
Zagłębie Wałbrzych - kiedy jest się trzecią siłą w Polsce

Gdyby dziś ktoś powiedział nam, że piłkarski zespół z Wałbrzycha zajmie w ekstraklasie 3 miejsce, to byśmy go chyba… ucałowali. Był jednak taki czas, wyśmienity dla drużyny w zielono-czarnych strojach, że Zagłębie było trzecią siłą w Polsce. Uwierzycie?! Duma nas rozpiera. Ciekawi jesteście na pewno, jak do tego doszło.
Pierwszoligowe Zagłębie na stadionie 1000-lecia. Górny rząd od lewej: Kobiałko, Stachuła, Nowak, Adamski, Dworniczek, Szeja, Kwiatkowski, Galas, Kasprzyk, Masiel. Dolny rząd od lewej: Pawlik, Pietraszewski, Cieszowic, Szłykowicz, Kampa
W poprzednim odcinku zatrzymaliśmy się na drugim sezonie gry piłkarzy z Białego Kamienia w ówczesnej I lidze piłkarskiej. Umówmy się, oba sezony były takie sobie. Dziś pewnie byśmy te wyniki brali w ciemno, gdyby tylko ktoś z „naszych” grał na tym szczeblu, ale wtedy? Apetyty były większe. Miejsca w tabeli w 1969 i 1970 roku nie zadowalały nikogo. Przypomnijmy, że Zagłębie zajęło wówczas odpowiednio 10 i 11 pozycję. Nie radzimy wam się krzywić, bo to były zupełnie inne rozgrywki, niż znacie je dziś, opakowane w ekskluzywny papier z napisem Canal +.
Dobra, ale wystarczy tego przydługiego wstępu. Czas na konkrety. Sezonu 1970/71 gracze spod Chełmca nie rozpoczęli najlepiej. W pierwszych 5 meczach drużyna pod wodzą trenera Antoniego Brzeżańczyka zdobyła ledwie 3 punkty. Kibice, którzy licznie odwiedzali stadion przy ul. Ratuszowej byli zawiedzeni, ale mimo wszystko nie opuścili swoich ulubieńców. Wierzyli, że będzie lepiej. Po 5 seriach gier wałbrzyszanie zajmowali odległe, 12 miejsce w tabeli. Na szczęście w następnych spotkaniach Zagłębie zanotowało wygraną ze Stalą Mielec oraz... cztery remisy. Niestety od potyczki z Wisłą Kraków zielono-czarni w kolejnych 5 meczach nie zdobyli gola. To musiało odbić się na pozycji w tabeli. Na zakończenie jesieni piłkarze z Białego Kamienia polegli w Chorzowie, przegrywając z Ruchem 0:4. Zagłębie zimę musiało spędzić na 12 pozycji w tabeli, mają na koncie 10 punktów, tyle samo, co znajdująca się w strefie spadkowej i zajmująca 13 lokatę, Stal Mielec.
Bardzo ważni piłkarze Zagłębia w latach 70. Od lewej: Joachim Stachuła, Marian Szeja i Edmund Dworniczek
W przerwie zimowej nie wykonano żadnych nerwowych ruchów. Mamy tu na myśli zmianę trenera, rewolucję kadrową, czy jakieś kary finansowe z zabraniem premii włącznie, co współcześnie nieraz było praktykowane. Zespół wyjechał na kilkudniowy obóz do… NRD, a sztab szkoleniowy dumał jak obronić dla Wałbrzycha I ligę. Nikt o niczym więcej nie marzył. Na inaugurację wiosny Zagłębie zremisowała w dalekim Rzeszowie ze Stalą. Później drużyna wygrała… 4 mecze z rzędu. W tym z późniejszym wicemistrzem Polski, Legią Warszawa. Passę drużyny trenera Brzeżańczyka przerwał dopiero mistrz kraju Górnik Zabrze. W następnych meczach wałbrzyszanie grali bezkompromisowo. U siebie wygrywali, na wyjazdach ponosili porażki, ale mimo to wciąż pieli się w tabeli. Liga była wyrównana i poza dwójką faworytów, każdy mógł wygrać z każdym. Wyniki innych spotkań układały się korzystnie dla zielono-czarnych. Przed ostatnią turą spotkań sytuacja w tabeli była wyjątkowo ciekawa. Górnik i Legia byli poza zasięgiem. Zagadką pozostawało kto zajmie 3 miejsce, premiowane grą w Pucharze UEFA. Po 25 kolejkach na 3 pozycji była Pogoń Szczecin (27 pkt), tuż za jej plecami czaiły się trzy zespoły z dorobkiem 25 pkt – Zagłębie, Ruch Chorzów i Wisła. Dwie pierwsze ekipy grały ze sobą, natomiast Wisła z ROW-em, a Pogoń z Szombierkami. Zarówno krakowianie jaki i szczecinianie przegrali swoje mecze i stało się jasne, że wygrany z potyczki Zagłębie-Ruch, wystąpi w pucharach. Oba zespoły miały lepszy bilans bramkowy od Pogoni. W obecności tłumu kibiców na stadionie przy ul. Ratuszowej wałbrzyszanie zwyciężyli 2:0, a znakomicie w bramce spisał się Marian Szeja, który nie dał się pokonać takim gwiazdom Ruchu jak Antoni Piechniczek czy Zygmunt Maszczyk. Dzięki tej wygranej Zagłębie w kolejnym sezonie reprezentowało Polskę w Pucharze UEFA. Był to wielki sukces drużyny prowadzonej przez Antoniego Brzeżańczyka.
Gdy tak wyglądał parking pod stadionem na Białym Kamieniu, wiadomo było, że grało Zagłębie
Apetyty kibiców zostały wyostrzone po ostatnim osiągnięciu, ale piłkarze wiedzieli, że trudno im będzie powtórzyć wysokie miejsce z poprzednich rozgrywek. Czwarty rok występów Zagłębia w I lidze można opisać krótkim frazesem „w kratkę”. Bo jak inaczej nazwać dobre występy przeplatane kompletnie nieudanymi. Tego obrazu nie zaciemni nawet wygrana u siebie na koniec jesieni z Legią Warszawa. Trener Jerzy Nikiel (zastąpił jeszcze przed rozpoczęciem zmagań Brzeżańczyka) robił dobrą minę do złej gry, wiedząc, że jedenastki z Białego Kamienia nie stać na włączenie się do walki o medale. Po pierwszej rundzie zielono-czarni zajmowali 8 miejsce, mając na koncie 13 punktów i bilans bramkowy ledwie 9-11. To oznaczało, że zespół nie grał widowiskowo. Ani nie strzelał zbyt wielu bramek (średnio 0,69 gola na jedno spotkanie), ani nie tracił ich dużo. To jednak wystarczało to przeciętności, ale wiadomo nikt nie chce być przeciętny. Wiosna była dokładnie taka sama jak jesień. Nijaka, bez większych wzlotów i katastrofalnych wpadek. No może poza wygraną w ostatniej serii gier na Łazienkowskiej. Legioniści pogodzeni z tym, że kolejny raz nie przegonią Górnika Zabrze przegrali 0:3, a Jan Tomaszewski wyjmował piłkę siatki po golach Pawłowskiego, Odsterczyla i Kwiatkowskiego. Zagłębie zakończyło zmagania ostatecznie na 8 miejscu w tabeli (26 pkt, bilans bramkowy 22-21).
Sezon 1972/73 był o wiele gorszy od poprzedniego w wykonaniu piłkarzy z Białego Kamienia. W pierwszych trzech meczach nowych rozgrywek Zagłębie strzeliło rywalom tylko 2 gole, tracąc aż 9. Dziwicie się, że przyszłość nie rysowała się w różowych barwach? Drużyna grała przeciętnie, a w korytarzach klubowego budynku coraz głośnie słychać było narzekania na postawę zawodników i westchnienia za poprzednimi dwoma sezonami. Szczęśliwie, na zakończenie jesieni, zespołowi w 3 meczach udało się zgromadzić aż 5 punktów. Co ciekawe piłkarze spod Chełmca pokonali u siebie późniejszego mistrza Polski, Stal Mielec. To w całym kraju okrzyknięto wielką sensacją. Wiadomo przecież jaką siłą dysponowali wówczas mielczanie. Wiosną doszło nawet do tego, że drużyna wylądowała na przedostatnim miejscu w tabeli. To był ostatni sygnał ostrzegawczy. Trzeba było pokazać „cojones”. I zespół pokazał, że potrafi walczyć. Dzięki zwycięstwom w 21 kolejce nad Pogonią Szczecin i w 22 serii na wyjeździe z Górnikiem Zabrze (!!!) Zagłębie wydźwignęło się na 11 pozycję. Wygrana w 25 kolejce z ROW-em Rybnik, przy korzystnych wynikach innych gier, dało zielono-czarnym utrzymanie w I lidze.
Mecz Zagłębia Wałbrzych z Zagłębiem Sosnowiec i interweniujący golkiper zielono-czarnych Tadeusz Kobiałko
Trzeba było jednak wyciągnąć wnioski przed następnymi rozgrywkami, gdy drużynę przejął trener Józef Walczak. Skład wydawał się przyzwoity. Bramki strzegł Szeja, mając przed sobą doświadczonych Cieszowca, Szłykowicza i Paździora. W drugiej linii brylował Stachuła, a za zdobywanie bramek mieli odpowiadać Pawłowski i Odsterczyl. Ten ostatni, po wyleczeniu złamania nogi, zatracił jednak gdzieś swoją skuteczność. Zespół spisywał się dużo poniżej oczekiwań. Na domiar złego mecz 12 kolejki z Wisłą Kraków był dla Mariana Szei ostatnim w barwach Zagłębia. Nasz znakomity golkiper postanowił wyjechać bowiem do Francji. W I lidze, która po poszerzeniu liczyła 16 drużyn, Zagłębie szorowało po dnie tabeli. Mimo rozpaczliwych prób wiosna nie przyniosła poprawy. Na trzy kolejki przed końcem sezonu piłkarze z Białego Kamienia zajmowali ostatnie miejsce w tabeli z 17 punktami. Piętnasta Odra miał ich na koncie 21, a 14 Szombierki, które zajmowały pierwszą bezpieczną pozycję, zgromadziły 22 oczka. W 28 serii wałbrzyszanie wprawdzie wygrali z Odrą Opole, ale triumf odnieśli także zawodnicy z Bytomia i spadek zielono-czarnych stał się faktem.
Tekst: Tomasz Piasecki
Fot. użyczone (Archiwum prywatne Mariana Szei i Edmunda Dworniczka oraz zbiory Kroniki Zagłębia Wałbrzych)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj