Zamek Książ: wieczór z księżną Daisy. A kiedy tom zerowy? (FOTO)
Zagadka "tomu zerowego"
W piątek 9 grudnia z mieszkańcami miasta, przedstawicielami władz oraz instytucji kultury i wielbicielami księżnej Daisy von Pless spotkała się ponownie Barbara Borkowy, tłumaczka pamiętników arystokratki i badaczka jej dziejów. Okazało się, że to jeszcze nie koniec - po trzech tomach oficjalnie wydanych przez księżną na horyzoncie rysuje się edycja jej tajnego, nigdy nie opublikowanego dziennika z pierwszych lat małżeństwa, który cudem ocalał i jest w Polsce.
- Gruby brulion przeleżał całe lata w garażu w Pszczynie, to naprawdę cud, że nie zaginął, tak jak inne pisma, o których wiemy, że uległy zniszczeniu podczas transportu. Jest on własnością obecnego księcia von Pless, który objął ten tytuł po śmierci Bolka VI, został powierzony Muzeum w Pszczynie i tam się obecnie znajduje. Miałam dostęp do tego pamiętnika, przeczytałam, zrobiłam transkrypt. Lata pracy sprawiły, że stałam się ekspertem od pisma księżnej Daisy, które jest bardzo trudne do odcyfrowania i mogę przystąpić do tłumaczenia w każdej chwili - mówiła Barbara Borkowy.
Jak dodał Mateusz Mykytyszyn, prezes Fundacji Księżnej Daisy von Pless, dziennik opisuje pierwsze lata małżeństwa angielskiej arystokratki, widać w nim, jak się z wysiłkiem dostosowywała do niemieckich warunków.
- Dostaliśmy list od księcia sugerujący, że należy się zająć wydaniem tego tekstu nie tylko w języku polskim, ale także w angielskim, bo przecież jest w Anglii zupełnie nieznany. Daisy opisuje tam swoje życie, to wyznania bardzo szczere, intymne, opatrzyła je nawet uwagą, że "jeśli ktoś wyda ten dziennik bez mojej zgody, będę go straszyć do końca życia". Jednak nie obawiając się przesądów można się tym zająć. Może to zrobić także muzeum w Pszczynie - dodaje Mateusz Mykytyszyn.
A zatem - nie wszystko jeszcze wiemy o Daisy autorce, jeszcze wciąż przed nami wierny zapis jej przeżyć, którego nie przeznaczyła do druku.
Tom trzeci-pierwszy jest nareszcie kompletny
A dlaczego należało wydać ponownie "Taniec na wulkanie"?
- Kiedy zaczęłam przeglądać oryginał, zauważyłam, że wiele został opuszczone w polskim przekładzie sprzed dwóch dekad i że należałoby ponowić to tłumaczenie - mówiła translatorka. I w ten sposób przywrócono, jak ocenia Barbara Borkowy, nawet 40% oryginalnego tekstu.
- Decyzja o publikacji tej książki została podjęta latem tego roku. Wiedzieliśmy, że musimy dokończyć dzieła, bo w 2013 roku ukazał się tom drugi pamiętników podczas Roku Daisy na Dolnym Śląsku, a w 2019 tom trzeci, "Co przemilczałam", natomiast za kilka tygodni rozpocznie się w Wałbrzychu Rok Daisy związany ze 150. rocznicą jej urodzin i 80. rocznicą śmierci. Od dzisiaj wszystko, co księżna wydała, jest już dostępne w języku polskim. Nowa książka ma pełen aparat naukowy, przypisy i indeks - dodał Mateusz Mykytyszyn.
A że indeks osobowy w 90% obejmuje ludzi, których Daisy znała osobiście, można, jak zażartowała tłumaczka, traktować go jako książkę adresową księżnej.
- Wartość historyczna tej publikacji jest wciąż olbrzymia, a dla historyków jest ona nieocenionym źródłem dla późnej epoki wiktoriańskiej i epoki edwardiańskiej. Jest cytowana w niezliczonych biografiach, liczba badaczy, która używa jej wciąż jako źródła, jest ogromna, a w arystokratycznych domach angielskich jeszcze w latach 50-tych była obowiązkowym wyposażeniem sypialni dla gości - mówił prezes fundacji.
Jaka Daisy?
Jak mówi Barbara Borkowy, od czasu ostatniej publikacji odkryła kilka nowych faktów, które arystokratka przemilczała i nawet parę razy przyłapała ją na kłamstwie. Na przykład: Daisy pisze, że w pałacu maharadży w Indiach jeździła na wrotkach i dlatego przewróciła się i potłukła - a prawda była taka, że uciekała przed niechcianymi zalotami hinduskiego księcia i się pośliznęła. I będąc z natury optymistką raczej nie pisze o swoich niepowodzeniach i trudnych chwilach.
- Kilka z jej akcji społecznych spowodowało, że spotkała się z ostracyzmem nie tylko w Niemczech, także w Anglii. Na przykład list otwarty do jej angielskich przyjaciół w czasie I wojny światowej, w którym potępia używanie przez jej rodaków kul dum-dum i haniebne strzelanie spoza białej flagi. Wiem też, że udręczona tym, co na nią spadło - odrzuceniem, rozwodem, problemami ze zdrowiem - postanowiła popełnić samobójstwo topiąc się w jeziorku Daisy i uratował ją służący - mówiła tłumaczka.
Księżna była tak szczera w pisaniu tego, co myślała, że redaktor pamiętników był zobowiązany do usuwania fragmentów nie nadających się do druku. Obecni zadawali pytania, między innymi o angielszczyznę arystokratki - jak odpowiadała Barbara Borkowy, w języku Daisy widać, że jej wykształcenie było ograniczone, ale ten język zmienia się i dojrzewa razem z autorką w kolejnych wydaniach.
- Jej angielski jest bardzo ciekawy, używa wielu synonimów, czasem przesadza z przymiotnikami w opisie swoich przeżyć wobec przyrody, co brzmi śmiesznie - mówiła tłumaczka.
Jedno z pytań dotyczyło właśnie przyrody w życiu Daisy. Uwielbiała ją do szaleństwa i zdarzało jej się spontanicznie wysyłać znajomym i synkom pocztą wiązkę konwalii z książańskiego lasu - można było sobie wyobrazić, w jakim stanie docierały do adresata... Kiedyś, gdy jej ranny mąż leżał w szpitalu, nazbierała w lesie szyszek i mu zaniosła, czego nie docenił i kazał je wyrzucić. Natomiast wielką sympatią jej znajomych cieszyła się tradycja spacerów po książańskich borach, ktore kończyły się piknikiem niespodzianką na jakiejś leśnej polanie.
Inne pytanie dotyczyło kwestii finansów - jak odpowiadała tłumaczka, mimo klejnotów i splendoru Daisy nie dysponowała żadną gotówką, o pieniądze na każdy zakup i projekt musiała prosić nie tylko teścia czy potem męża, ale także administrację majątku - stąd decyzja o utrzymywaniu szkoły dla niepełnosprawnych z koncertów nie była wielkopańską zachcianką, lecz koniecznością.
Padło też pytanie, czy Daisy znała polską kulturę - nie znała jej zbytnio, ale żywo interesowała się losem Polaków, bardzo ceniła polskie arystokratki i w pamiętnikach walczy z opinią, jakoby Polacy byli grubiańscy czy źle wychowani. Interesowała się też życiem zwykłych ludzi - Barbara Borkowy przytoczyła moment, kiedy wraz z mężem wieczorem wraca przez Pełcznicę do zamku z jakichś miejskich uroczystości w Świebodzicach, zagląda do okien i obserwuje sentymentalnym okiem, jak mieszkańcy zasiadają do kolacji.
To ważne dla naszego miasta wydarzenie książkowe zapowiadaliśmy: Zamek Książ: tom I wspomnień księżnej Daisy w komplecie (FOTO).
O tomie trzecim pisaliśmy:
Księżna Daisy von Pless o świecie z wózka inwalidzkiego (FOTO)
Już wkrótce trzeci tom pamiętników najsłynniejszej wałbrzyszanki
Czytaj też:
Wałbrzych: urodziny i rocznica śmierci księżnej Daisy von Pless (FOTO)
NOWA KSIĄŻKA O DAISY VON PLESS - TAJEMNICE PIĘKNEJ ARYSTOKRATKI
Wałbrzych: książę Bolko VI Hochberg von Pless nie żyje
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj