| Źródło: Wiesz Co
Wałbrzych region: na tropie wielkiej tajemnicy… Wunderwaffe
To „Kryptonim V-7. Konstruktorzy i świadkowie” autorstwa Bartosza Rdułtowskiego. Drugi z sześciu tomów śledztwa nad tajemnicami Wunderwaffe. Jeśli czytaliście pierwszą część z podtytułem „Największy sekret Trzeciej Rzeszy?” lub choćby przeglądaliście, to doskonale wiecie, że czyta się raport jednym tchem z wypiekami na twarzy. Zresztą, co będziemy wam dużo mówić, książki przygotowywane przez tego krakowskiego publicystę jak zwykle są doskonale napisane, a przedstawione w nich fakty dokładnie udokumentowane. Druga pozycja, którą chcemy was zainteresować, to „Eksplorator. Narodziny i upadek legendy” autorstwa Jacka M. Kowalskiego. Moglibyśmy tu pisać i pisać, a wtedy na pewno ktoś, by pomyślał, że chcemy mu wcisnąć pościel lub patelnie. Dlatego oddajmy głos autorom. Niech sami opowiedzą o swoich publikacjach. Obie pozycje możecie od niedawna zamawiać pod adresem: www.wydawnictwotechnol.pl. Wysyłane będą do kupujących w drugiej połowie listopada. Pierwszą część „Kryptonimu V-7. Największy sekret Trzeciej Rzeszy?” możecie natomiast nabywać na stronie wydawnictwa od ręki. Pamiętajcie, całość śledztwa tropem Wunderwaffe będzie miała 6 tomów.
ToP
Fot. użyczone (Wydawnictwo Technopol)
Bartosz Rdułtowski (publicysta i wydawca)
- Pierwsze tygodnie mojego śledztwa przyniosły więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Był 2001 rok. Sądziłem, że sprawie poświęcę maksymalnie kilka miesięcy. Jej złożoność, zawiłość relacji świadków, setki koniecznych do zweryfikowania wątków, a przede wszystkim problemy z dotarciem do dokumentów, zamieniły owych kilka miesięcy w 20 lat. W międzyczasie, zagadce poświęciłem kilka książek. Czułem jednak, że zdobyte wówczas materiały, mogą stanowić jedynie wierzchołek góry lodowej. O tym, że miałem rację, przekonałem się kilka lat temu, gdy niespodziewanie dotarłem do wielu nowych źródeł. W zdobytych przeze mnie materiałach przewijały się opisy niemieckich projektów broni przypominających UFO, ukradkiem prowadzonych przez Trzecią Rzeszę testów, w tym na terenie Dolnego Śląska, utajnionych poligonów oraz zagadkowych relacji pilotów o napotkaniu nad Niemcami dziwnie wyglądających obiektów.
Bezwzględnie najwięcej informacji zdobyłem w ciągu minionych dwóch lat śledztwa. Wiele z nich kazało mi zrewidować moje wcześniejsze poglądy. Jedna ze zdobytych relacji pochodziła od urodzonego w Bytomiu niemieckiego inżyniera. W 1948 roku opowiedział on brazylijskiemu dziennikarzowi o swoich tajnych eksperymentach z lat II wojny światowej. Jak twierdził, opracowana przez niego w Niemczech w 1941 roku konstrukcja miała mieć kształt dysku, składać się z trzech sekcji, nie posiadać załogi i latać bezgłośnie. Jak ustaliłem, w kolejnych latach podobnych świadectw pojawiło się znacznie więcej. W połowie 1950 roku na przestrzeni zaledwie dwóch miesięcy w różnych częściach świata niespodziewanie ujawniło się kilkunastu projektantów oraz świadków, twierdzących, że w Trzeciej Rzeszy istniał jakiś tajny program budowy pojazdu o kształcie zbliżonym do latającego dysku. Grzebiąc w materiałach z 1950 roku, zdobyłem też informacje sugerujące, że prototypy niemieckich dysków zostały tuż po wojnie przejęte przez Wielką Brytanię. Najbardziej frapujące było jednak to, że z każdym miesiącem śledztwa coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że tajemnica niemieckich latających talerzy stanowiła fragment innej, znacznie większej i jeszcze bardziej skomplikowanej zagadki...
Jacek M. Kowalski (badacz i autor książek)
- Ostatnie lata przyniosły kilka spektakularnych wydarzeń związanych z odkrywaniem na Dolnym Śląsku ukrytych skarbów. To, co było dotąd domeną tajemniczych poszukiwaczy, stało się starannie reżyserowanym działaniem z udziałem mediów i rzesz obserwatorów. Najgłośniejsze wydarzenie to „złoty pociąg” z Książa, który z potężnym hukiem wjechał na swój peron i po chwilach wielkich emocji, po cichu i wstydliwie z niego wyjechał…
Kto z nas nie marzył o odkryciu skarbów? Ruch eksploracyjny jest intensywny i w większości nie szuka obiektywów kamer i mediów. A dzieje się wiele. Powstaje też szereg książek o poszukiwaniach skarbów, lochów, o tajemnicach Dolnego Śląska. Media społecznościowe dają szansę publikowania tekstów lub udostępniania filmów każdemu.
Jednak historia poszukiwań wychodzi znacznie poza ostatnie lata. Książka, do której przeczytania zachęcam „Eksplorator. Narodziny i upadek legendy”, przypomina postać byłego oficera Służby Bezpieczeństwa mjr. Stanisława Siorka, który mając dostęp do informacji, z ramienia tajnych służb PRL zajmował się gromadzeniem dokumentów, a potem uczestniczył w poszukiwaniach ukrytych podziemnych obiektów i depozytów. Klasztor w Lubiążu był dla niego najważniejszy. Tam spodziewał się poniemieckich skarbów. Po odejściu na emeryturę kontynuował swoje poszukiwania.
Moje badania archiwalne, a także rozmowy i wywiady z uczestnikami wydarzeń, przyniosły wiele nowych, nieznanych materiałów. Wynika z nich, że Siorek interesował się także innymi obiektami. Szereg z nich jest wymienionych w tekście. Wszystkie są tu, na Dolnym Śląsku, blisko… Można je zobaczyć, do niektórych wejść. Można też spróbować swojego szczęścia jako poszukiwacz.
Ta opowieść przybliża postać nieco zapomnianego „ojca” współczesnych poszukiwań skarbów. Czytelnik pozna dokumenty, mechanizmy działania SB i metody eksploracyjne z lat 80. i 90. XX wieku. To jest książka o prawdziwej postaci i autentycznych wydarzeniach.
Czytaj też:
ZAMEK KSIĄŻ: TAJNE LABORATORIUM I BROŃ ATOMOWA HITLEROWCÓW?
ZAMEK KSIĄŻ: TAK GO ZRUJNOWALI I PRZEBUDOWALI HITLEROWCY (FOTO)
ZAMEK KSIĄŻ: PRAWDZIWA HISTORIA WOJENNA (FOTO)
Wałbrzych: Co skrywa Sala Krzywa zamku Książ? [ZDJĘCIA]
KSIĄŻ TO MÓJ DOM - MÓWI DORIS STEMPOWSKA (FOTO)
KSIĄŻ: DORIS STEMPOWSKA I II WOJNA ŚWIATOWA (ARCHIWALNE ZDJĘCIA)
INFRASTRUKTURA KOLEJOWA KSIĄŻA - O CZYM WIADOMO, O CZYM NIE?
GDY ZAMEK KSIĄŻ BYŁ NAZISTOWSKIM OBOZEM PRACY
TRZY DEKADY WIELKIEGO SZABRU (FOTO)
ZAMEK KSIĄŻ: SZTOLNIE PO ROKU Z ROZBUDOWANĄ EKSPOZYCJĄ (FOTO)
ZAMEK KSIĄŻ: HISTORYCZNA CHWILA, OGLĄDAMY SZTOLNIE (FOTO)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj