Pat Anderson w Aqua Zdroju. Poznaj historię legendy!
Anderson dorastał w Fergus, w kanadyjskiej prowincji Ontario, ok. 110 km na zachód od Toronto. W wieku 9 lat uległ wypadkowi samochodowemu. Został potrącony przez pijanego kierowcę, a w wyniku obrażeń stracił obie kończyny poniżej kolan. Już rok później zaczął trenować koszykówkę na wózkach. Do kadry narodowej trafił w wieku 18 lat, w 1997 roku. W tym samym roku oraz cztery lata później zdobył z Kanadą młodzieżowe mistrzostwo świata, zostając MVP obu turniejów. W 1998 zgarnął brąz na światowym czempionacie, już z pierwszą reprezentacją. O początkach opwiadał m.in. na swojej stronie internetowej:
"Koszykówka stała się dla mnie ostatnią deską ratunku. Perspektywa dorastania przy linii bocznej, przyglądania się z boku jak moi znajomi uprawiają sport (i przy okazji imponują dziewczynom!) wisiała nad moim życiem jak ciemna chmura".
Anderson gra w New York Rolling Knicks, ale często wraca w rodzinne strony. Podobno od czasów jeego młodości populacja Fergus zwiększyła się ponad dwukrotnie, wg znaku wynosi prawie 20 tys. mieszkańców.
Tamte sukcesy okazały się jedynie początkiem pięknej kariery. Anderson poprowadził rodaków do trzech złotych medali paraolimpijskich (2000, 2004, 2012) oraz jednego srebrnego (2008). Jakby tego było mało, w 2006 roku zdobył z Kanadą mistrzostwo świata. Sukcesy osiągał też w lidze australijskiej, a z niemieckim RSV Lahn-Dill trzykrotnie wygrywał klubowe mistrzostwo Europy (2004-06).
W 2008 roku, po olimpiadzie w Pekinie, Anderson postanowił rozstać się z koszykówką i rozpoczął pogoń za swoją drugą pasją. Piłkę zamienił na gitarę, studiował muzykę w Vancouver i Nowym Jorku.
W sierpniu 2009 roku był świadkiem na ślubie swojego najlepszego przyjaciela, Ryana. Pan młody pragnął by Patrick zagrał i zaśpiewał na jego weselu. Po próbie Ryan wziął mikrofon i chciał podziękować zgromadzonym, ale nie mógł znaleźć przyjaciela. Po chwili dojrzał go na zewnątrz, rozmawiającego przy kawie z pewną kobietą.
Tą kobietą była Anna Paddock (na zdjęciu wyżej), znajoma Ryana, w przeszłości rozgrywająca w jego uniwersyteckiej drużynie siatkówki. Anna też grała na próbie, z wykształcenia jest pianistką. "Dwie drogi połączyły się w jedną, i to w bardzo dosłownym sensie", bo po kawie i weselu okazało się, że oboje kierują się do Vancouver. Pojechali razem, a dwa lata później byli już małżeństwem. Para stworzyła zespół The Lay Awakes, w 2015 roku wydali mini-album, a pierwsza płyta, "Home Away from Home" ukazała się w maju tego roku. The Lay Awakes tworzą wolne, instrumentalne utwory, z przyjemnym wokalem Anny i Patricka. Mieszkają i tworzą na nowojorskim Brooklynie, mają dwójkę dzieci.
"Wszyscy potrzebujemy czasem pomocy". Jaka niepełnosprawność? Anderson w jednym z filmików reklamowych
Anderson zrewolucjonizował swoją dyscyplinę, jako pierwszy podskoczył na wózku (tzw. bunny-hop), był także pionierem w efektywnym skoku po zbiórkę. "Patrick jest dla naszego sportu tym, czym w swoich najlepszych latach był Tiger Woods dla golfa" - stwierdził Paul Schulte, kapitan reprezentacji USA w koszykówce na wózkach
39-letni Kanadyjczyk nie zamierza jednak poprzestać na wspomnianych innowacjach, gorąco popierając inicjatywę dołączenia do rywalizacji graczy pełnosprawnych, z tym że jeżdżących na wózkach. W Kanadzie pełnosprawni od dawna siadają na wózkach, stając się integralną częścią tego sportu - przepisy międzynardowe takich zawodników nie dopuszczają. W "kraju klonowego liścia" integracja osób niepełnosprawnych jest niezwykle rozwinięta, sam Anderson wspomina, że w społeczeństwie absolutnie nie czuje się się odrzucony, co miało duży wpływ na rozwijanie wysokich umiejętności na parkiecie.
Na pytanie dlaczego ktoś, kto może grać w klasyczną koszykówkę miałby zdecydować się na grę na wózkach Anderson odpowiada: "Dlaczego jeździć na nartach, skoro możesz na snowboardzie? Dlaczego wybierasz snowboard zamiast nart? To nie to samo, ale są podobieństwa". 39-latek agrumentuje dołączenie sprawnych jako szansę na podniesienie poziomu sportowego oraz jako okazję do spróbowania swoich sił dla każdego zainspirowanego tą odmianą basketu.
Anderson na Twitterze: "Zgadnijcie, co robiłem w dzień wolny?" #nieprzestawajrzucać
W koszykówce na wózkach każdy z zawodników jest sklasyifkowany pod względem funkcjonalności na wózku, w skali od 1 do 5 (gdzie 5 to najwyższa ocena). Anderson legitymuje się współczynnikiem 4.5, czyli niemal pełną sprawnością korpusu. Dużo większe trudności na parkiecie spotykają choćby byłego koszykarza Górnika, Marcina Balcerowskiego, którego współczynnik wynosi 1.0. W tej odmianie koszykówki wysokość kosza, wymiary boiska, czas gry i system punktacji są identyczne jak w klasycznej wersji. Suma punktów zawodników na boisku nie może jednak przekroczyć 14 (Igrzyska Paraolimpijskie, Mistrzostwa Świata, Mistrzostwa Europy). W rozgrywkach ligowych (w tym w Polsce) dopuszcza się 14,5 pkt. Limit punktowy dla drużyny stosuje się aby gracze z większym upośledzeniem narządu ruchu mogli grać razem z tymi najsprawniejszymi.
Wracając do Andersona - o tym, jak duży wpływ ma na swoją reprezentację narodową pokazały igrzyska w Rio w 2016 roku. Grający bez swojej gwiazdy Kanadyjczycy przegrali wszystkie pięć spotkań. Pat wraca jednak do gry, Kanadyjczycy znów mogą być groźni. W jednym z ostatnich sparingów pokonali Hiszpanię 76:69, a ich lider zanotował 35 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst.
Pytany o tytuł najlepszego gracza na świecie mówi:
"To fakt, żadne przekłamanie. To sprawdzone informacje".
W Wałbrzychu będzie przygototywał się do sierpniowych Mistrzostw Świata w Hamburgu, ale myślami wybiega dalej, do kolejnej olimpiady. W 2020 roku w Tokio będzie miał 41 lat i choć jest świadomy upływającego czasu, to nie uważa wieku za przeszkodę:
"41 lat - brzmi idealnie by zakonczyć karierę. Moją inspiracją są Tom Brady (legenda fubolu amerykańskiego w USA - przyp. red.) i Roger Federer, obaj redefiniują założenia, co starszy zawodowy sportowiec potrafi osiągnąć. Być może stanę się kimś w tym rodzaju w koszykówce na wózkach".
Bycie gwiazdą jednej z dycyplin sportu może być przygniatające. Co sądzi o tym Pat?
"Gdy wchodzę na halę, zawsze przyciągam wzrok, nawet jeżeli w środku jest 20 osób. Oczekują, że będę tym Patem Andersonem, którego znają, którego zagrania obserwowali albo o których słyszeli. O tym, że muszę sprostać oczekiwaniom myślę, gdy jestem na hali albo gdy trenuję. Nie czuję się tym przytłoczony, to mnie motywuje".
Przypominamy terminarz wałbrzyskiego turnieju!
Cytaty
Foto: Instagram, Twitter, Soundcheck Entertainment
Czytaj także:
KOSZ NA WÓZKACH: MISJA HAMBURG Z RODZIAŁEM W AQUA ZDROJU
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj