Powrót Profesora. Ile pozostało paliwa w tym koszykarskim baku?
„Witamy w domu!” – tak kibice zareagowali w mediach społecznościowych na wieść o powrocie Jakóbczyka. Pod postem znalazło się ponad siedemdziesiąt komentarzy, złożonych z ciekawej mieszanki pozytywnego zaskoczenia i szczerej radości. Choć „Mały” wywodzi się z Wrocławia, fani pod Chełmcem traktują go jak swojego. Nie ma w tym zaskoczenia, ponieważ nowy-stary rzucający obrońca Górnika zdobył z klubem trzy medale w 1 lidze, rozegrał tu pięć sezonów, w sumie 155 oficjalnych występów. Ten ostatni był najbardziej bolesny. 22 maja 2022 roku Górnicy przegrali u siebie z Sokołem Łańcut 86:94, definitywnie tracąc szanse na awans do ekstraklasy. Tłum kibiców wychodził z Aqua Zdroju rozczarowany, ale niepowodzenie przeżywali też zawodnicy. Najbardziej pamiętnym obrazem z tamtego spotkania jest pełne łez oblicze Jakóbczyka, mówiące wiele o jego zaangażowaniu i oddaniu biało-niebieskich barwom.
Wychowanek Śląska Wrocław zagra trzynasty sezon w 1 lidze. W całej swojej karierze bronił barw aż dwunastu klubów, od 2 ligi do ekstraklasy. Reprezentował drużyny z Dolnego Śląska, Wielkopolski, Pomorza, Kujaw, centrum kraju oraz Podkarpacia. Na boisku widział wszystko. W 2010 roku cudem uniknął degradacji do 2 ligi z Górnikiem, wygrywając decydujące starcie z MOSiR-em Krosno jednym punktem. Cztery lata później świętował awans do elity, jako jeden z liderów Polfarmexu Kutno. Złoty medal na szyi idealnie współgrał w tamtym czasie z jego farbowanymi na blond włosami. W 2019 roku z kolei musiał uciekać z ekstraklasowego Koszalina, gdzie przestali płacić za wykonaną pracę. Wrócił do Śląska, zaliczył kolejny awans, choć kuchennymi drzwiami, po porażce w finale z Astorią Bydgoszcz. Dwa następne lata to ważna rola w dominującym w rozgrywkach Górniku, zwieńczona wyborem do najlepszej piątki sezonu 2020/21. Wydawało się, że od Jakóbczyka należy budować kolejne zespoły biało-niebieskich. Innego zdania był trener Marcin Radomski, pozbawiając go miejsca w składzie. Odpowiedź „Małego” była więcej niż przekonywująca, bo w Wałbrzychu zdobył 25 punktów, prowadząc dołujący w tabeli Turów Zgorzelec do sensacyjnego zwycięstwa 84:70. W hali przyjęto go gromkimi brawami, wręczając przed meczem pamiątkowy gadżet. To wielkie wyróżnienie od bardzo wymagających kibiców, bo za takich uchodzą sympatycy biało-niebieskich.
Krzysiek był pierwszym zawodnikiem Górnika, z którym zarząd ustalił warunki kontraktu na sezon 2023/24. Strony błyskawicznie doszły do porozumienia, ale formalnie powrót ogłoszono dużo później. Markotni zastanawiają się dziś, czy blisko 37-letni Jakóbczyk będzie wciąż zadziwiał formą? Czy w jego koszykarskim baku jest dość paliwa? W poprzednim sezonie w Turowie udowodnił, że potrafi grać na wysokim poziomie, notując śr. 12,7 pkt i trafiając świetne 43 proc. rzutów za 3. Ten rzucający uosabia cechy gracza, którego brakowało w Górniku w poprzednim sezonie. To przecież waleczny weteran, wie jak wygrywa się ligę, do tego jest pewnym strzelcem z dystansu, potrafiącym samemu kreować sobie pozycję lub zagrać bliżej kosza i wymusić przewinienie. Ostatnie rozgrywki zakończył jako najlepszy zawodnik ligi pod względem skuteczności z linii rzutów wolnych (90 proc.), czyli w elemencie, z którym wałbrzyszanie mieli ogromne problemy. W sezonie 2022/23 nasi w bardzo kiepskim stylu ulegli w finale Dzikom Warszawa. U rywali największą różnicę zrobili właśnie weterani, z doświadczeniem z ekstraklasy i tym, jak wygrywa się na jej zapleczu. W składzie Górnika jedynym graczem po trzydziestce był Bartłomiej Ratajczak, ale on w finałach w ogóle nie powąchał parkietu.
Sezon ogórkowy wywołuje u sympatyków basketu nerwowe ruchy. Nasi są niecierpliwi, spragnieni informacji. Doszło nawet do tego, że Andrzej Adamek, nowy trener biało-niebieskich, otrzymywał zapytania podczas urlopu na jednej z rajskich greckich wysp. Choć szkoleniowiec uspokajał, to w porównaniu z rywalami Górnik odkrywa karty na zbliżający się sezon w ślimaczym tempie. Z tego powodu trudno dziś przewidzieć nie tylko rolę Jakóbczyka na boisku, ale i ambicje samego klubu. Jedno jest pewne – transfer „Małego” jest dla lokalnej społeczności czymś wielkim.
Foto: Alfred Frater
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj