Dolegliwości, złości, okropności i… Jan Melisa. Wygrywamy z Sokołem!
- Od trzech sezonów Górnik niezmiennie wygrywa ligowe potyczki w Łańcucie
- Nasi trafili aż 83 proc. rzutów wolnych. To ich najlepszy wynik od jedenastu spotkań, czyli od 16 lutego 2020, gdy jeszcze w poprzednim sezonie wykorzystali w Krośnie 85 proc. prób za jeden punkt
- Sokół nie cieszył się w sobotę z wygranej z Górnikiem pomimo aż 18 celnych rzutów za trzy! Dla porównania wałbrzyszanie trafili ledwie 2 z 19 oddanych prób – oba znalazły drogę do kosza za sprawą Jana Malesy
- Mecz z Górnikiem był pierwszym Sokoła po odbyciu kwarantanny, spowodowanej przypadkiem koronawirusa w tym zespole
Gdy pierwsza połowa meczu w Łańcucie dobiegła końca, mało kto spodziewał się huśtawki nastrojów w drugiej połowie. A jednak! Górnik pozwolił sobie rzucić 33 punkty i po trzech kwartach przewaga stopniała do ledwie jednego „oczka”. Był taki moment w trzeciej części gry, gdy przy stanie 49:37 trzecie przewinienie popełnił Damian Cechniak. Co zaskakujące, przy dość wysokim prowadzeniu, trener Łukasz Grudniewski postanowił zaryzykować i pozostawić środkowego w grze. Niestety, ryzyko się nie opłaciło - kilka chwil później 27-latek „złapał” czwarty faul i tym samym usiadł na ławce w połowie trzeciej kwarty. To była duża strata dla Górnika, bo Cechniak dominował w ataku, raz po raz kończąc akcje punktami spod obręczy. Powrócił do gry w czwartej odsłonie, ale na krótko, bo popełnił piąte przewinienie.
To właśnie w czwartej kwarcie dobrze dysponowani zza łuku gospodarze odskoczyli. Po kolejnych „trójkach” Filipa Małgorzaciaka i Michała Jankowskiego prowadzili 86:80. Moment później z gry trafił nie najlepiej tego dnia dysponowany rzutowo Krzysztof Jakóbczyk, ale już po chwili, na 1:15 przed końcową syreną, dwa rzuty wolne otrzymał środkowy Sokoła, Rafał Kulikowski. Na nasze szczęście spudłował oba, a walkę o zbiórkę wygrał w powietrzu Jan Malesa, który potem – już w parterze – nie dał jej sobie wygarnąć. Wynik wciąż był niekorzystny, ale po chwili kapitalna, zespołowa obrona Górnika doprowadziła do błędu ośmiu sekund gospodarzy. Ktoś jednak musiał trafić do kosza.
Tym kimś był wspomniany Malesa.
21-latek, który koszykarsko dorastał w Śląsku Wrocław, w tym sezonie przeplata lepsze mecze z gorszymi. W poprzedni weekend w Łowiczu spudłował wszystkie osiem rzutów z gry, ale na Podkarpaciu oglądaliśmy innego gracza. W nerwowej końcówce czwartej kwarty, na 47 sekund przed upływem regulaminowego czasu gry, Malesa zamienił się w… Melisę, ze spokojem trafiając bardzo ważną „trójkę”, będąc przy okazji jeszcze faulowanym. Gdy z zimną krwią dorzucił jeszcze punkt z linii rzutów wolnych, na tablicy wyświetlił się remis 86:86.
Emocje już sięgały zenitu, ale od tego momentu wcale nie zamierzały opadać.
W następnej akcji wielki blok na Kulikowskim pod bronioną obręczą wykonał Marcin Wróbel, ale na 21 sekund przed ostatnią syreną dwa rzuty wolne na wygraną przestrzelił Kamil Zywert. Później duet Jakóbczyk-Malesa sprytnie podwoił Małgorzaciaka, przechwytując piłkę. Po przerwie na żądanie, gdy na zegarze pozostało sześć sekund, mecz na górniczą szalę usiłował przechylić Jakóbczyk, ale jego próba zza łuku z trudnej pozycji nie sięgnęła celu.
Dogrywka!
Jan Malesa zdobył kluczowe punkty w czwartej kwarcie
W dodatkowych pięciu minutach dojrzalsi na parkiecie byli goście. Sokół nie mógł już liczyć na swoich trzech podkoszowych bo Maciej Klima, Wojciech Fraś i wspomniany Kulikowski „spadli” za pięć przewinień. Nasi to wykorzystali grając agresywnie pod kosz i zdobywając tam kolejne punkty. Rywale jednak pozostali w grze dzięki nieprawdopodobnym rzutom za trzy Jankowskiego i Małgorzaciaka, które znajdowały drogę do kosza pomimo asysty wałbrzyskich obrońców. Gospodarze wciąż gonili wynik, ale w pewnym momencie musieli uciekać się do przewinień. Wałbrzyszanie z linii rzutów wolnych byli jednak wreszcie mocni, trafiając aż 30 z 36 prób! To zdecydowanie najlepszy wynik Górnika w tym elemencie w trwającym sezonie:
(2-3) Rawlplug Sokół Łańcut – (5-2) Górnik Trans.eu Wałbrzych 102:108 po dogr.
Górnik: Malesa 25, Zywert 21, Cechniak 18, Bojanowski 15 (14 zb), Wróbel 14 (12 zb), Jakóbczyk 8, Ratajczak 3, Koperski 2, Durski 2.
Sokół: Jankowski 22, Fraś 21, Małgorzaciak 19, Pełka 10, Majka 9, Zaguła 6, Kulikowski 6, Karolak 5, Klima 4, Czerwonka 0.
W kolejnej serii gier prawdziwy hit! Do Wałbrzycha zawita niepokonany GKS Tychy (6-0) – to spotkanie już 11 listopada o godz. 16 na tvcom.pl.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj