
Górnik-Polonia, czyli dziesięć pytań przed play-off (ZAPOWIEDŹ)

Czy presja może splątać Górnikom nogi?
- Koszykówką żyje w tej chwili cały Wałbrzych. Mamy prawdopodobnie pierwszą od wielu, wielu lat szansę, by nasz sport znalazł się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Górnik ma prawdziwe i mocne wsparcie miasta już od kilkunastu lat– to słowa prezydenta Wałbrzycha, Romana Szełemeja, przekazane mieszkańcom kilka dni temu za pomocą mediów społecznościowych. Samorząd jest największym sponsorem klubu i oczekuje upragnionego awansu. Podobnie sprawę stawia zarząd Górnika, ale też i kibice. Nikt pod Chełmcem nie wyobraża sobie trzeciej z rzędu porażki na ostatniej prostej. To spora presja, ale personalia w biało-niebieskich szeregach i dotychczasowe wyniki nakazują grę o pełną pulę.
Czy doświadczenie weźmie górę nad świeżością?
42-letni Marcin Radomski, szkoleniowiec Górnika, prowadził w 1 lidze cztery zespoły, rozegrał 201 meczów, z czego wygrał 97. Aż czternaście lat młodszy Jakub Pendrakowski samodzielnie dyryguje Polonią w ledwie 21 grach, ale wygrał aż 14 z nich. Różnica doświadczenia pomiędzy trenerami jest kolosalna, choć w play-off Radomski zagrał jedynie 10 meczów, a wygrał tylko jeden – 13 kwietnia 2019 roku, gdy heroiczny Górnik ograł faworyzowanego Śląska Wrocław 100:91 przed własną publicznością. Trzeba jednak pamiętać, że Radomski trzykrotnie do decydującej fazy sezonu wchodził z niżej notowanymi zespołami (2016 z Nysą Kłodzko, 2019 z Górnikiem, 2021 z Miastem Szkła Krosno). W swojej karierze obecny szkoleniowiec biało-niebieskich nigdy nie przeszedł w play-off ćwierćfinału, ale to i tak o niebo większe pole do wyciągania wniosków niż to Pendrakowskiego, który w play-off rywalizował jedynie jako asystent (w Zniczu Pruszków współpracował z Adrianem Kordalskim i Mikołajem Stopierzyńskim). Pendrakowski, co ciekawe, nie miał ambicji zostania pierwszym trenerem, a jako entuzjasta analiz wideo marzył o pracy w ekstraklasie, ale w roli asystenta. - Cały czas się uczę. Widzę po sobie, jak na początku wyglądały treningi, prowadzenie meczu, jak miałem momenty zawieszenia na czasach. Teraz zdarza mi się to rzadziej. Czuję, że się rozwijam, wkładam wiele pracy, by były lepsze efekty. Liczę, że to nie był mój sufit i mogę jeszcze więcej. Presja jest duża. Szczerze, chyba nigdy w życiu nie byłem tak zmęczony, zarówno fizycznie, jak psychicznie – powiedział w rozmowie z Pamela Wroną z polskikosz.pl najmłodszy trener w całej Suzuki 1 Lidze.
Czy zespół rozstawiony z „jedynką” może przegrać z drużyną z ósmego miejsca?
Oczywiście, choć taki obrót spraw zdarza się niezwykle rzadko. W poprzednim sezonie ambitna drużyna Dzików Warszawa odpadła z najwyżej rozstawionym Rawlplugiem Sokołem Łańcut dopiero po pięciu meczach. W „nowożytnej” historii 1 ligi ósma ekipa ostatni raz ograła pierwszą w 2014 roku, gdy Polski Cukier Siden Toruń niespodziewanie uległ 0:3 Wikanie Start Lublin. W lubelskim zespole występował wtedy Patryk Pełka, obecnie ważny gracz Polonii Warszawa.
Czy rezerwowi Górnika dadzą dużo jakości?
W przekroju całego sezonu wykrystalizowała się pierwsza, żelazna piątka biało-niebieskich w składzie: Niedźwiedzki, Chidom, Sitnik, Majewski i Kordalski. To fizyczna piątka graczy o zróżnicowanych walorach boiskowych i bardzo dobrej postawie w obronie, której w lidze trudno się przeciwstawić rywalom. W play-off szczególnie ważna będzie produktywność zmienników: waleczność Damiana Durskiego, wszechstronność Mikołaja Stopierzyńskiego, czy jakościowe minuty w roli młodzieżowca Szymona Walskiego.
Kto stanie się naturalnym zmiennikiem Adriana Kordalskiego?
O tym, jak wiele zależy od Kordalskiego przekonujemy się, gdy go na parkiecie brakuje. Górnik traci wtedy nierzadko rytm w ataku, powstaje chaos w rozgrywaniu akcji. Wydaje się, że naturalnym zmiennikiem wychowanka Polonii jest Mikołaj Stopierzyński, najlepiej czujący się na parkiecie z piłką w dłoniach. Problemy zdrowotne tej dwójki w ostatnich kolejkach doprowadziły do przetasowań. W roli reżyserów gry oglądaliśmy zawodników o charakterystyce strzelców, czyli Bartosza Majewskiego, Adriana Sobkowiaka czy Huberta Kruszczyńskiego.
Czy skuteczność z linii rzutów wolnych może pogrążyć Górnika?
Górnik jest trzecim najgorzej rzucającym zespołem za 1 w całej lidze. Skuteczność w sezonie zasadniczym wyniosła ledwie 66 procent. Gorsze były tylko spadkowicz Polonia Bytom i… Dziki Warszawa, czyli jeden z faworytów do wygrania rozgrywek. To oznacza, że ten jeden element nie odgrywa aż tak wielkiej roli w końcowym wyniku. Wałbrzyski klub dysponuje szeroką grupą utalentowanych koszykarzy, którzy potrafią ukryć problemy na linii, górując w innych elementach. Na przykład katusze w rzutach za 1 przeżywa Piotr Niedźwiedzki, ale za to w ataku przestawia rywali pod koszem, jest też pierwszym blokującym ligi, umiejętnie chroniącym dostęp do wałbrzyskiej obręczy.
Czy problemy zdrowotne pogrążą biało-niebieskich?
Największą bolączką Górnika w play-off może być zdrowie. W przeciągu całego sezonu choroby, urazy i mikrourazy doskwierały niemal każdemu zawodnikowi, co najmniej kilku czuje już w nogach trudy sezonu. Trudno wymienić tu wszystkie przypadłości naszych koszykarzy, ale kłopoty z pachwiną przechodził Stopierzyński, skręcony staw skokowy nękał Kordalskiego, kłopoty z dłonią trapiły Walskiego, a kolano dochodziło do głosu w przypadku Niedźwiedzkiego i Majewskiego. Fizjoterapeuci od początku rozgrywek mają ręce pełne roboty, ale na pocieszenie należy dodać, że rywale także muszą być stawiani na nogi.
Czy niebieskie koszulki znajdą swoich sympatyków?
Play-off będzie pierwszą okazją dla kibiców w Aqua Zdroju do zobaczenia Górników w akcji w niebieskich trykotach. Te w głosowaniu fanów na TikToku zostały zmiażdżone przez stroje białe i czarno-złote. Być może już w najbliższy weekend znajdą swoich sympatyków?
Czy ćwierćfinał wyklaruje w Polonii lidera?
Polonia Warszawa ma w składzie zawodników z doświadczeniem z ekstraklasy w postaci wspomnianego wyżej Pełki, czy także Marcina Dutkiewicza. Ten pierwszy jest najlepszym punktującym, ale ze śr. tylko 12,5 pkt, co jednak nie dziwi, bo jeszcze przed sezonem Andrzej Kierlewicz, ówczesny trener Czarnych Koszul, wspominał, że zależało mu na zbudowaniu równej drużyny, bez wyraźnego lidera. Czas play-off będzie wymagał od kilku graczy wejścia na wyższy poziom. Spory potencjał drzemie w młodzieżowcu Janie Piliszczuku, a jak na razie zawodzi Amerykanin Sammy Barnes-Thompkins. Na parkietach ligi uniwersyteckiej w USA notował w 50 meczach śr. blisko 23 pkt. Było to jednak w zaledwie II dywizji tych rozgrywek. W Polsce wywodzący się z Phoenix koszykarz zdobywa śr. 9 pkt, trafiając ledwie 41 proc. rzutów. Miesiąc temu pod Chełmcem ze świetnej strony pokazał się Michał Kierlewicz, autor swoich rekordowych w sezonie 23 punktów, w tym „trójki” w końcówce, z bardzo trudnej pozycji, przez ręce obrońców, która o mało nie zapewniła gościom triumfu. Czy jednak będzie w stanie ponownie zagrać na tak wysokim poziomie?
Czy nowa, przedmeczowa pieśń kibiców znowu porwie tłumy?
W meczu z GKS-em Tychy zadebiutowała pieśń kibiców z „Wałbrzyskiego Kotła”, która została ciepło odebrana przez resztę zgromadzonych. Oparta na melodii spopularyzowanej przez sympatyków piłkarskiego klubu z Liverpoolu, szybko wpadła w ucho. Na play-off mamy ją usłyszeć ponownie, na 3 minuty przed początkiem spotkania. Oto jej słowa:
„Dziś Górnik Wałbrzych gra,
Biało-niebieska drużyna,
Ty dziś wygrasz ważny mecz,
Ekstraklasę będziesz mieć,
I nadejdą piękne dni,
Gdy powróci chwała twa,
W kraju rządzić będzie znów,
Z Biedaszybów ekipa!”
Wejściówki na dwa pierwsze mecze Górnika są dostępne na abilet.pl oraz w biurze podróży „Zbuta”. Seria trwa do trzech zwycięstw. Mecz nr 3 tego ćwierćfinału zostanie rozegrany w czwartek, 20 kwietnia o godz. 20 w warszawskiej hali „Koło”. Ewentualny mecz nr 4 także w Warszawie, dzień później o godz. 19. Ewentualny mecz nr 5 zaplanowano na środę, 26 kwietnia w Wałbrzychu. Zwycięzca w półfinale zmierzy się z lepszym z pary GKS Tychy – SKS Starogard Gdański.
W sezonie zasadniczym:
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj