Projekt ustawy - Szczepimy, bo myślimy - nie trafi pod obrady Sejmu. Powód jest prosty.
| Źródło: Szczepimy, bo myślimy
Obywatelski projekt ustawy - Szczepimy, bo myślimy - bez poparcia
- Niestety. Już wiemy, że nie zebraliśmy 100 000 ważnych podpisów pod naszym projektem ustawy. Mimo poparcia różnych środowisk, mimo Waszego wielkiego zaangażowania, za które bardzo dziękujemy, mimo wielu godzin spędzonych na zbieraniu podpisów nie udało się. Jesteśmy bogatsi o doświadczenia, o kontakty, a także mamy już nowe pomysły. Tak więc wrócimy z naszym projektem, ale musimy jeszcze kilka spraw poukładać.
Dziękujemy za wsparcie i mamy nadzieję, że nas nie opuścicie.
Śledźcie nasz profil, bo już niedługo będą nowe informacje.
Ale pytamy także o Wasze zdanie.
Czy powinniśmy spróbować jeszcze raz z naszym projektem?
I czy w takiej formie jak była czy może ostrzejsze, aby szczepienia były kryterium decydującym przyjęcia do placówek? - Wyjaśniają pomysłodawcy projektu ustawy - Szczepimy, bo myślimy.
Jednak pomysłodawcy nie składają broni i będą dalej piętnować bzdury wypisywane na temat szczepień i dalej będą działać na rzecz promowania szczepień.
Autorzy projektu dziękują wszystkim, którzy byli zaangażowani w zbieranie podpisów i popierali pomysł. Projekt ustawy zakładał wprowadzenie punktów za szczepienie dzieci, jako jednego z kryteriów przy przyjęciu do publicznych przedszkoli i żłobków. Inicjatorzy pomysłu pytają internautów czy powinni spróbować jeszcze raz. Większość odpowiada, że tak. Pomysłodawcy, prawnik Marcin Kostka i aktywista Robert Wagner nie wykluczają, że wrócą z pomysłem bogatsi o to doświadczenie.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj