Marek Kubala: historia alternatywna, czyli - co by było, gdyby?
Właśnie tego dnia został wyprowadzony z domu, zakuty w kajdanki, właściciel znajdującego się w tym miejscu salonu Seata - Marek Kubala.
Historia wałbrzyskiego biznesmena, współzałożyciela stowarzyszenia NIEPOKONANI 2012, pierwszego bohatera programu Państwo w Państwie emitowanego od lat na antenie telewizji Polsat ciągnie się już blisko 17 lat i jest znana nie tylko lokalnie. Wałbrzyszanin został oskarżony o wręczanie łapówek rzeczoznawcom, posługiwanie się nieprawdziwymi dokumentami, stworzenie przestępczego mechanizmu do zaniżania cła i przed jedenaście lat walczył o udowodnienie swojej niewinności.
Domaga się rekordowego odszkodowania
Po osiągnięciu tego najważniejszego celu z równą determinacją rozpoczął walkę o uzyskanie satysfakcjonującego odszkodowania, gdyż zasądzone przez Sąd Okręgowy w Świdnicy 89 tys. zł, a następnie podwyższone przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu 156 tys. zł uznał za zupełnie nieprzystające do strat, które poniósł przez te lata. Kubala oczekiwał pozytywnego zakończenia wieloletniej batalii, po kasacji skierowanej do Sądu Najwyższego.
Media ogólnopolskie na bieżąco relacjonowały wydarzenia związane z tą sprawą, zwłaszcza że kwota 48 mln zł dochodzona przez Marka Kubalę mogła stać się największym, zasądzonym odszkodowaniem dla przedsiębiorcy w historii Polski. Jako pierwszy, o niekorzystnym z punktu widzenia Marka Kubali zakończeniu poinformował portal money.pl. W czwartek Sąd Najwyższy oddalił kasację. Sąd nie doszukał się związku pomiędzy niesłusznym aresztem biznesmena, a zerwaniem z nim umów przez banki. W uzasadnieniu argumentowano, że wszystko odbyło się w świetle prawa. Z kolei bank i dostawca odwrócili się od Kubali przez inne jego zachowania. Sędziowie uznali, że pieniądze, które Kubala już dostał - 150 tys. zł, które natychmiast przejął komornik - to wszystko na co zasługuje. Dodali, że mechanizm wyliczania jego strat był i tak korzystny.
Komentarze po wyroku Sądu Najwyższego
Wyjaśnienia te odbiły się w mediach szerokim echem i były komentowane przez środowisko prawnicze i biznesowe. - Według Sądu Najwyższego utrata klientów i kredytów nie ma związku z aresztowaniem i odszkodowanie się nie należy. Tylko czekać jak SN orzeknie, że śmierć nie ma związku z życiem - skomentowano orzeczenie na stronie facebookowej Centrum im. Adama Smitha – opiniotwórczego, polskiego think tanku promującego idee wolnego rynku.
- Sprawa będzie miała dalszy ciąg, albo ja przy tym umrę, albo ich pokonam - zapowiedział na swoim profilu Kubala. Nie takiej decyzji sądu oczekiwał wałbrzyski przedsiębiorca. Wiele osób mogło by w takim momencie ostatecznie załamać się i poddać. Wszyscy, którzy od lat wspierają Marka Kubalę, wiedzą że jest to osoba o wielkiej determinacji i co zapowiedział, będzie konsekwentnie realizował.
Wracając do tytułowego pytania, na które Sąd udzielił częściowej odpowiedzi nie widząc związku wydarzeń z 13 grudnia 2000 roku z upadkiem firmy - czy sądzicie Państwo, że Wrocławska mogłaby w tym miejscu właśnie tak wyglądać gdyby nie ten, zimowy, grudniowy poranek?
Tekst i grafika Ryszard Burdek
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj