NIE SKREŚLAJCIE ICH! Wielkie zwycięstwo Miners! (FOTO)
Walter Bonatti, włoski alpinista, powiedział kiedyś: „W warunkach normalnych najbardziej pomaga technika. W sytuacjach wyjątkowych najważniejszy jest hart ducha”. Waleczny, twardy, nieustępliwy – to cechy szanującego się futbolisty amerykańskiego. Co jednak, gdy oprócz boiskowych rywali musi, niczym tyczki, omijać przeciwności losu? Zawodnicy Miners Wałbrzych w ostatnich miesiącach nieraz upadali. W poprzednim sezonie zostali zmuszeni do tułaczki, wygnani do Starych Bogaczowic, bo pod Chełmcem zabrakło dla nich obiektu. Grają w niższej lidze, by ograniczyć nieco koszty organizacyjne. Do tego są pogrążeni w żałobie, gdy na wojnie w Ukrainie stracili swojego zawodnika, Dmytro Serbina, a na miejscu, w tragicznym wypadku, Przemysława Jadczaka.
Oskar Sardyga, lider Grizzlies, na co dzień występuje w lidze belgijskiej
W pierwszej połowie meczu z Grizzlies Gorzów Wielkopolski byli niczym ranne zwierzę, na które polowanie urządzał sobie Oskar Sardyga. Rozgrywający gości posłał dwa kapitalne podania, 30- oraz 50-jardowe, które zakończyły się przyłożeniami. Nasi ani razu nie dobiegli do pola punktowego, przegrywając pierwszą połowę aż 5:20. Choć promienie słońca nie odpuszczały, to na murawie było jakoś ponuro.
Druga połowa przyniosła niespotykane na tak wielką skalę sportowe otrzeźwienie (i oświecenie).
Górnicy rzucili się do odrabiania strat w tempie przyśpieszonym. Gdy Sebastian Narnicki, jeden z liderów ofensywy Miners, zanotował przyłożenie po podaniu z głębi pola, krzyknął do kolegów: „Pobudka! Gramy dalej, k***a!” Dwa razy nie trzeba było powtarzać. W krótkim odstępie czasu nasi dwukrotnie byli znowu w ataku, po przechwytach piłki. Miners, trochę jak Bonatti, wskoczyli na wyższy poziom, sięgając szczytu i ostatecznie wygrywając 31:20! Tak należy czynić, gdy rozgrywa się mecze na Piaskowej Górze! Jak to w futbolu, zwycięstwo nierzadko kosztuje zdrowie. Z powodu kontuzji barku meczu nie był w stanie dograć Mateusz Szklarkowski, rozgrywający Miners. Ten sam, który napędzał akcje zespołu u progu drugiej połowy. MVP spotkania wybrano Szymona Przybysza, punktującego jak na zawołanie, do tego autora kluczowego przechwytu, który pozwolił Górnikom rozpocząć pogoń. „Jak podobał się mecz?” – zagadał na parkingu uśmiechnięty trener Mikuła, dla którego to spotkanie nabrało szczególnego wymiaru, ponieważ… w przeszłości zakładał klub z Gorzowa Wielkopolskiego.
Bliscy Mai i Lenki prowadzili zbiórkę, oferując w zmian poczęstunek i napoje
Stadion przy ul. Kusocińskiego był w tę słoneczną niedzielę areną kilku pojedynków. O zdrowie walczą także bliźniaczki Sadowskie. Lenka urodziła się z niedowładem spastycznym, natomiast Maja z mózgowym porażeniem dziecięcym. Dziewczynki są w pełni sprawne umysłowo, natomiast mają ogromne kłopoty z poruszaniem się. Przyszły na świat w 2020 roku jako trojaczki. Ich brat rozwija się prawidłowo, natomiast dziewczynki wymagają bardzo kosztownej rehabilitacji. Podczas meczu ich hart ducha można było wesprzeć finansowo. Wokół meczu i zbiórki na licznie zgromadzonych czekały także dmuchany zamek dla dzieci, pokazy samochodowe oraz te Bractwa Motocyklowego Wałbrzych i Black Devils.
DOŁĄCZ DO ZBIÓRKI CHARYTATYWNEJ NA RZECZ MAI I LENKI TUTAJ

Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj