Wałbrzych - śmieci: przedsiębiorcy kontra mieszkańcy?
Skrót serialu
Od początku listopada śledzimy problemy z nową odsłoną Wałbrzyskiej Rewolucji Śmieciowej. Na początku były zapowiedzi radykalnych zmian: WAŁBRZYCH: ZAPOWIADANA JEST DUŻA PODWYŻKA OPŁAT ZA ŚMIECI.
Potem zmiana operatora: WAŁBRZYCH: NOWY ODBIORCA ŚMIECI - CZY SPODZIEWAĆ SIĘ PODWYŻEK?, WAŁBRZYCH: KOMUNALNIK W CAŁKOWITYM ODWROCIE?, KTO BĘDZIE ODBIERAŁ ODPADY Z WAŁBRZYSKICH OSIEDLI?.
Potem zapowiedź dużej podwyżki: WAŁBRZYCH: NOWE STAWKI OPŁAT ZA ŚMIECI PRZEGŁOSOWANE.
Następnie nowy operator, czyli Alba, zaprezentował swój sprzęt i pochwalił się, że jest gotowy do akcji: WAŁBRZYCH: ALBA - PODWYŻKI I SUROWE ZASADY SEGREGACJI ŚMIECI.
Kilka dni potem miasto groziło już Albie karami umownymi, a nawet wypowiedzeniem umowy, bo wałbrzyszanie zasypywali ratusz skargami i monitami: WAŁBRZYCH TONIE W ŚMIECIACH, ALBA SIĘ NIE WYRABIA, CO DALEJ? (FOTO).
W następnych dniach spółka poprawiła jakość usług: WAŁBRZYCH: ALBA OPUBLIKOWAŁA HARMONOGRAM ODBIORU i zaczęła się bronić, wskazując na winę poprzedniego operatora, firmy Komunalnik: WAŁBRZYCH I ŚMIECI: ODCINEK KOLEJNY, ALBA ODPOWIADA NA ZARZUTY.
A dziś... wyłonił się w mieście kolejny problem.
Z niezwykłą surowością
Czarnym charakterem tego śmieciowego serialu według władz miasta były nie tylko obie firmy, ale także właściciele sklepów, restauracji i punktów usługowych, którzy i wcześniej, i teraz mieli zasypywać pojemniki komunalne (i przestrzeń dookoła nich) swoimi przemysłowymi odpadami. Dlatego ruszyła duża akcja straży miejskiej, a przedsiębiorcy mieli być dyscyplinowani i karani.
- Przyjmowaliśmy wszystkie krytyczne uwagi obowiązywania nowej umowy z firmą odbierającą odpady. Chyba wszyscy obserwują docieranie się firmy, która już się do tych warunków przystosowała. Pojawiły się też nowe elementy, nie wszyscy mieszkańcy zdołali się jeszcze do nich przystosować, rozdaliśmy tysiące ulotek, rozdamy kolejne. Jesteśmy w trakcie dystrybucji worków i kilkuset pojemników na popiół. Do biura gospodarki odpadami i do mnie docierają powszechne skargi dotyczące odpadów z zakładów usługowych i sklepów, szczególnie większych. Liczba odpadów z tych miejsc jest ogromna. Bardzo wielu mieszkańców przychodzi do mnie, całymi grupami, i skarżą się, że do ich pojemników komunalnych podrzucane są odpady ze sklepów i zakładów. Będziemy tę sytuację monitorować, w porozumieniu ze strażą miejską i innymi służbami będziemy instalować kamery monitorujące kluczowe miejsca. Nie może być tak, żeby zakłady przemysłowe i sklepy wykorzystywały komunalne pojemniki mieszkańców, żeby je wypełniać odpadami niekomunalnymi, a przemysłowymi! - zapowiadał na czwartkowej (21 listopada) sesji rady miasta prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej.
Dlatego, jak mówił prezydent, każdy przedsiębiorca ma teraz obowiązek posiadać umowę o wywóz śmieci przemysłowych.
- Kontrolujemy wszystkie punkty usługowe, sklepy, zakłady, biura w mieście, robimy to sukcesywnie, jest w to zaangażowana straż miejska. Mówię o tysiącach punktów, będziemy z niezwykłą surowością reagować na próby łamania obowiązującego prawa kosztem mieszkańców i kosztem kasy gminy. Każdy odpad podrzucony do naszych pojemników, w związku z tym, że my musimy dopłacać do tego obrotu, oznacza większe koszty, które mieszkańcy muszą ponieść. To jest niesprawiedliwe i niezgodne z zasadami współżycia społecznego! - podkreślał Roman Szełemej.
Druga strona śmieciowego medalu
Tymczasem do nas zwróciła się pani Kasia, jedna z wałbrzyskich kwiaciarek i opowiedziała, jak zmiana operatora i przepisów wygląda ze strony małych przedsiębiorców. Jak mówiła, już się zorientowała, że to nie pomyłka i że inni też są w takiej sytuacji.
- Za Komunalnika miałam dwa średnie pojemniki na odpady zmieszane i opakowaniowe, sortowałam śmieci i płaciłam za oba 54 zł. Po 1 listopada dostałam dwa pojemniki od Alby, fizycznie stoją, płacę za nie też 54 zł, ale śmieci do nich wyrzucać nie mogę, bo mi powiedzieli, że moje odpady nie są komunalne, tylko przemysłowe. Z Alby dostałam listę firm świadczących usługi komunalne, z których miałam wybrać jedną i zawrzeć z nią umowę na odbiór przemysłowych śmieci. Zaczęłam dzwonić i dowiedziałam się, że żadna z tych firm takiej umowy ze mną nie zawrze, bo się tym nie zajmują, są od utrzymania miasta i tak dalej. Na liście zobaczyłam także Albę, więc pojechałam do ich biura. Powiedzieli mi, że nie odbierają odpadów zielonych, a takie stanowią 85% śmieci z mojego sklepu. Mogą ze mną podpisać umowę tylko na odpady opakowaniowe, ale ja ich mam bardzo mało - to folie z kwiatów. A oni poinformowali mnie, że najmniejszy pojemnik, jaki mi mogą podstawić, to 240 litrów i będą go opróżniać co tydzień za ponad 30 zł netto. Jak im powiedziałam, że on się zapełni dopiero za dwa miesiące, to mi powiedzieli, że muszą odbierać co tydzień i koniec, bo takie mają wytyczne i nawet nie mają mniejszych pojemników na odpady przemysłowe. A na komunalne mają... - relacjonuje pani Kasia.
Nasza rozmówczyni nie zgodziła się na taką umowę, bo uznała ją za zbyt kosztowną i zaczęła szukać nowego odbiorcy swoich przemysłowych śmieci. Pojechała zatem do siedziby firmy Komunalnik, tam zgodzono się podstawić jej jeden pojemnik 120-litrowy, którego wywóz będzie kosztował 23 zł raz w tygodniu.
- Odkąd zaczęło się sortowanie śmieci, robiłam to i chciałabym robić dalej, ale teraz już nie ma to sensu, bo mam jeden pojemnik na wszystko. I będą obok mojego sklepu stały te dwa puste pojemniki z Alby, do których nie mogę nic wyrzucać, ale muszę za nie płacić 54 zł. I nie mogę z nich zrezygnować, bo muszę mieć taką umowę. A ja wycofałam w ogóle opakowania plastikowe z mojego sklepu, klienci nie mogą w nim kupić reklamówek, kwiaty dostają zawinięte w papier, kwiaty doniczkowe czy inne przedmioty w papierowych płatnych torbach. Dlaczego jest stosowana odpowiedzialność zbiorowa? - skarży się pani Kasia.
Bo myszka i słoń tupią tak samo?
Poszukując firmy, która by chciała odbierać jej przemysłowe śmieci, nasza rozmówczyni spotkała innych właścicieli małych sklepów i punktów usługowych w podobnej sytuacji. Na przykład osobę prowadzącą lokal firmy ubezpieczeniowej, która musi mieć pojemnik na 240 litrów, a nie ma go gdzie postawić, bo przy dzierżawionym pomieszczeniu nie ma ani metra placu. I wyszły na jaw kolejne niespodzianki.
- Rozmawiałam z panią z cukierni niedaleko, bo obie szukałyśmy razem tego odbiorcy w pośpiechu, dostałyśmy na to 7 dni. Powiedziano nam, że musimy wystąpić do urzędu marszałkowskiego o numer BDA, czyli z Bazy Danych o Odpadach i byłam w strachu, bo oni mają w urzędzie 30 dni na odpowiedź. Ale zaczęłam czytać w internecie i okazało się, że żeby uzyskać ten numer, musiałabym mieć zakład produkujący 5 ton śmieci rocznie, a tyle nie wyprodukowałam przez 30 lat odkąd prowadzę tę kwiaciarnię! Musiałam iść do prawnika, żeby mi napisał pismo, że ja przecież nie muszę mieć tego numeru - dzieli się doświadczeniami pani Kasia.
A to wcale nie był koniec problemów. Kwiaciarka zapłaciła rachunki - jak podkreśla, płaci je zawsze - i w oczekiwaniu na podstawienie pojemnika na odpady przemysłowe trzymała śmieci w workach w sklepie, a pojemniki z Alby, jak jej nakazano, stały przy nim puste. Wtedy przyszła do niej na kontrolę straż miejska i zyskała ona status przedsiębiorcy podejrzewanego o chomikowanie śmieci, żeby je potem gdzieś podrzucić. Pani Kasia nie miała jeszcze wtedy podpisanej nowej umowy, strażnicy zagrozili jej zatem mandatem i powiedzieli, że wrócą za 7 dni sprawdzić, czy ją ma.
- Szkoda tych moich śmieci, bo to czysty kompost, mogę je tylko wziąć na ogródek, ale i tak muszę podpisać umowę na odbiór śmieci przemysłowych, których praktycznie nie mam i szkoda, że nie mogę sortować, choć robiłam to zawsze - podsumowuje pani Kasia.
A co na to urząd miasta?
Jak mówi Aleksandra Winiarska, kierownik Biura Infrastruktury i Nieruchomości Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu, umowa zawarta z Albą określa ceny za wywóz odpadów na 27 zł za odpady segregowane i 54 zł za odpady niesegregowane dla odbiorców komunalnych, a 54 zł za odpady odbierane od nieruchomości niezamieszkanych. Początkowo brano pod uwagę nawet podwójność stawki 54 zł.
- Każdy produkujący odpady niekomunalne w wyniku swojej działalności przemysłowej jest obecnie zobowiązany, żeby je zagospodarować. Może je zawieźć na PSZOK, ale nie wolno mu ich wrzucać do pojemników komunalnych, stąd teraz kontrole. Są restauracje, sklepy, w Śródmieściu, czy na Piaskowej Górze, które zawalają pojemniki mieszkańców na zapleczach tych wszystkich lokali odpadami opakowaniowymi, mieszkańcy się skarżą, a nam zależy, żeby restauratorzy na przykład zagospodarowali je we własnym zakresie - tłumaczy Aleksandra Winiarska.
Tymczasem wciąż obowiązuje uchwała z 2016 roku włączająca wszystkich właścicieli nieruchomości, także sklepów i lokali usługowych oraz innych małych przedsiębiorstw poza sklepami wielkopowierzchniowymi, zakładami strefy ekonomicznej i cmentarzami do miejskiego systemu gospodarowania odpadami. I wynika z tego, że stanowią oni obecnie podmiot podwójnie liczony.
Czytaj też:
WAŁBRZYCH: OTO NOWA INSTALACJA PRZETWARZANIA ODPADÓW (FOTO)
ŚMIECI - BĘDZIE NOWA INSTALACJA I MNIEJSZE ZAMIESZANIE
WAŁBRZYCH: PREZYDENT - RADYKALNY KONIEC Z PLASTIKIEM!
WAŁBRZYCH: CO SIĘ MOŻE ZMIENIĆ W NASZYCH POJEMNIKACH NA ŚMIECI?
WAŁBRZYCH: URZĄD MIASTA ZAOSTRZA POLITYKĘ W SPRAWIE ŚMIECI
WAŁBRZYCH: KONIEC TOLERANCJI DLA OSZUSTÓW ŚMIECIOWYCH
WAŁBRZYCH: UWAŻAJ, CO WYRZUCASZ DO ŚMIECI
RATUSZ W SPRAWIE ZMIANY ODBIORCY ODPADÓW
NOWY ODBIORCA WAŁBRZYSKICH ŚMIECI JUŻ WKRÓTCE
SYPIĄ SIĘ MANDATY ZA ŚMIECI
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj