| Źródło: Wiesz Co
Wałbrzych region: boguszowianka na dachu Europy
Jest drobną, 25-letnią szatynką pochodzącą z Boguszowa-Gorc. Nie, to nie jest wizytówka kolejnej uczestniczki show Top Model, lecz wstęp do historii o niezwykle zadziornej, a jednocześnie sympatycznej dziewczynie, kochającej góry.
– Odkąd pamiętam, góry od zawsze wzbudzały we mnie większe zainteresowanie niż na przykład morze. Będąc dzieckiem mama zabierała mnie w nasze cudowne Karkonosze, gdzie czerpałam ogromną przyjemność z całodniowych wędrówek i tak już zostało – zaczyna swoją opowieść Kamila Majewska, która na początku rozmowy prosi, by nie nazywać ją żadną alpinistką. Jak mówi nie jest zawodowcem, tylko zwyczajną dziewczyną, realizująca swoje pasje. Przyznajcie jednak, że nie każdy w wolnej chwili wdrapuje się na najwyższą górę Europy. Ale po kolei.
Po skończeniu technikum nasza bohaterka „porzuciła” Sudety i zaczęła dokładniej poznawać Tatry. Przeprowadziła się nawet na Podhale, gdzie spędziła 4 lata pracując w Schronisku Górskim PTTK na Hali Ornak, rozwijając swoją miłość do gór. Gdy tylko miała wolną chwilę ruszała na tatrzańskie szlaki, które zeszła chyba wszystkie, po kilka razy. Zdobyła rzecz jasna także Rysy (2499 m n.p.m.). Kiedy w Polsce wyżej już nie dało się wejść, pojawił się pomysł, by zobaczyć jak to jest w Alpach. Na początek był to wyjazd w Masyw Monte Rosa i lekki trekking lodowcami, a także zdobywanie czterotysięczników takich jak Balmenhorn (4176 m n.p.m.), Signalkuppe (4554 m n.p.m.), czy Zumsteinspitze (4563 m n.p.m.). Ładny nam lekki spacer.
- To był strzał w dziesiątkę, jeżeli chodzi o zapoczątkowanie mojej przygody z Alpami, lodowcami i ekstremalnymi warunkami. Co do tego ostatniego, to zdobycie najwyższego szczytu Niemiec Zugspitze tylko z tym właśnie mi się kojarzy. Aż 16 godzin wspinaczki w warunkach zimowych, na wyczerpaniu sił, ale o tym może opowiem innym razem – ucina Kamila Majewska.
Najlepszy czas na wyjazdy w wysokie góry, to wakacje. Tak było też w tym roku. Razem z Katarzyną Ciok, koleżanką z Warszawy, postanowiły, że zdobędą najwyższy szczyt Europy – Mont Blanc 4810 m. n.p.m. Były świetnie zgranym duetem, w którym podczas chwil zwątpienia i słabości jedna podnosiła na duchu drugą. - Pokazałyśmy, że kobiety też potrafią, że mają moc i siłę, dzięki którym mogą osiągać niesamowite rzeczy – podkreśla mieszkanka Boguszowa-Gorc.
- Generalnie na szlaku do zdobycia Mont Blanc jest do wspinaczkowego przejścia Ściana Goutera, w której znajduje się Kuluar Śmierci. Jest to odcinek, który trzeba ile sił w nogach po prostu przebiec z powodu lecących z góry kamieni. W tym roku miałyśmy dwa razy taki moment gdzie trzeba było po prostu chować się pod głazami i błagać, by żadne odłamki skalne w nas nie trafiły. Kolejne niebezpieczeństwo to szczeliny lodowcowe lecz te w większości są dobrze widoczne – opowiada z pasją Kamila Majewska.
Poza niebezpieczeństwami, na które wspinacze nie mają wpływu, jest coś, do czego mogą, a właściwie powinni się przygotować. To choroba wysokościowa. Kilka dni przed atakiem należy bardzo mocno nawadniać organizm, zaplanować aklimatyzację, by ciało przygotowało się stopniowo na duże wysokości i mniejsze stężenie tlenu. W ich przypadku były to wyjścia na Gran Paradiso (4052 m n.p.m) oraz Aiguille du Midi (3842 m n.p.m.).
Dotąd dziewczyna jeździła na wyprawy za własne, ciężko zarobione pieniądze. Atak na najwyższą górę Europy dofinansowali po raz pierwszy… Właśnie nie będziemy ich nazywać sponsorami, lecz niesamowitymi ludźmi. Głównie byli to znajomi taty Kamili, który nigdy nie powtarzał jej „nie kop, bo się spocisz”, tylko zawsze kibicował córce w realizacji pasji. Zdobywczyni wszystkim darczyńcom jest niesamowicie wdzięczna i już planuje kolejne wyprawy.
- W przyszłym sezonie zamierzam postarać się o oficjalny sponsoring, ponieważ plany z roku na rok mam ambitniejsze – dodaje dziewczyna. Jej celem jest zdobycie najwyższego szczytu Gruzji, Kazbeku (5054 m n.p.m.) Już teraz ostro trenuje, stara się o szkolenia z autoratownictwa i bezpiecznego poruszania się w wysokich górach i robi wszystko, by znaleźć się na… szczycie swoich marzeń. Może kiedyś w Himalajach.
Zobacz też:
Wałbrzych region: burmistrz od czterotysięczników (FOTO)
Tomasz Piasecki
Fot. użyczone (archiwum prywatne Kamili Majewskiej)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj