odebrano go Żydom i upaństwowiono, wkrótce stał się on szpitalem górniczym, a potem ginekologicznym i jest nim do dnia dzisiejszego. Właściwy szpital górniczy ruszył w grudniu 1972 roku na Piaskowej Górze. - Od górników pobierano z pensji składkę na jego budowę, podobnie z pensji koksowników i energetyków. Innych pacjentów przyjmowano na Batorego i na Gaju - komentował regionalista.
Ale szpitale podziemne i tajne w naszym mieście to nie tylko lazarety w schronach pod szkołami, które pobudowali Niemcy w czasie II wojny światowej. - Na pozór szkoła podstawowa nr 23 na Nowym Mieście to zwyczajna "tysiąclatka", jakich w Polsce powstawały setki. Jednak takich szkół, jak ta, powstało tylko pięć. Były to tajne szpitale na wypadek wybuchu wojny, pod taką szkołą był schron, zaś u góry sale operacyjne. Tak została zaplanowana i szkoła w Wałbrzychu - tłumaczył Tomasz Jurek. Szkołę wybudowano w 1961 roku.
... i szpitale, których nie widać
W roku 1950 prowadzono poszukiwania szpitala podziemnego między szpitalem spółki brackiej na Batorego a torami trasy kolejowej nr 274. - To bardzo dziwne, że ten akurat szpital nie miał schronu. Poszukiwacze rozbili w dwóch miejscach ścianę w chodnikach systemu grzewczego i w jednym odkryli świeżo usypaną ziemię. Ale jeśli w tym rejonie jest podziemny szpital, to jest pod Górą Parkową. Jak się pójdzie podczas bardzo ciepłego lata pod mur oporowy w okolicach boiska, da się tam wyczuć zapach leków i preparatów medycznych. Są ludzie, którzy tam bywali w latach 60-tych, ale nie chcą się przyznać, którędy tam wchodzili, bo wynosili platynę używaną do łączenia kości. Podobno przesypywali węgiel w piwnicy szpitala i tak znaleźli wejście do podziemi - mówił prezes Dolnośląskiej Grupy Badawczej.
Dawny szpital spółki brackiej przy Batorego, leżący na granicy Śródmieścia i Nowego Miasta, to tajemnicze miejsce. Miał on pralnię i kuchnię, niemal równie nowoczesną, jak kuchnia Hochbergów w Książu, a do tego bardzo nowoczesną kotłownię, gdzie węgiel dostarczał samobieżny wagonik przejeżdżający przez drogę, który sam zgarniał węgiel z pryzmy i automatycznie wiózł go do pieca.
- A ta kotłownia miała podwójną moc. Takich rzeczy się nie robi, bo to marnotrawstwo, chyba, że pod spodem byłby drugi, podziemny szpital. Pod tym szpitalem przebiega sztolnia "Johannes", odwadniająca Górę Parkową. Jest ona dziurawa jak ser szwajcarski, bo poziomy węgla sięgały w niej aż pod Harcówkę. Łączy się z nią inna sztolnia, która przebiega i pod pogotowiem, i pod dawną komendą gestapo na Mazowieckiej, a sztolnia "Johannes" zaczyna się gdzieś w okolicach domniemanego szpitala podziemnego pod Górą Parkową - mówił Tomasz Jurek. Korytarz prowadzący od sztolni podobno łączył się z Lisią Sztolnią.
W latach 50-tych w prasie regionalnej ukazał się artykuł o dwóch strażnikach Wehrwolfu, którzy mieli uciekać przez Golińsk do Czech, a zostali złapani podczas palenia nocą ogniska, w którym spalili jakieś mapy. Jeden z nich miał twierdzić, że były to plany podziemnego szpitala pod mauzoleum na Nowym Mieście, wybudowanego pod koniec wojny w korytarzach starej kopalni i gotowego w każdej chwili do użytku, lecz zaminowanego.
- Są też pogłoski, że pod mauzoleum był podziemny dworzec kolejowy. Kiedy powstało województwo wałbrzyskie w 1975 roku, powstała też koncepcja zbudowania dużego szpitala wojewódzkiego na terenach ogródków działkowych w okolicach ulicy Nowowiejskiej. To dość blisko zarówno mauzoleum, jak i szkoły nr 23 - zauważył prowadzący wykład.
Jak konkludował Tomasz Jurek, te dwa szpitale podziemne, pod Górą Parkową i pod mauzoleum, jeśli istniały, musiały być jakoś połączone. Ale czy miało to jakiś związek z przeznaczeniem szkoły podstawowej nr 23 na "tysiąclatkę" do zadań specjalnych i czy PRL-owskie władze oraz wojsko wiedziały o podziemnej infrastrukturze w jej okolicy i to wpłynęło na taką decyzję? Tego na razie nie wiadomo.
Czytaj też:
SZTOLNIE CAPITOL; WAŁBRZYSKIE PODZIEMIA POD PARKOWĄ GÓRĄ [ZDJĘCIA]
MAUZOLEUM W WAŁBRZYCHU - CZY WSZYSTKO O NIM WIEMY?
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
fot. gł. ilustracyjne ELW
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj