Wałbrzych: Co mechaniczny leśny drwal robił w naszych lasach?
Wycinka a po niej nasadzenia
- Nadleśnictwa w całym regionie mają problemy osobowe z wykonawstwem prac leśnych, a zaplanowane działania należy wykonać. Wyłoniona w przetargu firma z Kowar dysponuje specjalistycznym sprzętem i jej działania są w dużej mierze zmechanizowane. Użycie zestawu specjalistycznego ogranicza czas pracy w terenie i szkody w poszyciu leśnym. Jednak zaniepokojeni rozmiarem prac mieszkańcy interweniowali u leśniczego i w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Choć zrywka mechaniczna wygląda groźnie dla drzewostanu, to tak naprawdę szkody wywołane przez nią są minimalne - mówi Marek Nogawka p.o. nadleśniczego Nadleśnictwa Wałbrzych.
W wałbrzyskich lasach gospodarczych wycinki planowane prowadzone są z wyprzedzeniem, miesięcznie z całego terenu nadleśnictwa pozyskiwane jest ok. 8 - 9 tys. m3 drewna (około 100 tys. m3 rocznie).
- My sami często stronimy od nowości i co do możliwości użycia w naszym górzystym terenie ciężkich maszyn nie byliśmy do końca przekonani, ale patrząc na problemy firm w pozyskiwaniu nowych pracowników leśnych i rosnącą liczbę wypadków w lesie - obecnie rocznie w kraju odnotowywane są dwa wypadki śmiertelne - zdecydowaliśmy się wprowadzić do naszych lasów ciężki sprzęt tytułem próby do wycinki na trzech powierzchniach w celu przetestowania jego możliwości - wyjaśnia Nogawka.
Ostatnia wycinka w okolicy Sobięcina to ok. 900 m3 z 7,5 ha, czyli jedna dziesiąta tego co zaplanowano na ten rok w liczącym ok. 1200 ha Leśnictwie Biały Kamień. Zajmuje ono tereny leśne między dzielnicami Sobięcin, Biały Kamień po okolice Boguszowa-Gorce i Jabłowa. - Na objętym przecinką terenie 7,5 hektarów pozyskujemy około trzydziestu procent 120-letnich drzew, głównie świerków, ale też pojedynczych modrzewi i buków. Działanie to podyktowane jest przede wszystkim wymianą pokoleniową. Przerzedzamy las m.in. w miejscach gdzie rośnie już 10 i 20-letni młodnik buków, a także wycinamy osobniki chore i zbieramy pozostałości drzew powalonych podczas wichur. To standardowe postępowanie na terenie lasu gospodarczego - wyjaśnia Krzysztof Roszkiewicz, leśniczy Leśnictwa Biały Kamień.
W miejscu przerzedzonego lasu już rośnie kolejne pokolenie, tym razem bardziej zróżnicowanego pod względem gatunkowym drzewostanu. W innych miejscach już samodzielnie wykiełkowały młode świerczki, a na powstałych polanach w ciągu najbliższych dwóch do trzech sezonów pojawią się nowe nasadzenia i samoistnie kiełkujące młode drzewa. - W naszych lasach gospodarka leśna planowana jest z dziesięcioletnim wyprzedzeniem. Wycinane jest około połowy tego co przyrasta, pojawia się też wiele nowych zalesień nieużytków, zatem mimo regularnych wycinek ilość terenów zalesionych wzrasta - wyjaśnia leśniczy.
Mechanizacja postępuje
W regionie wałbrzyskim wycinka i zrywka drzew odbywa się przy pomocy specjalistycznych firm działających z pomocą pilarzy i sprzętu mechanicznego. W terenach górskich w naszym regionie wciąż w pracy podczas zrywki pojawiają się konie, ale leśnicy planujący swoje roczne działania w lesie biorą też pod uwagę większą mechanizację, a i w przetargach na wycinki stają wyspecjalizowane firmy dysponujące zestawami potężnych maszyn. Przedstawiciele kowarskiej firmy dysponujący potężnym zestawem do wycinki mają już zlecenia z całego regionu Jeleniej Góry i Kotliny Kłodzkiej, teraz też zaczęli się pojawiać w okolicach Wałbrzycha. - Firma dysponująca zestawem do ścinania i zwózki drewna ścina zaplanowane do wycinki drzewa bez pilarzy i może pracować niemal przez całą dobę. Taki sprzęt pojawił się w lutym naszych lasach pierwszy raz, jednak staraliśmy się by wycinka prowadzona była tylko w dzień, a wieczorem trwała jedynie zwózka. W ciągu półtora tygodnia wykonano pracę, którą pilarze wykonują w 4-6 tygodni - zaznacza leśniczy. Dodaje też, że krótsza praca w terenie to mniej ingerencji w poszycie leśne i leśne drogi. Szacuje, że uciążliwość pod względem hałasu była porównywalna z wycinką prowadzoną przez pilarzy, a same działania trwały krócej, z mniejszą szkodą dla terenu i do tego były tańsze.
Co na to przyrodnicy?
Spytaliśmy o wpływ sposobu wycinki na las lokalnych przyrodników i drzewoznawców. - Choć dla mieszkańców wycinka może wyglądać strasznie, to wszystko się dzieje w świetle prawa. Leśnicy raz na 10 lat wykonują plan urządzenia lasu i w nim wszystkie nasadzenia i wycinki są zapisane. Dokument ten na pewnym etapie powstawania jest opiniowany przez mieszkańców i mogą oni składać wnioski do planu. Ten wałbrzyski plan powstał w ostatnich latach, faktycznie jednak mieszkańcy rzadko biorą udział w tych konsultacjach - wyjaśnia Piotr Wasiak, prezes Sudeckiego Towarzystwa Przyrodniczego. Dopiero wycinka jest dla ludzi sygnałem, że teren rekreacyjny, czy miejsce w którym zbierają grzyby się zmieni, jednak kwestia doboru sprzętu wydaje się mieć znaczenie drugorzędne.
- Czy mechaniczny drwal jest mniej, czy bardziej szkodliwy dla lasu? Trudno powiedzieć, to zależy od miejsca i gleby stanowiska leśnego. Gabaryty maszyn typu Harvester i ich masa sprawiają że krótsza ich praca może mieć porównywalne skutki do dłuższej pracy pilarzy z lżejszym sprzętem, a nawet z końmi - mówi Piotr Wasiak, prezes Sudeckiego Towarzystwa Przyrodniczego. Maszyna szybko porcjuje drewno i podczas zrywki jest ono stosunkowo w niewielkim stopniu przemieszczane po gruncie oraz leśnych drogach. - Plusem rzeczywiście jest krótsza praca i to, że większość prac wykonano przy zamarzniętym gruncie przed rozpoczęciem sezonu wegetacyjnego roślin i sezonem lęgowym ptaków - dodaje przyrodnik. Lasy gospodarcze rządzą się innymi prawami niż tereny objęte programem Natura 2000, czy też inne obszary chronione. Na terenach objętych ochroną wycinka jest bardziej limitowana i połączona z obostrzeniami, a w lasach gospodarczych leśnicy działają wedle ustalonych planów dodatkowo reagując na miejscowe zagrożenia jak wiatrołomy, czy siedliska kornika drukarza.
- Las nastawiony jest na produkcję drewna i w okresie rębności jest ono pozyskiwane. Dawniej pilarze po wycięciu drzew robili zrywkę konno, a dziś mamy już maszyny które mimo wielu zalet nie są wstanie sobie poradzić w niektórych miejscach, np. w bardziej pochylonym terenie. Osobiście zawsze będę wolał tradycyjne formy pielęgnacji i ewentualnej wycinki, jednak po to człowiek buduje maszyny by sobie ułatwiać życie. W miejscu dawnego lasu powstanie nowy i takie są prawa gospodarki i ekonomiki produkcji - mówi Paweł Gromek, świdnicki drzewoznawca. Arboryści i przyrodnicy wolą drzewa ratować, ale w sprawy zastrzeżone dla leśników rzadko ingerują w działanie "leśnych plantacji", chyba że na terenach objętych wycinką odkrywają jakieś istotne zasoby przyrodnicze. - Oczywiście maszyny do pracy w lesie mogą przerażać, ale patrząc na gospodarkę leśną w Polsce, jest ona uważana za jedną z najlepszych w Europie. Do niedawna roczny przyrost drewna w całym kraju przewyższał objętościowo planowane i wykonywane wycinki - dodaje Gromek.
Ostatecznie, po przetestowaniu nowych "mechanicznych pracowników leśnych", wałbrzyscy leśnicy nie wykluczają użycia ich również w przyszłości do działania w mniej pochyłym terenie, o ile będzie to ekonomiczne i da się pogodzić z możliwościami spedycyjnymi drewna. - Użyliśmy tego sprzętu w urozmaiconym terenie i poradził sobie dość dobrze. Jesteśmy jednak realistami i wiemy, że są takie powierzchnie w naszym regionie, gdzie będzie mógł pracować tylko koń i człowiek lub kolejka górska - podsumowuje Marek Nogawka z Nadleśnictwa Wałbrzych.
Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj