| Źródło: Netflix
Wałbrzych: Leszek Lichota na premierze 'Znachora' w kinie Apollo (FOTO)
Rodzinne miasto Leszka Lichoty, filmowego profesora Rafała Wilczura vel Antoniego Kosiby, entuzjastycznie przywitało ekipę filmową, która zaprosiła widzów na wspólną podróż przez malowniczą polską prowincję. Na widowni pojawiła się rodzina, przyjaciele i znajomi aktora.
- „Znachor” Michała Gazdy jest uniwersalną opowieścią poruszającą głęboko skrywaną wrażliwość, empatię, szlachetność i bezinteresowną dobroć. Owacje na stojąco, pełne wzruszeń podziękowania i gratulacje dla całej ekipy, niech będą najlepszą rekomendacją. Po seansie Odeta Moro zaprosiła do rozmowy reżysera Michała Gazdę, Leszka Lichotę i Annę Szymańczyk, ekranową Zośkę, która kradnie ekran. Rozczulającym momentem było pojawienie się na scenie dumnej i szczęśliwej mamy Leszka Lichoty i słowa jednej z widzek. „Jerzy Bińczycki, który był moim wujkiem, na pewno byłby z was dumny, a pan bardzo mi go przypomina” - relacjonuje Izabella Lis, przedstawicielka dystrybutora filmu.
„Dlaczego reżyser zdecydował się sięgnąć po narodowe dobro, jakim jest „Znachor”? Skąd pomysł, na kolejną, trzecią już adaptację ikonicznej powieści?
- „Znachor” jest popkulturowym evergreenem, który za kolejne czterdzieści lat nadal będzie ciekawą i uniwersalną opowieścią. Warto zauważyć, że kolejne adaptacje powstawały co cztery dekady i każda z nich postawała w specyficznym czasie. Pierwsza w 1937, kiedy za naszymi granicami powiewały flagi ze swastyką, wersja Jerzego Hoffmana z 1981 roku była realizowana w tle stanu wojennego, a nasz „Znachor” rodził się w pandemicznych maseczkach, pierwsze zdjęcia powstały w trakcie wojny w
Ukrainie, a dziś jesteśmy strasznie podzielonym społeczeństwem i nasz film, przepraszam za wyświechtane słowa, jest ku pokrzepieniu serc – powiedział Michał Gazda, który debiutuje w pełnometrażowym filmie, a w jego portfolio znajdują się takie serialowe hity, jak „Odwróceni”, „Wataha”’, czy „Zachowaj spokój”.
A zatem „Znachor” Michała Gazdy jest historią o niezłomnym, pokornym i na wskroś dobrym człowieku, który potrafi patrzeć sercem. Jest opowieścią o szczególnej relacji ojca z córką, którzy nie wiedzą o swoim istnieniu. O różnych odcieniach miłości. Trudno jest uniknąć porównań do wielkiego Jerzego Bińczyckiego, który wchodząc na plan „Znachora” był w tym samym wieku, co Leszek Lichota, ba! Michał Gazda miał tyle lat, co Jerzy Hoffman, stając za kamerą. Czyż nie był to dobry omen?
W jaki sposób Leszek Lichota zbudował Rafała Wilczura/ Antoniego Kosibę? Czy miał jakiekolwiek obawy wchodząc w buty kultowej postaci? I wreszcie, z czym musiał mierzyć się w trakcie realizacji filmu?
- Na pewno pomogło mi to, że jestem ojcem, bo to jest historia ojca, który utracił ukochaną córkę. Zmierzenie się z czymś tak lubianym przez ludzi, czymś nienaruszalnym, było dla mnie wyzwaniem, które wziąłem na klatę. Potraktowałem to jak wyzwanie, mając jednocześnie poczucie, że jestem otoczony najlepszymi ludźmi, którzy będą ze mną szli w tę historię. Najtrudniejsze było odkleić się od poprzednich adaptacji i zrezygnować z aktorskiego ego. Wyciszyć się, odnaleźć wewnętrzną harmonię i znaleźć w sobie spokój. Kiedy już się z tym oswoiłem, wejście w buty znachora było dla mnie czysta przyjemnością – przyznał aktor.
Publiczność doceniła również Annę Szymańczyk, która tak mówiła o filmowej Zośce: - Mam taki temperament. Jestem bardzo blisko tej postaci, co więcej, mój przyjaciel po warszawskiej premierze, przyznał - "Ładnie zagrałaś, ale właściwie nie zagrałaś, bo jesteś sobą”. Ale Zośka, która jest wiejską bizneswoman, ma też inne oblicze. Przy Antonim jest nieśmiała i delikatna” – powiedziała aktorka.
Przypominamy fabułę: szanowany chirurg Rafał Wilczur dnia na dzień traci wszystko. Rodzinę i pamięć. Wielokrotnie skazany za włóczęgostwo, zatrzymuje się we młynie i bezinteresownie zaczyna leczyć ludzi. Silny w swojej słabości, w zgodzie na rzeczywistość, odarty z pychy i dobry. Trudno nie kibicować rodzącej się miłości pomiędzy hrabią Leszkiem Czyńskim (Ignacy Liss) a Marysią Wilczurówną (Maria Kowalska). Na przekór społecznym konwenansom, na przekór całemu światu. Wśród aktorskich
perełek na uwagę zasługuje dr Jerzy Dobraniecki grany przez Mirosława Haniszewskiego, Krzysztof Dracz jako żydowski karczmarz, czy wreszcie Ewa Szykulska przepędzająca złe uroki.
Kolejnym punktem na mapie pokazów filmowych są Kalisz (Kino Centrum), Lidzbark Warmiński (Kino Ignacy) i Stargard (Stargardzkie Centrum Kultury).
Premiera „Znachora” w wersji 2023 już 27 września. Obejrzą go użytkownicy serwisu Netflix w 190 krajach.
Zobacz też:
Wałbrzych: Znachor przyjedzie do naszego miasta
Wałbrzych: Leszek Lichota został nowym Znachorem (TRAILER)
Olga Tokarczuk: Szlifierska rządzi! Ciągle jestem stąd (ZDJĘCIA)
Wałbrzych ma od dziś 24,5 miliona i nowy film promocyjny (FOTO)
Górnik zaprasza do Klubu 100
Opr. MS
Foto użyczone: Netflix
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj