| Źródło: Państwowa Straż Pożarna w Wałbrzychu, Wikipedia
Straż Wałbrzych: mały zabytkowy przedmiot i... promieniowanie radioaktywne
Jak mówi Tomasz Kwiatkowski, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu, wczoraj, 25 marca, wieczorem Specjalistyczna Grupa Ekologiczno-Chemiczna PSP w Wałbrzychu pojechała wesprzeć kolegów z kłodzkiej Państwowej Straży Pożarnej, którzy kompletnie nie spodziewali się tego, co zastali w jednym z mieszkań w Międzygórzu, gdzie mieli po prostu ugasić pożar sadzy w kominie.
- Podczas akcji do strażaków podeszła lokatorka i stwierdziła, że ma u siebie urządzenie, które może powodować radiację. Było to około stuletnie urządzenie o wyglądzie imbryka do parzenia herbaty, które, jak wynikało z informacji na nim, technologiczne zawierało w sobie wmontowany izotop radu. Strażacy wezwali na pomoc specjalistyczną grupę z Wałbrzycha, która zbadała przedmiot. Urządzenia straży wskazały na obecność izotopu radiotwórczego, jednak kilkanaście centymetrów od przedmiotu promieniowania już nie potwierdzały - mówi Tomasz Kwiatkowski.
Zatem tylko tyle wynosiła strefa niebezpieczna wokół "imbryka", ale i tak nie powinien on się znajdować w prywatnym mieszkaniu i teraz trafi prawdopodobnie do Państwowej Agencji Atomistyki - mógłby być nawet eksponowany, ale pod szczególnymi zabezpieczeniami. Ciekawostką jest, że jego właścicielka ma ponad 90 lat... widocznie nie używała go do parzenia herbaty. Jest to bowiem pamiątka po bardzo złowrogim pomyśle medycznym.
Jak czytamy w Wikipedii, „Radithor” był to lek patentowy, produkowany w latach 1925–1931 w Stanach Zjednoczonych przez firmę Bailey Radium Laboratories, oparty na przekonaniu o słuszności kontrowersyjnej teorii hormezy radiacyjnej. „Radithor” składał się z potrójnie destylowanej wody zawierającej mieszaninę izotopów radu 226
Ra i 228 Ra, o radioaktywności ponad 1 μCi. Opisywano go jako lekarstwo na ponad sto różnych schorzeń, będące efektem trwających trzydzieści lat prac badawczych w laboratorium. Według producenta środek miał leczyć nawet... impotencję. Między 1925 a 1930 zakład sprzedał około 400 tys. butelek wody radowej, a jej sława promieniowała - nomen omen - również na Europę. A w Międzygórzu przed wojną prowadzono działalność sanatoryjną.
W 1931 roku produkcji specyfiku zakazano ze względu na narastające dowody co do jego szkodliwości. Spożywanie „Radithora” doprowadziło między innymi do przedwczesnej śmierci nieformalnego ambasadora produktu, sportowca i przemysłowca Ebena Byersa, spowodowanej chorobą popromienną. Śmierć Byersa pociągnęła za sobą zaostrzenie regulacji rynku produktów farmaceutycznych i radioaktywnych w USA - czytamy w Wikipedii.
Zobacz też:
Szczawno-Zdrój: błoto wulkaniczne, podbój słowiański i dorożką do Czech (FOTO)
Przyniósł tajemniczą kostkę na policję. Mówił, że radioaktywna
UKRADLI SEJF Z RADIOAKTYWNYMI MIERNIKAMI
ZAGROŻENIE RADIOAKTYWNE POD WAŁBRZYCHEM?
Magdalena Sakowska
Foto ilustracyjne archiwalne: Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj