Polska-Wielka Brytania: Marysia pomoże?
Polska koszykówka kobiet jest w kryzysie. Nie mamy zawodniczek w WNBA, żadna nie należy do europejskiej czołówki. W kadrze brakuje jakości w szczególności pod koszem i na pozycji rzucającej obrończyni. Polski Związek Koszykówki zdawał sobie z tego doskonale sprawę, naturalizując Amerykankę Marissę Kastanek, czołową rzucającą polskiej ligi. Wybór wydaje się trafny. Kastanek jest od kilku lat związana z Polską, a zawodniczki o jej nieprzeciętnych predyspozycjach strzeleckich, dodatkowo z umiejętnością gry jako rozgrywająca, nad Wisłą nie mamy. Choć Marissa nie jest gwiazdą europejskiego formatu, to biało-czerwonym powinna bardzo się przydać.
Kastanek w wieku 5 lat. "Możesz zabrać dziewczynę z farmy, ale nigdy nie zabierzesz farmy z dziewczyny!" - tak Marissa skomentowała swoje zdjęcie na Instagramie
Dziewczyna z „płaskiej wody”
Środkowy zachód USA.
Lincoln w stanie Nebraska.
2400 km na wschód od Los Angeles, 2100 km na zachód od Nowego Jorku. Dla bliżej niewtajemniczonego Europejczyka to preria, pola kukurydzy, anonimowe miasto pośrodku niczego. Dla Amerykanina z kolei Lincoln znane jest z siedziby dużego Uniwersytetu Nebraska i jednej z czołowych drużyn akademickiego futbolu amerykańskiego, grającej na robiącym ogromne wrażenie Memorial Stadium. Obiekt mieści ponad 85 tys. ludzi i w trakcie meczów Cornhuskers staje się trzecim największym miastem w całym stanie. Nazwa stanu pochodzi z języka indiańskiego plemienia Oto, w którym "nibthaska" oznacza "płaską wodę". Słowo to odnosi się do rzeki Platte, przepływającej przez Nebraskę.
To właśnie w Lincoln, liczącej 260 tys. mieszkańców stolicy Nebraski przyszła na świat Marissa Kastanek. Reprezentowała dwie szkoły średnie z Lincoln, w ciągu czterech lat zanotowała z nimi świetny bilans 97-6, zdobywając raz mistrzostwo stanu, a dwa razy grając w finale. Ogólniak zakończyła z wysoką średnią ocen, w gronie 10 procent najlepszych uczniów. W latach 2009-2013 reprezentowała uczelnię North Carolina State na wschodnim wybrzeżu USA, docierając do pierwszej rundy turnieju o uczelniane mistrzostwo kraju w 2010 roku. Rok później zagrała w kadrze USA na Igrzyskach Panamerykańskich w Meksyku, gdzie zajęła z reprezentacją dopiero siódme miejsce. Przygodę na uczelni NC State zakończyła z rekordem pod względem liczby spotkań, jako ósma w historii najlepsza strzelczyni i druga w dziejach pod względem liczby celnych „trójek”. Studiowała psychologię, a dzięki wysokiej średniej ocen została w 2013 roku wyróżniona jedną z najlepszych studentek-sportsmenek w Ameryce (Academic All-American).
Biało-czerwone barwy Marissa zakładała już w przeszłości. Tu w trykocie North Carolina
State Wolfpack
Medalistka
Karierę zawodową rozpoczęła w Szwecji, później grała w Czechach (królowa strzelczyń całej ligi) i Portoryko. Do Polski trafiła na początku 2016 roku, dołączając do Ślęzy Wrocław. W pierwszym sezonie zdobyła z nowym zespołem brązowy medal, a rok później walnie przyczyniła się do pierwszego od trzydziestu lat mistrzostwa Polski dla Ślęzy. Szczególnie w pamięci zapadły jej występy w półfinale play-off przeciwko faworyzowanemu CCC Polkowice. W decydującym o awansie do finału spotkaniu nr 5 zdobyła 34 punkty (12/17 gry, 6/9 za 3). Koszmarne wspomnienia z tamtego dnia musi mieć obecny trener reprezentacji Polski, Maroš Kováčik , już wtedy prowadzący polkowiczanki. W drugim meczu finałów z Wisłą Can-Pack Kraków Kastanek nie spuściła z tonu, zdobyła 30 punktów (4x3), a w decydującej o złocie potyczce nr 5 dodała 24 „oczka” (4x3). W całych rozgrywkach 2016/17 notowała śr. 14.0 pkt, trafiając śr. 53% rzutów za 2 i 37% za 3.
W kolejnym sezonie miała problemy z urazami, ale znowu była jedną z liderek wrocławskiego klubu, sięgając z nim po brązowy medal, grając także w Eurocup. W ostatnim została kapitanem Ślęzy, doprowadzając ją do czwartego miejsca w Polsce, choć jej statystyki indywidualne nieco spadły (śr. 10.7 pkt, 45% skuteczności za 2, 33% za 3). Walkę o brąz Ślęza przegrała z Arką Gdynia, która latem sięgnęła po Kastanek. W tym sezonie Marissa gra z gdyńskim klubem w Eurolidze. W lidze polskiej 29-latka notuje śr. prawie 12 pkt (50% skuteczności za 2, 45% za 3), w europejskiej elicie jak na razie śr. 10 pkt (37% za 2, 40% za 3). Kastanek gra zawsze „pod zespół”, z tego też powodu jest dopiero czwartą najlepszą strzelczynią Arki, niepokonanego lidera Energa Basket Ligi.
Po prostu Marysia
Kastanek wywodzi się z rodziny o czeskich korzeniach. Ma trójkę rodzeństwa: starszą siostrę oraz młodszą siostrę i brata. Na swoim profilu w social media, opisując siebie używa następujących określeń:
Wiara. Nadzieja. Miłość.
Kolejność jest nieprzypadkowa, bo Kastanek jest niezwykle religijna. Przed meczem zawsze się modli, a na Instagramie często cytuje biblię. Prywatnie uwielbia czytać książki, jest fanką kawy, polskich pierogów i… szydełkowania, którego nauczyła się w Szwecji. Gra zarówno jako rozgrywająca, jak i rzucająca, ale to na tej drugiej pozycji jest bardziej efektywna i czuje się lepiej. We Wrocławiu nazywali ją Marysią, była ulubienicą kibiców, a najbardziej kojarzone z nią wspomnienie z tamtego okresu to refren piosenki „Mam tę moc”, znany z „Krainy Lodu” i puszczany po jej celnych rzutach.
Polskie obywatelstwo otrzymała w ubiegłym roku, ale przepisy FIBA nie pozwoliły jej wtedy dołączyć do kadry biało-czerwonych. O nowym paszporcie rozmawiała z „Gazetą Wrocławską”:
„Polska dała mi dużo szans. Przede wszystkim doświadczenie i rozwój koszykarski. Dostałam bardzo dużo od was, chcę też dać coś z siebie. Uwielbiam ten kraj, jest dla mnie drugim domem. Kiedy dostałam propozycję, nawet się nie wahałam, od razu powiedziałam „tak”. Biorę lekcje polskiego, mimo że jeszcze dobrze nie mówię. Staram się być jak najbardziej naturalną obywatelką, cały czas się szkolę."
Czytaj także:
POLSKA-WIELKA BRYTANIA: KTO W KADRZE?
HISTORIA MECZÓW POLEK W AQUA ZDROJU
Foto: Marissa Kastanek (Instagram)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj