| Źródło: Wiesz Co
Region: 598 książek w ciągu roku. Jak to zrobił?
Co Pan robi w wolnym czasie?
- Czytam!
Miałem na myśli takie chwile, gdy nie czyta Pan książek?
- Może to zabrzmi nieco dziwnie, ale gdy mam „wolne” od czytania, wtedy załatwiam sprawy domowe. Na przykład robię zakupy, zawożę żonę do lekarza, oglądam telewizję.
Jak wygląda Pana typowy dzień?
- Wstaję o 4:00 rano. I od razu sięgam po książkę. Czytam do jakiejś 8:00. Wtedy przeważnie budzi się moja żona i jemy wspólnie śniadanie, potem wypijamy kawę. To jest czas zarezerwowany dla rodziny. Powiedziałbym, że to jest nasz rytuał z małżonką. Potem znów zaczynam czytać. I tak do obiadu. Po posiłku ponownie zatapiam się w książce. O 18:00 włączam telewizję. Oglądam programy publicystyczne oraz informacyjne. Do 20:30 to jest mój czas z telewizją, następnie…
...znów Pan czyta?
- Nietrudno było zgadnąć, prawda? I tak do 23:00. Przecież muszę kiedyś te wszystkie książki pochłonąć (śmiech).
Naprawdę wstaje Pan o 4:00 rano, żeby poczytać książkę?!
- Uprzedzę może pańskie kolejne pytanie. To nie jest żadne poświęcenie, ani rygor. Nie lubię po prostu długo spać, a kocham wprost czytać, dlatego wstaję bardzo wcześnie. Zresztą ta moja miłość do czytelnictwa pojawiła się w wieku 8 lat. Jako taki mały brzdąc czytałem już Charlesa Dickensa. Nie żadnego „Kubusia Puchatka”, lecz „Opowieść wigilijną”, czy „Davida Copperfielda”. Chyba mogę tak powiedzieć, że jest to mój jeden z najbardziej ulubionych pisarzy.
Chyba zabrzmi to odrobinę złośliwie, ale nie szkoda Panu czasu na posiłek?
- (Długi śmiech). Może mi Pan wierzyć lub nie, ale na śniadanie zjadam dosłownie pół kromki chleba żytniego, do tego pomidora i może rzodkiewkę. To wszystko. Nie uważam więc, że marnuję czas na śniadanie. Co więcej od chwili wstania, do momentu zjedzenia śniadania, nie odczuwam głodu.
Może dlatego, że bez reszty jest Pan pochłonięty czytaniem?
- Nie jest to wykluczone (uśmiech).
W ubiegłym roku pochłonął Pan, bo to chyba najlepsze słowo, dokładnie 598 książek. Jakim cudem?
- Nie skończyłem żadnego kursu szybkiego czytania, jeśli o to Pan chciał zapytać. Jeżeli czyta się od 8 roku życia, to ma się w sobie wyrobiony pewien nawyk, który pozwala na szybkie, jak Pan to powiedział, pochłanianie kolejnych pozycji. Kiedyś, gdy chodziłem do technikum żeglugi śródlądowej w Kędzierzynie-Koźlu bibliotekarki śmiały się, że chyba wszystko im wyczytam.
I?
- Nie czytam wszystkiego jak leci, co to, to nie. Gdybym tak postępował, nie byłbym czytelnikiem. Najchętniej studiuję biografie i autobiografie, wywiady rzeki, polskie kryminały, lubię też książki historyczne, choćby pozycję Alana Bullocka „Hitler. Studium tyranii”. To fascynująca książka, do której wielokrotnie wracałem. Uwielbiam wręcz pamiętniki wojenne Winstona Churchilla. Zresztą mógłbym tak jeszcze długo wymieniać.
Jeszcze trochę i w świdnickiej bibliotece, która posiada około 17 tysięcy woluminów, nie będzie czego wypożyczyć…
- Aż tak źle raczej nie będzie, ale odrzucając tytuły, które mnie w ogóle nie interesują oraz literaturę dziecięcą, to za kilka lat faktycznie mogę nie mieć co wypożyczyć. A tak na poważnie, książek, które chciałbym przeczytać, a których jeszcze nie wypożyczyłem w świdnickiej bibliotece, jest może 20 proc. Poza tym muszę powiedzieć, że panie bibliotekarki tak dobrze mnie poznały i moje preferencje, że gdy mam przyjść, przygotowują dwa stosy książek, a ja tylko dokonuję selekcji i zabieram dwie torby wypełnione konkretnymi egzemplarzami.
Ile książek zabiera Pan do domu jednocześnie?
- Podam prosty przykład z ostatniego tygodnia (rozmawialiśmy w środę – przyp. red). W poniedziałek wypożyczyłem 18 książek i myślę, że w ciągu dwóch tygodni je wszystkie oddam.
Zaraz, zaraz, a Pana nie obowiązują żadne limity?
- Właśnie, że mnie nie obowiązują żadne limity, ani ilościowe, ani czasowe. Mogę wypożyczyć ile chcę, bo panie wiedzą, że i tak oddam na długo przed terminem zwrotu. Ponadto sam proszę bibliotekarki, żeby dały mi więcej czasu na oddanie woluminów, niż to wynika z regulaminu.
Po co Pan to robi, skoro i tak oddaje przed czasem?
- Żeby mieć pewnego rodzaju komfort psychiczny. Wie Pan jak to jest, wypożycza się kilkanaście lub 20 książek i lepiej mieć poczucie, że ma się prawie dwa miesiące na zwrot, niż czuć zbliżającą się datę oddania.
Te 598 książek w ciągu roku, czyli prawie półtora pozycji dziennie, to najlepszy wynik?
- Nie wiem. W moim przypadku nie chodzi o żadne rekordy. Nie czytam dla wyników. To, że panie z biblioteki zaprosiły mnie niedawno do siebie i wręczyły dyplom dla najlepszego czytelnika, nie oznacza, że robię wszystko dla nagród lub splendoru. Nic z tych rzeczy. Czytam dla przyjemności, bo kocham to robić.
Z premedytacją nie zapytam sztampowo o ulubioną książkę. O to, jak często wraca Pan do swoich ukochanych tytułów, muszę już jednak spytać. A więc?
- Wracam chętnie do Oriany Fallaci, ale nie wiem jak często. Uważam ją za najlepszą reportażystkę na świecie. Jej wywiad z Henry Kissingerem to istny majstersztyk. Lubię książki Teresy Torańskiej.
Książki tylko Pan wypożycza, czy również dużo ich kupuje?
- W domu mam około 300 książek, a więc jest to przyzwoity zbiór. Powiem więcej. Drugie tyle sprezentowałem córce, gdy wychodziła za mąż. Ona też bardzo lubi czytać, może nie aż tak, jak ja, ale także kocha książki.
Przez całe życie dużo Pan czytał?
- Odkąd pamiętam. Dziś jestem na emeryturze, więc czasu mam zdecydowanie więcej niż wtedy, gdy byłem aktywny zawodowo. Ale również wtedy, gdy przychodziłem z pracy, zamiast wgapiać się tępo w telewizor, wolałem usiąść do książki. Żona zajmowała się domem, ja jej oczywiście pomagałem, ale udawało się wygospodarować sporo czasu dla mojego hobby. Coś Panu powiem, ja szybko czytam i wszystko szybko robię. Lubię coś wykonać błyskawicznie i porządnie, a następnie usiąść sobie z… książką. Tak najlepiej się relaksuję.
Gdy czyta się prawie 600 pozycji w ciągu roku, to chyba wiele historii, opisów, intryg, w nich zawartych, może zlać się w jedną całość. Pytam o to, czy jest Pan w stanie, po latach, zorientować się, o czym była książka?
- Nie zawsze potrafiłbym to zrobić z marszu z racji ilości tytułów, przez które przebrnąłem, ale... Wystarczy jednak, że zerknę na okładkę, przewertuję kilka stron i z dużą dozą prawdopodobieństwa jestem w stanie opowiedzieć, o czym jest konkretna pozycja. Oczywiście bez wchodzenia w szczegóły, ale ogólny zarys podałbym o każdej książce.
Czytanie książek to jeszcze sposób na życie, czy już uzależnienie?
- (Dłuższa chwila zastanowienia). To wciąż pasja. Nie nazwałbym tego uzależnieniem. Zdarzały się momenty w moim życiu, że przez kilkanaście dni, a nawet przez miesiąc nie przeczytałem żadnej strony. Powody były różne. I jakoś przeżyłem. Wystarczyło, że popatrzyłem wtedy na regał z książkami i od razu lżej robiło się na sercu. Choć muszę przyznać, że bez książek ciężko byłoby mi żyć.
Rozmawiał Tomasz Piasecki
Fot. (red)
Zobacz też:
Wałbrzych i region: miałem trzy apteki, złamano mi kręgosłup
Wałbrzych: nasza węgierska flecistka z Muzycznym Orłem
Wałbrzych region: Dobrosław Kowalski jest jak sztukmistrz!
Wałbrzych: emerytowany wuefista i trener z milionami odsłon
Wałbrzych region: Anna Puchała - fit to moje życie
Wałbrzych: z brelokiem do kluczyka w kształcie trupiej czaszki
Wałbrzych i region: tu nic nie jest zero-jedynkowe
Wałbrzych: 90-letni były górnik wciąż publikuje poezje
Wałbrzych: taki ma sposób na łączenie przeszłości z przyszłością (FOTO)
Artykuł ukazał się na łamach dwutygodnika "WieszCo" - pełny numer do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj