Zmiana warty na stanowisku komendanta PSP w Wałbrzychu (FOTO)
Odchodzi spełniony
Grzegorz Kułak rozpoczął służbę w 1984 roku, od komendy w Świdnicy i od razu od funkcji kierowniczych. Od roku 1994 pracował w Wałbrzychu, gdzie od razu otrzymał stanowisko dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej, jak mówił, zainteresowała go perspektywa pracy w ratownictwie chemicznym, a taką grupę u nas tworzono. Przyznał się, że początkowo Wałbrzych z jego upadającym przemysłem nie wydawał mu się ciekawą perspektywą jako miejsce pracy, ale z czasem całkiem zmienił zdanie. W 2009 roku został komendantem wałbrzyskiej jednostki. Wspominał, że kiedy tam się pojawił, borykała się ona z problemami kadrowymi, sprzętowymi i związanymi z obiektami. On sam cieszy się, że zostawia ją w o wiele lepszym stanie.
- W tym okresie wałbrzyska straż pożarna doczekała się pierwszego nowego obiektu od lat 30-tych – strażnicy przy ul. Ogrodowej. Jej budowa ciągnęła się długo i z problemami, bo musieliśmy ją przeprojektować na komendę miejską. Także na Przemysłowej były w 2015 i 2016 roku duże remonty, termomodernizacja, jest więcej samochodów i mamy teraz jeden z najnowocześniejszych parków maszynowych straży na Dolnym Śląsku. Zostawiam komendę młodej kadrze, dobrze przygotowanej do tego, żeby dalej działać – mówił odchodzący komendant, który zamierza obecnie otworzyć działalność gospodarczą związaną ze szkoleniami na temat przepisów przeciwpożarowych.
Czym strażacy jeździli?
Grzegorz Kułak wspominał czasy, kiedy do pożaru jeżdżono z 28-letnią drabiną, a do wypadków 27-letnim samochodem ratownictwa chemicznego i dopiero od wejścia do Unii Europejskiej, kiedy wałbrzyscy strażacy zaczęli pisać projekty, wszystko zaczęło się powoli zmieniać. Jego następca wspominał stare Jelcze 004 i wysłużone Polonezy Atu, którymi wstyd było jechać na przykład do urzędu wojewódzkiego, bo się rozlatywały. A także obskurne budynki i, jak mówił, tragiczną atmosferę pracy, pełną skarg, donosów, zawiadomień do prokuratury.
- Teraz koszty funkcjonowania znacznie nam spadły, samo ogrzewanie przez zimę kosztowało 40 000 zł, a teraz to zaledwie 12-15 000 zł. Dzięki temu mamy oszczędności na naprawę sprzętu czy kupno wyposażenia – podkreślał nowy komendant. – Kiedyś straż jechała do pożaru na terenie miasta w godzinach szczytu nawet 20-30 minut, dziś jest to średnio 5-10 minut.
Obaj panowie poznali się podczas szkolenia na Górze Anny, gdzie komendant Kułak uczył swojego przyszłego zastępcę podstaw ratownictwa medycznego. Jak mówią, kiedy pracowali razem już w Wałbrzychu, woleli atmosferę twórczej dyskusji od wydawania i wykonywania poleceń.
Teraz pora na plany
Brygadier Krzysztof Szyszka pochodzi z Głuszycy, służbę rozpoczął w 1991 roku w szkole aspirantów w Poznaniu, po niej od razu trafił do Wałbrzycha i do pionu operacyjnego. Początkowo był dowódcą zastępu, potem dowódcą sekcji, a 1 lutego 2009 roku został zastępcą komendanta.
- Ambitny, dyspozycyjny, z pożarniczą pasją, od zawsze w pionie operacyjnym, był przewodniczącym zespołu do spraw modernizacji jednostki, angażował się w doskonalenie zawodowe, brał udział w ćwiczeniach w ramach Polskiej Współpracy Rozwojowej w Gruzji, a także w ćwiczeniach ratowniczych z niemieckimi strażakami w Bardzie w 2015 roku. Angażował się w krzewienie wiedzy przeciwpożarowej wśród młodzieży i był inicjatorem założenia klasy pożarniczej w Zespole Szkół nr 4 – mówił o nim komendant dolnośląskiej PSP, st. brygadier Adam Konieczny.
Jak ocenia nowy komendant, najbardziej palące są obecnie problemy kadrowe w wałbrzyskiej straży pożarnej. Ale ma też inne plany.
Etaty, wozy bojowe, garaże
- Mamy 13 oficerów, a 30 etatów, na których zamiast podoficerów i aspirantów w świetle przepisów z 2013 roku powinni być już tylko oficerowie. Wcześniej mogli je zajmować na przykład aspiranci. Teraz w styczniu odeszło na emeryturę 6 strażaków i tylko na 2 z tych stanowisk mogą pracować podoficerowie, na pozostałych 4 potrzebujemy oficerów. Cały Dolny Śląsk stoi przed takim problemem. Będziemy musieli sobie jakoś poradzić, wciąż mamy wakat na przykład na stanowisku dowódcy jednostki nr 2 – mówił Krzysztof Szyszka. - Mam też pewne przemyślenia transportowe, w przyszłym roku kończy się okres przydatności średniego samochodu 6BA i trzeba będzie postarać się o nowy. Podobnie jest w przypadku mniejszych aut. Konieczna będzie także rozbudowa garaży na Przemysłowej, nasz sprzęt już się w nich nie mieści.
A co jest najtrudniejsze w pracy strażaka? – Jest to praca bardzo wymagająca, najtrudniejsze są wyjazdy do zdarzeń, to duże obciążenie fizyczne i psychiczne. Przeprowadzono badania, które wykazały, że strażak zużywa tyle energii od alarmu do wejścia do samochodu, ile normalnie zużyłby podczas 6 godzin pracy. Do tego dochodzą skrajne warunki pracy, ogień, mróz. Trudna jest praca w maskach i aparatach tlenowych. Praca stawia bardzo duże wymagania fizyczne, trzeba robić badania co roku – mówi Krzysztof Szyszka.
W uroczystości wzięli udział przedstawiciele samorządów, urzędu wojewódzkiego, wojewódzkiej straży pożarnej, jednostek ościennych PSP, jednostek OSP, GOPR-u, WOPR-u, policji, byli komendanci straży pożarnej i inni goście.
Czytaj też:
GRZEGORZ KUŁAK ODCHODZI. BĘDZIE NOWY KOMENDANT STRAŻY POŻARNEJ
STRAŻ POŻARNA WYREMONTUJE DACH I ZAGOSPODARUJE PODDASZE
OGNIK W WAŁBRZYCHU JUŻ GOTOWY
SZKOLENIE WYSOKOŚCIOWE SŁUŻB MUNDUROWYCH
Znamy czołówkę XV Mistrzostw Województwa Dolnośląskiego Strażaków [ZDJĘCIA]
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj