Do trzech razy sztuka? Nasz mistrz powalczy na igrzyskach
Paweł Fajdek to postać nietuzinkowa. Kiedyś zdarzyło mu się niemal zaspać na zawody, po czym wygrać je jednym rzutem, zgubić złoty medal w taksówce, czy przypadkowo o mało nie zabić młotem trenera. W trzeciej klasie gimnazjum postanowił z kolegami przestawić nauczycielce samochód. Miał to być żart, a skończyło się uszkodzeniem pojazdu, wezwaniem policji, sprawą w sądzie i koniecznością zapłacenia grzywny. O tym, jak ciekawe zdarzenia wiążą się z tym lekkoatletą niech świadczy jego pełna humoru i anegdot książka „Petarda. Historie z młotem w tle”. To wszystko należy jednak wziąć w nawias, bo jego osiągnięcia sportowe są wyjątkowe i spektakularne. Fajdek aż czterokrotnie zostawał mistrzem świata (2013, 2015, 2017, 2019), był też mistrzem Europy, młodzieżowym mistrzem Europy oraz czterokrotnym zwycięzcą uniwersjady. W 2010 roku w Szczecinie ustanowił rekord Polski w rzucie młotem, który za jego sprawą wynosi 83, 93 m.
Sukcesy 32-latka są rzecz jasna wynikiem ciężkiej pracy. Do tej jest jednak przyzwyczajony. Marzył o nowych butach? Musiał na nie zapracować. Chciał wyjść do kina? Dopiero jak zarobił na bilet. W młodości pomagał tacie na budowie. Zaczynał standardowo, od obserwacji i podawania narzędzi czy czegokolwiek, co akurat było potrzebne. Z czasem nauczył się fachu, pokochał też majsterkowanie. Dom zbudował praktycznie sam z rodziną. Po pomaganiu na budowie był sport. Nie od zawsze wydawało się, że będzie rzucał młotem. Zaczynał od piłkarskiej B klasy, a tata namawiał go do zostania kolarzem, co jednak szybko uznał za katorgę. Dorastając, obserwował w akcji Szymona Ziółkowskiego, mistrza olimpijskiego w rzucie młotem z Sydney z 2000 roku. Po tym sukcesie Szymon wizytował szkoły, na jednym ze spotkań zaraził tą dyscypliną Fajdka. Dziś panowie współpracują, skupieni na celu – zdobyciu medalu olimpijskiego.
To właśnie sukcesu na olimpiadzie brakuje w bogatej kolekcji Fajdka. W Londynie w 2012 roku spalił wszystkie trzy próby i odpadł za nim turniej na dobre się zaczął. Cztery lata później w Rio, gdy jego pozycja w światowej czołówce była już ugruntowana, spalił dwa z trzech rzutów, a ten zaliczony okazał się wyjątkowo krótki. Jedynie 17. miejsce było rozczarowaniem. Młociarz niechętnie wraca wspomnieniami do tamtych chwil. Odcina się, wyrzuca je z głowy, koncentruje się nad tym, co przed nim, czyli kolejnym wyzwaniem olimpijskim, tym razem w Tokio.
Wybuch pandemii dla żarowianina okazał się zbawienny. Po kolejnych latach intensywnych zawodów, zdobywaniu złotych medali, potrzebował spokoju i regeneracji. W sezonie spędzał poza domem 250 dni w roku, a córeczkę najczęściej widywał w ekranie telefonu. Poprzedni rok umożliwił mu spędzanie czasu z rodziną i doleczenie urazów, które trapiły go w ostatnich latach, w szczególności tych związanych z kolanem i łydką.
W czerwcu Fajdek zdobył mistrzostwo Polski na zawodach w Poznaniu, z wynikiem 82,82 m. Zwyciężył także w Memoriale Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy, rzucając młot równie daleko (82,77 m) i wyprzedzając Wojciecha Nowickiego, drugiego z naszych olimpijczyków i kandydatów do medalu w Japonii. Nowicki przerzucił z kolei urodzonego w Świebodzicach lekkoatletę na lipcowych zawodach w Cetniewie. Podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej Fajdek miewał kłopoty, spalił pięć z sześciu rzutów, w tym cztery pierwsze. Przy piątej próbie poprosił organizatorów o wyciszenie muzyki, by mógł lepiej skoncentrować się w kole. Dało to niewiele, próba nie sięgnęła 80 metrów, co oznaczało zwycięstwo Nowickiego – 81,36 m było jego najlepszym rezultatem w tym sezonie i czwartym w karierze.
Fajdka jednak nie wypada lekceważyć. Czterokrotny mistrz świata będzie bowiem w Tokio głodny. W swoim trzecim podejściu olimpijskim jego apetyt zaspokoi jedynie medal, najlepiej w złotym kolorze. Czy powiedzenie „Do trzech razy sztuka” zadziała w przypadku naszego młociarza? Kwalifikacje do turnieju głównego rzutu młotem w Tokio już 2 sierpnia (2:00-4:55 naszego czasu). Impreza główna z kolei 4 sierpnia o 13:15. Trzymamy kciuki za naszego reprezentanta!
Foto: Instagram
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie PDF na stronie www.wieszco.pl.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj