Koszykówka: Pudłowali, ale wygrali
Sobotnie wydarzenia na koszykarskiej mapie Polski zdominowała informacja o kompromitacji mistrza Polski, Stelmetu Zielona Góra, który przegrał walkowerem ligowe starcie z Polfarmexem Kutno. W składzie zielonogórzan zabrakło odpowiedniej liczby koszykarzy z polskim paszportem. Według regulaminu powinno ich być sześciu, do autokaru jadącego do Kutna wsiadło jedynie pięciu.
Dużo działo się też w hali przy ul. Wysockiego. Górnik świetnie wszedł w mecz, wychodząc na prowadzenie 14:3. Sokół wzmocnił jednak obronę i odpowiedział skutecznością w ataku, bo już w drugiej kwarcie, po celnym rzucie zza łuku Jakuba Nowaka, nasi prowadzili jedynie 16:14. W kolejnej fazie dwa razy za trzy trafił Piotr Niedźwiedzki. Górnik prowadził do przerwy 36:28.
W trzeciej kwarcie wałbrzyszanie pudłowali z dalszej odległości od kosza, a ich poczynania pod obręczą zostały mocno ograniczone. O tym, jak się rzuca z dystansu pokazał Jarosław Kalinowski, który trafił „floatera” niemal z połowy, równo z końcową syreną. Po 30 minutach biało-niebiescy prowadzili jedynie 50:46.
W połowie czwartej kwarty, po celnych rzutach wolnych Rafała Niesobskiego, Górnik prowadził już 61:51. Wtedy zaczęły się problemy gospodarzy, którzy na potęgę pudłowali z dobrych pozycji. Sokół zbliżył się na 61:57, ale szalenie ważną trójką niemoc przełamał Niesobski (64:57). Nasi wciąż grali jednak nerwowo, nie potrafiąc złapać rytmu. Dwie bardzo proste straty zanotował Michał Kozak, piłkę tracili też Rafał Glapiński i Paweł Bochenkiewicz. W Sokole "dzień konia" miał Adam Adamski, który zaliczył cztery trafienia za trzy. W poprzednich dwóch meczach sezonu trafił w sumie tylko raz.
Do dogrywki mógł doprowadził Kalinowski, który rzucał zza linii 6,75 m przy stanie 64:61 i niecałą minutę do końca meczu. Po chwili były reprezentant Polski próbował jeszcze wchodzić pod kosz, ale został bezpardonowo zablokowany przez Niedźwiedzkiego. Po tej akcji Sokół musiał faulować by zatrzymać uciekający czas. Faulowany Glapiński spudłował pierwszy rzut, ale w drugim zrobił co do niego należy, powiększając przewagę do 65:61.
W ostatnich minutach kibice w Wałbrzychu podkreślili raz jeszcze swoją wyjątkowość, gdy w komplecie wspierali zespół dopingiem na stojąco.
Statystyki nie kłamią: Po trzech spotkaniach Górnik legitymował się skutecznością 55% z gry. W starciu z międzychodzianami nasi trafili ledwie 36% rzutów. To słaby wynik. Do tego para naszych rozgrywających celnie do kosza rzuciła tylko 3 razy na 18 prób. Biało-Niebiescy wygrali, bo rywale rzucali na zakrawającym o kryminał procencie skuteczności – 29%!
Gracz meczu: Marcin Wróbel. Trafił kilka ważnych rzutów, choć i on zanotował słabszy fragment.
Licznik kapitana, czyli ilość oficjalnych występów w Górniku: 343. Do 2. miejsca w historii wszech czasów brakuje 17 meczów.
Następny mecz: Po serii trzech spotkań u siebie Górnik zagra w Rawiczu z Rawią (sobota, 22.10).
Górnik Trans.eu Wałbrzych – Sokół Międzychód 65:61
Górnik: Wróbel 18 (10 zb), Niedźwiedzki 17 (15 zb), Niesobski 10, Glapiński 9, Bochenkiewicz 4, Kozak 3, Piros 2, Ratajczak 2.
Sokół: Kwiatkowski 15, A. Chodkiewicz 13, Adamski 12 (4x3), Kalinowski 10, Nowak 9, Bielecki 2, M. Chodkiewicz 0, Smarzy 0, Zawadzki 0.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj