| Źródło: Foto: screen z transmisji sesji, UM Wałbrzych
Koronawirus Wałbrzych: w szpitalu i mieście wojna każdego dnia
Żeby funkcjonowało
Jak mówił prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej podczas ostatniej (26 listopada) sesji rady miejskiej, miasto radziło sobie początkowo całkiem dobrze na tle innych w Polsce i województwie, niestety ostatnie tygodnie przyniosły zachorowania w domu pomocy społecznej na Zachodniej i wśród osób starszych - duża ilość przypadków sprawiła, że w ostatnich tygodniach Wałbrzych zbliżył się do niepożądanej średniej.
- Toczy się codzienna batalia o to, aby miasto funkcjonowało, aby była woda, aby odbierano odpady, jeździły karetki, szpital przyjmował chorych, seniorzy otrzymali jedzenie zostając w domu, a pomoc medyczna, która nie jest teraz na normalnym poziomie, docierała do każdego. Dzięki poświęceniu pracowników, którzy obsługują te same procedury czy urządzenia w okrojonej o połowie kadrze, na kwarantannach są na przykład kierowcy autobusów, pracownicy urzędów chorują, przebywają w szpitalu, miasto przechodzi to jednak w sposób niezakłócony - mówił prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej.
Nowy oddział "covidowy" może pomóc w dramatycznej sytuacji
Miasto tak, ale nie szpital im. Sokołowskiego. Obecnie zapełniły się tam już wszystkie dostępne łóżka, a pacjenci z COVID-19 umieszczani są w różnych oddziałach.
- W tej chwili działa powiększony już trzykrotnie oddział zakaźny na Batorego, jest tam 60 łóżek i kiedy tylko pacjent jest wypisywany, na jego miejsce wchodzi następny. Pacjenci z COVID-19 przebywają w szpitalu bardzo długo. Dwa tygodnie temu oddział pulmonologiczny został decyzją wojewody przekształcony w oddział "covidowy", jest tam 30 chorych w bardzo ciężkim stanie, ale nie zmniejszył się napór osób chorujących na inne choroby płuc, w tym nowotwory, byłych górników z pylicą, których jest wielu. Dzięki temu, że oddział jest duży, przez pewien czas dobrze sobie z tym radziliśmy, ale od kilkunastu dni zaczęło brakować miejsc i łóżka "covidowe" są już na neurologii i chirurgii, są pojedynczy pacjenci na oddziale kardiologicznym, co odbywa się kosztem leczenia chorób podstawowych na tych oddziałach - wyliczał prezydent.
Dlatego w dobrym momencie wojewoda dolnośląski zadecydował o utworzeniu w Wałbrzychu szpitala, czy raczej oddziału tymczasowego dla chorych na koronawirusa, który powstanie na trzecim piętrze budynku pediatrii przy ul. Batorego i będzie doposażony przez KGHM Polska Miedź.
- Będzie tu 50 łóżek dla mieszkańców miasta i powiatu, to piętro jest przygotowane i dobrze utrzymane, opróżniono je 3 lata temu ze względu na spadek liczby hospitalizacji. To na pewno lepsza lokalizacja niż hala Aqua-Zdroju czy hala przy Wysockiego albo sanatoria, co proponowano. To pozwala na przygotowanie tam szpitala w ciągu 2 tygodni niedużym kosztem, będzie tam sprzęt zakupiony przez KGHM i wyposażenie z Agencji Rezerw Materiałowych. Od 10 dni organizujemy oddział, sprzęt przychodzi z każdą godziną i mam nadzieję, że jutro w godzinach południowych będzie przygotowany, a od 1 grudnia ma działać. Będzie bardzo dobrze wyposażony, jest na nim elektroniczny i monitorujący sprzęt wysokiej jakości - mówił Roman Szełemej, dodając, że oddział tymczasowy został oddzielony od znajdującej się poniżej pediatrii specjalnie dobudowanymi ściankami i nie ma między nimi łączności.
Wcześniej miasto zadecydowało o przekazaniu na rzecz szpitala miliona złotych, wygospodarowanych z budżetu miasta.
Ale sprzęt nie pomoże, jeśli nie będzie ludzi
Z wyliczeń prezydenta i zarazem lekarza kardiologa Specjalistycznego Szpitala im. A. Sokołowskiego wynika, że ten nowy oddział zapełni się w ciągu 2 lub 3 tygodni, bo Wałbrzych ma większą niż inne miasta liczbę osób z chorobami płuc, ze względu na funkcjonujące tu niegdyś kopalnie i koksownie. Gorzej pod tym względem jest chyba tylko na Górnym Śląsku.
- Chorych ciężko przechodzących COVID-19, starszych, mamy w naszym mieście po prostu więcej. Mam nadzieję, że znajdziemy pracowników wśród lekarzy i pielęgniarek, poszukujemy ich od tygodnia. Braki kadrowe są ogromne, przekonujemy kolegów, żeby podjęli w tym oddziale pracę i żeby ruszył od 1 grudnia, ten oddział będzie działał ileś miesięcy, tyle, ile będzie potrzeba. Zbliżamy się do początku grudnia i nie jestem w stanie dziś ułożyć grafiku na przynajmniej 2 oddziałach, nie działają zachęty i nakazy administracyjne, bardzo wiele pielęgniarek choruje, niektóre ciężko to przechodzą, także ludzie młodzi, 40-letni, i nie ma kto leczyć pacjentów. Sytuacja jest dramatyczna, nie tylko w Wałbrzychu, wszędzie w Polsce. Stale sprawdzamy możliwość osiedlenia się w naszym mieście lekarzy nie tylko z kraju, także z Białorusi czy Ukrainy, ale trwa w tej chwili konkurencja między miastami. Dawanie pracownikowi medycznemu mieszkania komunalnego to po prostu standard. Sytuacja jest trudna także w przychodniach. To jest wojna na co dzień. Wakatów jest co niemiara - mówił włodarz.
Przekazujemy apel szpitala w sprawie ciężko chorej na COVID-19 pielęgniarki z bloku operacyjnego.
Jak mówił prezydent, nawet jeśli pandemia minie, sytuacja w przypadku wakatów w służbie medycznej nie poprawi się w ciągu najbliższych miesięcy, a nawet lat - w Czechach przypada 3,6 lekarza na 1000 mieszkańców, w Niemczech 4,5, średnia unijna to 4, a w Polsce 2 lekarzy obsługuje ten tysiąc.
DPS na Zachodniej udało się uratować
O sytuacji placówki na Sobięcinie pisaliśmy: Sobięcin: dramat w DPS-ie. Jak może pomóc zwykły mieszkaniec? Mimo, że po przetestowaniu personelu i pensjonariuszy tak zwanymi szybkimi testami w październiku okazało się, że chorzy są wszyscy, zmarły tam tylko cztery osoby.
- Dzięki rzuceniu tam wszystkich możliwych sił i środków, zaangażowaniu personelu, niebywałej ofiarności sióstr zakonnych, które prowadzą dom, a szczególnie siostry Eweliny Uruskiej, pomocy wojewody i kurii, dzięki której klerycy przebywali tam przez 4 tygodnie, ogromną większość pensjonariuszy, którzy są głównie leżący, z ciężkimi chorobami, udało się uratować. Przechorowali to na miejscu, był tam po prostu mały szpital "covidowy" na 45 łóżek - mówił prezydent.
Jak dodał Roman Szełemej, w tej chwili robione jest wszystko, aby taka sytuacja nie powtórzyła się w gminnym DS-ie na Rusinowej, gdzie wszyscy są regularnie testowani i zostało wstrzymane otwarcie nowego DS-u przy ul. Andersa, gdzie wszystko jest już gotowe, ale jest potrzebnych 35 pracowników - i nie ma chętnych. O
Podsumowując swoje wystąpienie, prezydent stwierdził, że na normalne życie musimy jeszcze poczekać do przełomu marca i kwietnia, ale nie będzie to zapewne taka normalność jak przed pandemią. Zadeklarował, że miasto będzie się starało pomagać przedsiębiorcom, uruchamiając inwestycje.
Nasz codziennie aktualizowany raport dotyczący koronawirusa:
KORONAWIRUS WAŁBRZYCH I POWIAT: NOWE RAPORTOWANIE, U NAS 3 ZGONY (AKTUALIZACJA)
Foto: screen z transmisji sesji rady miasta, zdjęcie szpitala z drona Ryszard Burdek, zdjęcia oddziału pediatrii Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj