| Źródło: Tekst nadesłany przez Czytelnika
Wałbrzych: 10 lutego - Sybiracy świętują i pamiętają
Tamtego dnia z całych Kresów Wschodnich Polski wywieziono ponad 140 tys. osób, inne źródła podają, że mogło to być nawet 220 tysięcy. Była wtedy mroźna zima z temperaturą do - 40 stopni C i padał gęsty śnieg. Łącznie deportacja objęła około 1 350 000 osób. Wielu naszych rodaków nie przetrwało nawet tej kilkutygodniowej podróży bydlęcymi wagonami na tereny Kazachstanu.
Rok temu przy pomniku Syberyjskiej Golgoty obchodzono w Wałbrzychu 80-tą rocznicę wywózki naszych rodaków na Syberię. W uroczystości pod pomnikiem i Mszy św. w kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny wzięli udział przedstawiciele władz miasta, środowisk kresowych i kombatanckich, uczniowie szkół, oraz ci, którzy pamiętają. W tym roku takie uroczystości nie będą możliwe, ale choć grono wałbrzyskich Sybiraków topnieje z każdym rokiem, na pewno będą pamiętać o tej dacie.
Wyobraźmy sobie ten dzień tak.
Jesteśmy małym dzieckiem. Jest środek nocy i głośne walenie do drzwi przez żołnierzy NKWD. Zrywają na równe nogi. Ojca i dziadka, jeśli byli w domu stawiają pod ścianą. Nie wolno im się ruszyć. Żandarmi przewracają cały dom niby w poszukiwaniu broni, ale raczej szukają kosztowności. Mamie dają 20 minut na spakowanie jedzenia i pierzyn.
Cóż w tym strachu i rozespaniu można wziąć. Niewiele.
Pakują nas na sanie i wiozą do najbliższej stacji kolejowej. Tam ładują na bydlęce zakratowane wagony.
Jest płacz i lament. Starsi wiedzą, że ich życie w tym miejscu dobiegło końca, modlą się z prośbami, by nie rozdzielono rodziny, by mogli jeszcze kiedyś wrócić.
Pociąg rusza. Składy liczą po 55 wagonów, a w każdym wagonie do 40 osób. Jest luty, środek zimy, minus 40 stopni. W wagonie jest piecyk, ale ciepła z niego niewiele. Nie ma toalety. Jest dziura w podłodze i ona ma służyć za ubikację. Ludzie zlizują szron z desek, by mieć odrobinę wody. Niektórzy przymarzają do desek.
Jedziemy już tydzień, dwa, trzy. Przez duże miasta jedziemy nocami, by miejscowa ludność nie dowiedziała się, że w bydlęcym pociągu wiozą Polaków na Syberię.
Ludzie starsi i dzieci umierają w podróży. Gdy pociąg się zatrzymuje, wyciągają umarłych i zostawiają przy torach. Pociąg rusza dalej.
Po czterech tygodniach docieramy do stacji końcowej. Jesteśmy w Kazachstanie, niektórzy jeszcze dalej zajechali na wschód. Lecz to nie koniec podróży. Samochodami ciężarowymi gdzieś nas wiozą. Gdy kończy się droga podstawiają zaprzęgi z saniami i po zamarzniętej rzece wiozą nas dalej. Kiedy skończy się nasza podróż? Wydaje się, że trwa wieki. Co nas czeka, gdy dotrzemy do celu?
Na tym zakończmy nasze wyobrażenia. Sam sześcioletni pobyt na zesłaniu to temat na długą książkę.
Co na Syberii i w innych miejscach zesłania przeszli nasi rodacy, jak mieszkali, co jedli, czy dzieci się uczyły, czy pracowały, dowiemy się zapoznając się z wieloma dostępnymi publikacjami w wałbrzyskiej „Bibliotece pod Atlantami”.
Czytaj też:
WAŁBRZYCH: SYBIRACY PAMIĘTAJĄ O ROCZNICY WYWÓZKI (FOTO)
PIASKOWA GÓRA: SKWER SYBIRAKÓW DO REWITALIZACJI. CO POWSTANIE (FOTO)
PONIATÓW: NOWA ULICA I DROGA DOJAZDOWA DO CMENTARZA (FOTO)
WAŁBRZYCH: UROCZYSTOŚCI POD POMNIKIEM SYBIRAKÓW I NOWA ULICA
DWIE NOWE ULICE W MIEŚCIE - JEŻYNOWA I SYBIRAKÓW
WAŁBRZYCH: DWIE NOWE ULICE W MIEŚCIE ZOSTANĄ NAZWANE
Opr. MS
Foto archiwalne z 2020 roku: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj