Czy to jest już koniec?
Mariusz Szczygieł w swoim zbiorze felietonów „Laska Nebeska” (czyli po polsku: „Miłość nie z tej ziemi”) wspomina Vaclava Havla, który w 1990 roku, jako prezydent wtedy jeszcze Czechosłowacji, stanął obok pomnika Lenina w Pardubicach i powiedział do tłumu: „Widzę tu żelaznego pana patrzącego w inną stronę niż ta, gdzie ja stoję. Może mnie nie lubi, ale już nic nie da się z tym zrobić”.
Ciężki Lenin z żelaza spoglądał na ludzi jako symbol ciemiężenia całych społeczności. Coś jak nasz wirus w 2020, uderzający z całą siłą w sport, a więc także w koszykówkę. Grupa facetów z pomarańczową piłką rozbudza pod Chełmcem wiele emocji. Wokół nich gromadzi się lokalna społeczność, połączona nicią emocji i poczuciem identyfikacji z barwami klubowymi. Koronawirus zrywa tę nić, a w powstałej przestrzeni mnożą się pytania, na które, prędzej czy później, trzeba znaleźć odpowiedzi. Parafrazując słowa w Pardubicach: Wirus świata sportu nie lubi, ale on, w przeciwieństwie do Lenina, nie jest już historią. Czy z tą zarazą, w kontekście sportu i naszej koszykówki, też już nie da się nic zrobić?
Na dziś wiemy, że rozgrywki 1. ligi zostały zawieszone do 25 marca. Rozwój wirusa każe jednak sądzić, że przerwa potrwa dłużej. To olbrzymi problem dla klubów. Większość z nich podpisało kontrakty z koszykarzami do końca sezonu, który miał nadejść w maju. Zawieszenie rozgrywek niebezpiecznie rozciąga, niczym gumę, terminarz rozgrywek. Z gumy na pewno nie są klubowe budżety, oparte na wsparciu finansowym partnerów, często według umów podpisanych do konkretnych terminów. Podobnie jest z obiektami, gdzie odbywają się spotkania. W większości przypadków hale należą do spółek miejskich i są przez kluby wynajmowane. Spółka miejska planuje wynajem obiektu z dużym wyprzedzeniem, dlatego ewentualne przeniesienie meczu na inny tydzień czy miesiąc byłoby kłopotliwe. Swoje obawy wyrazili agent koszykarski Przemysław Brzeziński z Vox Management oraz Pamela Wrona, pisząca o koszykówce dla Wirtualnej Polski i portalu "Sportowe Fakty":
Kluby goni więc czas, a czasu nie da się oszukać. Maj dla wielu to jak na razie absolutny deadline, po którym rozgrywanie meczów będzie trudne ze wspomnianych wyżej względów finansowych i organizacyjnych. Jeżeli kryzys epidemiologiczny się zaostrzy i pauza w rozgrywkach się przedłuży, to rozegranie wszystkich pierwotnie założonych meczów nie będzie możliwe. W luźnej dyskusji internetowej powstaje więc kilka scenariuszy:
- Anulowanie rozgrywek 2019/20 – wariant bardzo dramatyczny i niesprawiedliwy, w szczególności krzywdzący dla naszego Górnika, który prowadzi w tabeli i celuje w wygranie ligi. Więcej sensu anulowanie rozgrywek wydaje się mieć w Energa Basket Lidze, złożonej w dużej mierze z zawodników zagranicznych, którzy i tak wylecieli już do swoich krajów. Do sytuacji na Twitterze odniósł się Jakub Wojczyński z „Przeglądu Sportowego”, który akurat nie wyklucza terminu czerwcowego:
- Zamknięcie sezonu w tym momencie – udało się to w żeńskiej Energa Basket Lidze, ale nie ma sensu w 1. lidze mężczyzn. Chaotyczny terminarz rozgrywek sprawił, że zespoły mają na koncie rozegraną nierówną liczbę meczów. Z drugiej strony to może być konieczność, jeżeli pandemia się przedłuży. Zamknięcie rozgrywek w obecnym etapie może byłoby szczęśliwym rozwiązaniem dla Górnika, ale ostatniej w stawce AZS Politechnice Opolskiej nie byłoby do śmiechu i możemy sobie wyobrazić zgłaszanie przez nią pretensji do Polskiego Związku Koszykówki.
- Dogranie rundy zasadniczej (bez publiczności) i anulowanie play-off – jest to w pewnym sensie uczciwe wyjście z sytuacji, ale kluby muszą, najpóźniej do maja, wrócić do grania. Pozostały trzy kolejki, choć nie dla wszystkich oznacza to trzy mecze, co ma związek z pauzami i nieparzystą liczbą drużyn. Przypomnijmy, że Górnikowi do rozegrania pozostałyby wyjazdowe starcie z GKS-em Tychy oraz domowe z Czarnymi Słupsk i ZB Pruszków.
Sytuacja jest wciąż dynamiczna i mądrzejsi będziemy pod koniec marca. Dziś, 14 marca, nikt pewnie nie wie, co się wydarzy. Tegoroczne play-off w 1. lidze są jednak bardzo zagrożone. W obecnym położeniu sport schodzi jednak na dalszy plan. Najważniejsze jest bezpieczeństwo i stosowanie się do środków zapobiegawczych:
Akcję #zostanwdomu promują w mediach społecznościowych m.in. Łukasz Koszarek, rozgrywający reprezentacji Polski oraz doskonale u nas znany Piotr Niedźwiedzki:
Bijące z pardubickiego pomnika ciężkie spojrzenie Lenina miało swój kres po czternastu latach, właśnie w 1990 roku, gdy głos prezydenta Havla był głosem ustrojowych zmian u naszych południowych sąsiadów. Brak recepty na ciążący nam obecnie koronawirus też nie jest stałą, ale data przejścia pandemii na karty historii jest nam jeszcze nieznana.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj