O (k)rok od celu. Co wiemy po meczu Górnika z WKK?
Dawna zajezdnia MPK przy ul. Wrocławskiej jakiś czas temu stała się miejscem koncertu Girl Power. Gwiazdą wydarzenia była piosenkarka pop Natalia Nykiel. Pod sceną zgromadzili się rzecz jasna entuzjaści jej twórczości, których przed pojawieniem się idolki rozgrzewali konferansjerzy. Jedna z nastoletnich słuchaczek Nykiel, zapytana o ulubiony hit artystki, pewnym głosem odparła: „Pół roku stąd”. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że Nykiel... nie posiada takiego utworu w repertuarze. Fanka się przejęzyczyła, bo zapewne miała na myśli piosenkę „Pół kroku stąd”. Pół roku a pół kroku? Zwykła literówka, ale, przyznajcie, robi sporą różnicę.
To przejęzyczenie przyszło mi do głowy po starciu wałbrzyszan z WKK. Po 350 długich, mrocznych pandemicznych dniach kibice licznie powrócili do hali. Eksperci przed sezonem byli zgodni – Górnik będzie się liczył, Górnik będzie grał o awans, Górnik właściwie w tej lidze nie ma sobie równych. Tak się jednak składa, że wrocławianie również myślą o podniesieniu pucharu i latem także plądrowali rynek transferowy. Otwarcie sezonu przypomniało naszym koszykarzom, że gra przy presji kibiców nie należy do najłatwiejszych. Wałbrzyski faworyt był nerwowy, niedokładny, za bardzo chciał. Górnicy szybko zrozumieli, że ten wymarzony awans nie jest pół kroku stąd. Jest pół roku stąd, a nawet i dalej, bo ostateczne weryfikacje będą w maju. To siedem długich miesięcy, kilkadziesiąt spotkań. Dlatego też minimalna porażka z WKK, choć bolesna (bo derbowa), to w żaden sposób nie określa Górnika - Presja dała o sobie znać. Po raz pierwszy od prawie dwóch lat zagraliśmy przy niemal pełnych trybunach. Niektórych delikatnie to przerosło. Musimy się z tym zmierzyć, w drugiej kolejce znowu gramy u siebie. Trzeba wyjść na parkiet z podniesionymi głowami – stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej kapitan Górnika, Bartłomiej Ratajczak.
Liczbą meczu została 22. Aż tyle strat popełnili biało-niebiescy w całym spotkaniu – To niedopuszczalne we własnej hali, tym bardziej, że drużyna przeciwna traciła piłkę tylko 14 razy – dodał, z nutą goryczy w głosie, wspomniany Ratajczak. Liczba 22 strat jest jeszcze bardziej druzgocąca, gdy spojrzymy na nią historycznie (ale można też histerycznie). Okazuje się bowiem, że Górnicy nie zanotowali tak wielu strat od 7 marca 2020 roku, czyli od dwóch sezonów. Gdy dodamy do tego fakt, że WKK aż 13 razy więcej stawało na linii rzutów wolnych, można dojść do wniosku, że wałbrzyscy #Charakterni, bo tak nazywamy nasz zespół, był w sobotę zbyt mało agresywny w grze na kontakcie.
Pomimo tych różnic Górnik miał w derbach niezłe momenty, gdy odrabiał kilkunastopunktową stratę i wychodził na prowadzenie. Nieźle w ataku wyglądał w szczególności Marcin Dymała, sprowadzony latem do Wałbrzycha, ceniony w 1 lidze strzelec. W ostatniej akcji meczu, na 11 sekund przed końcową syreną, do dogrywki mógł doprowadzić jednak inny z nabytków. Z rogu z dobrej pozycji rzucał Hubert Pabian, ale ostatecznie spudłował. W tym momencie spotkania kibice oglądali boiskowe wydarzenia na stojąco. Emocje były ogromne, a gardła rozgrzane. Do zwycięstwa zabrakło, językiem Nykiel, „pół kroku”. Cóż, może nasi więcej szczęścia będą mieć za pół roku?
Górnik Trans.eu Wałbrzych – WKK Wrocław 71:74
Górnik: Dymała 21, Zywert 12, Pabian 11, Ratajczak 6, Cechniak 6, Jakóbczyk 6, Kruszczyński 6, Malesa 2, Pawlak 1, Durski 0.
Już w sobotę, 2 października, Górnicy zmierzą się u siebie z Kotwicą Kołobrzeg. To spotkanie o godz. 17 w Aqua Zdroju. Wejściówki będą tradycyjnie dostępne po okazyjnych cenach na portalu bilety24.pl, oraz - w standardowej cenie - w dniu meczu w obiekcie.
AQUA ZDRÓJ JAK KOLOSEUM. OTWARCIE DLA WKK (FOTO)
Foto: Alfred Frater
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj