Cicha katastrofa w lasach regionu wałbrzyskiego
- Nie jest lepiej, susza się pogłębia. Znajdujemy się na etapie suszy hydrologicznej, wiąże się ona z brakiem wód gruntowych, a to wywołało tzw. kompleks posuchy. Jest to zjawisko chorobowe, drzewa, które zachorowały, nie są w stanie się obronić przed szkodnikami, takimi jak np. kornik drukarz w przypadku świerka i są dobijane przez grzyby pasożytnicze, między innymi przez opieńkę i korzeniowca wieloletniego - tłumaczy Wojciech Mazur, naczelnik Wydziału Ochrony Ekosystemów Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu.
Najgorsza sytuacja jest między innymi w Górach Sowich, w okolicach Jugowa i w podgórskich regionach Gór Stołowych, w okolicach Radkowa. Tam usychają całe kompleksy leśne, co widać na zdjęciach lotniczych. Ale, paradoksalnie, lasy są w jeszcze większym niebezpieczeństwie poza górską częścią województwa.
- Owady i choroby grzybowe są poważniejszym zagrożeniem dla drzew na glebach żyźniejszych, bo niestety tam te drzewa przyzwyczaiły się do lepszych warunków życia i większej ilości wody. Na tych terenach lepiej rozwijają się też chorobowe grzyby korzeniowe. Na gruntach suchych, na przykład w Borach Dolnośląskich, to zjawisko posuchy jest znacznie mniejsze – mówi Wojciech Mazur.
Ofiary suszy na Dolnym Śląsku
Susza pochłonęła już setki tysięcy iglastych i liściastych ofiar. Na Dolnym Śląsku w jej wyniku wycięto w ostatnich miesiącach 340 000 metrów sześciennych zakażonych i usychających drzew, w najbliższym czasie to samo spotka według optymistycznych rachunków 700 000, a według mniej optymistycznych nawet 1,5 mln metrów.
- Jako leśnicy na Dolnym Śląsku nie spotkaliśmy się jeszcze z takim problemem. Minęła kolejna bezśnieżna zima, po niej wiosna chłodna, ale bez deszczu, a obecne opady to opady burzowe, o charakterze punktowym, gdy większość wody po prostu spływa do rzek i nie poprawiają one sytuacji. Mamy w tej chwili 40-50 % średniej rocznej opadów – dodaje Mazur.
Jednak nawet jeśli zacznie padać więcej deszczu, zakażenie kornikiem i grzybami będzie postępować, drzewa zainfekowane będą zarażać jeszcze zdrowych sąsiadów i trudno będzie ten proces opanować w najbliższych latach.
Zagrożenie w Nadleśnictwie Wałbrzych
W nadleśnictwie Wałbrzych sytuacja jest nieco lepsza niż na wschodzie i południu od niego, ale dobrze też nie jest. Jak mówi nadleśniczy Gabriel Grobelny, prawie wszystkie planowane w tym roku wycinki drzew (a jest to około 100 000 metrów sześciennych drewna na rok), będą wycinkami sanitarnymi, których główną przyczyną jest susza.
- Jeśli ten rok również będzie taki suchy, to będą duże problemy ze świerczynami w okolicach Świebodzic, Starych Bogaczowic czy Witkowa Śląskiego. W Górach Kamiennych najgorzej jest od strony Kamiennej Góry, tu najbardziej ucierpiały świerki na żyznej glebie. Trudną sytuację mamy też w masywie Trójgarbu, chodzi nie tyle o lasy na szczytach, bo tam śniegu było więcej, ale te poniżej, mniej przyzwyczajone do ekstremalnych warunków. Świerk jest bardzo narażony na suszę, bo ma płytki korzeń, tak zwany talerzowy i pozyskuje wilgoć przede wszystkim z opadów, także za pomocą igieł. Jeśli jest zdrowy, to radzi sobie z kornikami, zalewa je żywicą, ale jeśli jest osłabiony przez suszę, to nawet ich niewielka liczba może być dla niego zabójcza. To tak jak człowiek, inaczej choruje odporny, inaczej osłabiony organizm – tłumaczy nadleśniczy.
Dramatyczna sytuacja panuje w Książańskim Parku Krajobrazowym na zboczach wąwozów Pełcznicy i Szczawnika, bo mają one skaliste podłoże, gdzie jest niewiele gleby i brak wód gruntowych. Tam wysychają całe połacie młodych buków i innych drzew, susza zaszkodziła też starym rododendronom w okolicach zamku Książ.
- Ostatnie opady? Wystarczy iść na działkę i wbić szpadel w grunt. 10 centymetrów wilgotnej ziemi – i poniżej sucho. Dobrze, że w ogóle są opady, bo to ratuje młode drzewka, nie usychają. Takiej suszy nie pamiętam w swojej 36-letniej karierze zawodowej, nie pamiętają jej też starsi leśnicy, nie znamy takich opisów z przedwojennej historii naszych lasów. Doszło do tego, że musimy miejscami wycinać zdrowe drzewa, żeby stworzyć strefę buforową wokół najbardziej zakażonych połaci lasu, jak podczas pożaru. Kornika nie wytępi się preparatami chemicznymi, pułapki feromonowe pozwalają raczej stwierdzić, jaka jest jego liczebność, niż go niszczyć, bo mają skuteczność na poziomie 30%, a potrzebne jest 90% – mówi Gabriel Grobelny.
Nadleśniczy apeluje do właścicieli prywatnych lasów świerkowych, żeby monitorowali stan swoich drzew, bo należące do osób prywatnych zakażone drzewa, jeśli nie zostaną na czas usunięte, staną się rozsadnikiem pasożytów. Taka prośba została wystosowana do mieszkańców okolic góry Mniszek w Boguszowie-Gorcach. W skrajnych wypadkach Lasy Państwowe proszą miejscowy samorząd o nakaz wycinki takiego lasu.
Na zdjęciach, użyczonych przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych we Wrocławiu, można zobaczyć uschnięte lasy w okolicach wsi Mrówieniec i Raszków w nadleśnictwie Jugów, tzw. ryzomorfy opieńki wrastające w pień drzewa oraz usuwanie obumarłych drzew. Pozostałe zdjęcia ukazują szkody spowodowane suszą na terenie Książańskiego Parku Krajobrazowego.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj