Uratowane z pożaru kwiaty wracają do Zakładu Przyrodoleczniczego! [FOTO]

Zieloni pogorzelcy przetrwali

Egzotyczne rośliny doniczkowe, które stanowiły wystrój zniszczonego przez pożar Zakładu Przyrodoleczniczego w Szczawnie-Zdroju i ocalały z pożogi, zostały przewiezione do Palmiarni w wałbrzyskim Lubiechowie. Szybka interwencja i opieka książańskich ogrodników, specjalizujących się w pielęgnacji roślin egzotycznych sprawiły, że wiele z nich przeszło rekonwalescencję. Okazy, często kilkudziesięcioletnie przewieziono z pogorzeliska w opłakanej kondycji. Pisaliśmy o tej akcji ratunkowej - Palmiarnia ratuje rośliny z pożaru (FOTO).
Niestety, większość z ponad 30 dużych i małych kwiatów rosnących na terenie Zakładu Przyrodoleczniczego brzemiennej w skutki nocy z 4 na 5 marca 2018 było narażonych na działanie płomieni, dymu, upadających i miażdżących wszystko na swojej drodze fragmentów stropu, a także wody i nocnych chłodów.



Kilka roślin z dużym poświęceniem pracownicy Palmiarni wynieśli z pogorzeliska, ale mieli świadomość, że jest mała szansa na ich wyzdrowienie. Największe szanse na uratowanie miało siedem egzemplarzy: szeflera drzewkowata, duża juka, dwa fikusy: dębolistny i beniamin, jedyna ocalała z pożaru palma daktylowa, a także cytryna i filodendron - czyli te, które rosły w oddaleniu od szalejącego pożaru i przetrwały kilka dni w pogorzelisku pod gołym niebem, na mrozie. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili, decyzję o ratunku podjęła Anna Żabska, prezes Zamku Książ w Wałbrzychu. – Zamek Książ w Wałbrzychu, który zarządza Palmiarnią i uzdrowisko w Szczawnie-Zdroju łączą wieki wspólnej historii, kuracjusze są naszymi stałymi gośćmi, dlatego taki gest wydał nam się naturalnym – mówi Anna Żabska.



Działania ratunkowe marzec 2018


Ratunek przyszedł w ostatniej chwili

Wspominane: juka, wysoka palma daktylowa, filodendrony, fikusy różnych gatunków, drzewko cytrynowe na czas odbudowy Zakładu Przyrodoleczniczego w Szczawnie-Zdroju trafiły do palmiarnianego „szpitala" i były pielęgnowane oraz doglądane przez tamtejszych fachowców. – Decydującym czynnikiem o przewiezieniu roślin do Palmiarni były tragiczne zdjęcia ze spalonych wnętrz oraz pogoda, którą wówczas zapowiadano. Rośliny nie przetrwałyby mrozów w obiekcie bez dachu i dlatego zaoferowaliśmy ówczesnym władzom Uzdrowiska naszą pomoc - wspomina Mateusz Mykytyszyn, specjalista ds. komunikacji w Zamku Książ.

Dzięki wspólnej akcji pracowników Zamku Książ, Palmiarni i Uzdrowiska Szczawno-Jedlina S.A. pozostałe przy życiu rośliny powróciły do lubiechowskiego ogrodnictwa. Palmiarnia przekazała także w darze nowe rośliny do dekoracji odbudowanego Zakładu Przyrodoleczniczego.



Warto przypomnieć, że uzdrowiskowe Szczawno-Zdrój, Zamek Książ w Wałbrzychu i Palmiarnia stanowiły do lat 30-tych ubiegłego stulecia wspólną, prywatną własność książęcej rodziny Hochberg von Pless z Książa. Palmiarnia dostarczała wówczas mniej i bardziej egzotycznych roślin do nasadzeń wokół zamku, a także hodowano w niej takie egzotyczne owoce jak ananasy. Egzotyczne kwiaty doniczkowe wówczas, jak i ówcześnie zdobiły reprezentacyjne gmachy w Szczawnie-Zdroju.



Kwiaty przed pożarem

Tymczasem Zakład Przyrodoleczniczy powoli odradza się z popiołów, a o postępach prac chyba najlepiej świadczy fakt, że na jego teren wracają roślinni pogorzelcy, którzy dzięki staraniom ludzi dobrej woli żyją i ucieszą oczy odwiedzających zakład gościom.

Mateusz Mykytyszyn, wsp. Magdalena Sakowska
fot. Zamek Książ w Wałbrzychu, Magdalena Sakowska (ratunek roślin), archiwalne zdjęcia kwiatów z Zakładu Elżbieta Węgrzyn
oprac. ELW