Z takim pomysłem wystąpił na ostatniej sesji rady miejskiej prezydent Roman Szełemej. Jak mówił, chodzi mu o pewien symbol decentralizacji władzy, o to, żeby duże ośrodki nie decydowały bez wyjątku o mniejszych i żeby, jak na Dolnym Śląsku, nie wykształcały się „regiony dwóch prędkości”.