- Chwilami stan żony się pogarszał, była zbyt słaba, by porozmawiać przez telefon, więc zapewniałem ją o swoim uczuciu pukając w ścianę, a ona uśmiechała się i płakała - wspomina Dariusz Giemza z Kudowy-Zdroju, który razem żoną Elżbietą trafili z koronawirusem do Specjalistycznego Szpitala im. A Sokołowskiego w Wałbrzychu. Małżonkowie wyzdrowieli i nie mogą wyrazić bezmiaru swojej wdzięczności dla ofiarności i poświęcenia wałbrzyskiego personelu. Przestrzegają też innych - to mogło się przydarzyć każdemu, każdy mógł stanąć oko w oko ze śmiercią...