| Źródło: Wiesz Co
Wałbrzych region: czy jest ktoś, kto nie lubi Michałków? (FOTO)
Pojedziecie do ciotki w Augustowie, a tam na stole charakterystyczne czekoladki zapakowane w granatową owijkę z czerwonym logotypem fabryki, gdzie zostały zrobione. Jesteście w pensjonacie gdzieś w Beskidach, a na półmisku do poczęstowania się leżą… Michałki. Idziecie promenadą w Świnoujściu i widzicie jak goście z Niemiec tłoczą się przy stoisku gdzie sprzedają… wyborne produkty ze Świebodzic. Dobra, może trochę koloryzujemy, ale chyba nie przesadzimy zbytnio, jeśli napiszemy, że nasze cukierki znają wszędzie. A na pewno zna je każde dziecko. W wielu domach podczas świąt na choince zwisają z gałązek właśnie Michałki.
Ich początki sięgają lat 70. ubiegłego wieku. To wówczas z taśmy produkcyjnej fabryki Śnieżki zeszła nowa partia cukierków, które z miejsca podbiły rynek. Recepturę opracowała główna technolog pracująca w tamtym czasie w zakładzie. Ot niby nic wielkiego. Trochę cukru, mleka, czekolada, masa kakaowa i orzeszki arachidowe. Prawdopodobnie słodycze nie byłyby tak pyszne, gdyby nie pewien przypadek. Podobno cukierki miały być dużo bardziej czekoladowe, ale przez niedopatrzenie do przygotowanej masy wpadło więcej orzeszków niż pierwotnie planowano. Pracownikom i zarządowi fabryki tak posmakowały Michałki, że postanowili nic nie zmieniać w składzie. I tak wypuścili na rynek pierwszą partię czekoladek.
Ale skąd taka nazwa? Nie wiemy, czy to legenda, plotka, czy prawdziwa historia, ale brzmi słodko. Gdy wymyślono nowy produkt, zaczęto głowić się nad chwytliwą nazwą. Pracowała wtedy w fabryce młoda dziewczyna, do której codziennie przychodził zakochany w niej na zabój chłopak i wyczekiwał na swoją wybrankę pod bramą zakładu. A, że amant miał na imię Michaś, więc cukierki nazwano Michałkami. Na cześć wytrwałego młodzieńca i miłości, jaką obdarzył dziewczynę.
Uwierzcie, że w Zakładzie Przemysłu Cukierniczego Śnieżka produkuje się dziesiątki innych słodyczy, ale to Michałki zyskały największą sławę. Historia polskiego zakładu sięga 1946 roku. To wtedy na terenie starej niemieckiej fabryki „Hochwald Schokoladen Fabrik” otwarto polską firmę. Na początku w Śnieżce pracowało 86 osób, a w pierwszy roku działalności wyprodukowano 51 ton wyrobów galanterii czekoladowej. Do dziś w firmie mówi się, że dzieje fabryki, to opowieść o wielu pokoleniach, dla których najważniejsza była dbałość o tradycję. Największą wartością marki jest przywiązanie do oryginalnych i sprawdzonych receptur, które gwarantują wyjątkowy smak produktów.
Możecie udawać, że nie lubicie słodyczy, że ograniczacie ich spożywanie, ale do licha nie znamy nikogo, kto nie skusiłby się na Michałka. Takie są dobre i kojarzą się od wielu dekad ze słodką przyjemnością. Kiedyś „za komuny” trudne do zdobycia, dziś dostępne na każdym kroku. I nawet jeśli staniecie w markecie przed całym regałem, którego półki uginają się od rozmaitych słodkości, Michałki zawsze skradną wasze serca. Tego możecie być pewni.
Tomasz Piasecki
FOTO:
Początki słynnych czekoladek sięgają lat 70. XX wieku Fot. użyczone (Centralna Agencja Fotograficzna)
Michałki2: Historyczna owijka cukierków ze Świebodzic Fot. użyczone (ZPC Śnieżka)
Kto nie lubi Michałków?! Fot. użyczone (ZPC Śnieżka)
Czytaj też:
MICHAŁKOWO W ŚWIEBODZICACH (ZDJĘCIA)
ŚWIEBODZICE: CO DALEJ ZE SPALONĄ HALĄ?
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj