Palmiarnia ratuje rośliny z pożaru (FOTO)
Nieme ofiary pożaru
Jak mówi Małgorzata Smolicka, kierownik Zakładu, na jego terenie rosło 16 dużych roślin i 15 małych. Większość w feralną noc z 4 na 5 marca spotkał tragiczny los: agawa została zmiażdżona przez spadający strop, największy fikus, ten w wypoczywalni, spłonął, duża stara palma została porażona temperaturą, zginęło sześć fikusów w dużych donicach zdobiących zakład od strony Jaskini Solnej, juki oraz trzy palmy. Niektóre spaliły się wraz z donicami. Inne pozornie przetrwały w części objętej ogniem, ale kiedy obejrzała je Joanna Paterova opiekująca się roślinnością egzotyczną w Palmiarni, stwierdziła, że ich los jest przesądzony i uschną w najbliższym czasie.
W miejscach bardziej oddalonych od szalejącego żywiołu uratowało się w sumie siedem roślin: szeflera drzewkowata, duża juka, dwa fikusy: dębolistny i beniamin, jedyna ocalała z pożaru palma daktylowa, a także cytryna i filodendron.
Stały sobie w uprzątanych ruinach zakładu pod gołym niebem, bo dachu już nie ma, aż do dnia, w którym synoptycy zapowiedzieli nadchodzący atak zimy z temperaturami sięgającymi kilkunastu stopni poniżej zera. Tego nieszczęśni zieloni pogorzelcy nie przeżyliby na pewno, a są zbyt dużych rozmiarów, by przestawić je do innych zabudowań uzdrowiska. No i po tym, co te rośliny przeszły, potrzebna jest im specjalistyczna opieka.
Ratunek przyszedł z Książa i Palmiarni
Jak mówi Mateusz Mykytyszyn, specjalista do spraw komunikacji w zamku Książ, decyzję o objęciu opieką uratowanych z pożaru Zakładu Przyrodoleczniczego roślin podjęła osobiście prezes zamku Anna Żabska oglądając szokujące zdjęcia spalonych wnętrz zakładu i wiedząc, że nadchodzą duże mrozy i trzeba szybko działać.
- Zamek Książ łączy ze Szczawnem wspólna historia, dlatego naturalnym wydaje się nam gest dobrej woli udostępnienia Palmiarni dla egzotycznych roślin ze spalonego Zakładu. Cieszymy się, że prezes uzdrowiska Paweł Skrzywanek entuzjastycznie zareagował na nasz pomysł. Wierzymy, że te rośliny po "rekonwalescencji" i dzięki opiece ogrodników z Palmiarni przeżyją i będziemy mogli je przewieźć z powrotem do odbudowanego Zakładu Przyrodoleczniczego – zapowiada Mateusz Mykytyszyn.
- Na pewno się odbudujemy i rośliny będą miały gdzie wrócić – dodaje Małgorzata Smolicka. Będą też podjęte próby uratowania spalonych roślin, być może odbiją one od korzeni, taką zdolność na pewno mają juki.
W drodze do azylu
W czwartkowe popołudnie, 15 marca, przy ostatnich przed ochłodzeniem promieniach słońca, rośliny zostały ewakuowane przez pracowników Zakładu za pomocą drabiny przystawionej do okna i odjechały dwoma samochodami – zamkowym i uzdrowiskowym – do swojego zielonego sanatorium, w którym być może uda się je uratować.
- Szanse są, zrobimy, co możemy. Widać, że bardzo dużo przeżyły. Postaramy się, żeby wróciły do formy. Trzeba je teraz przyciąć i ponownie nasadzić. Wierzę, że po remoncie wrócą do Zakładu w bardzo dobrej kondycji – mówi Joanna Paterova z Palmiarni.
Trzymamy kciuki, bo rośliny to symbol wiosny i odrodzenia, a poza tym, jak wynika z najnowszych badań naukowych, istoty czujące w większym stopniu niż się to dotąd wydawało ludzkości.
Historia pożaru i działania z nim związane:
TO BYŁ REKORDOWY POŻAR: STRAŻ O AKCJI W ZAKŁADZIE PRZYRODOLECZNICZYM
Szczawno-Zdrój: Ustalają przyczyny pożaru Zakładu Przyrodoleczniczego
Szczawno-Zdrój: Zakład Przyrodoleczniczy przed pożarem [FOTO]
Szczawno-Zdrój: Zakład Przyrodoleczniczy spalony w pożarze [FOTO]
Szczawno-Zdrój: Gigantyczne straty [FOTO CAŁEGO OBIEKTU]
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj