Wróbel: Czuję się tu jak u siebie
Do Górnika wróciłeś po sezonie w 1. lidze. Wydaje się, że zawodnik z Twoim doświadczeniem mógłby znaleźć sobie miejsce na zapleczu ekstraklasy. Wróciłeś jednak do Wałbrzycha. Dlaczego?
Przede wszystkim zadecydowały wspomnienia związane z Górnikiem oraz świetna atmosfera, tworzona przez kibiców. Ten klub pomógł mi rozwinąć skrzydła. Dużo mu zawdzięczam. Poza tym, obiecałem trenerowi Chlebdzie, że kiedyś wrócę i pomogę w awansie do 1. ligi.
Kibice Górnika bardzo Ciebie cenią. Jeden z nich ostatnio powiedział: „Choć Wróbel nie pochodzi z Wałbrzycha, dla mnie jest jak wychowanek”. Jak to skomentujesz?
Bardzo miło słyszeć takie słowa. Dziękuję za nie. W hali przy ul. Wysockiego, czy w ogóle samym Wałbrzychu czuje się jak u siebie w domu. Czuję się tutaj bardzo dobrze, zżyłem się z ludźmi.
Kibice Ciebie niemal adoptowali (uśmiech)
Mam nadzieję (śmiech).
W przedsezonowej prezentacji wspominałeś, że Twoim idolem jest były rozgrywający Paweł Szcześniak. Mógłbyś to wytłumaczyć?
Pierwsze kroki w seniorskiej koszykówce stawiałem w Zastalu. Paweł tam wtedy grał. Byłem pod wielkim wrażeniem jego umiejętności. Gdy zaczynałem, był już byłym reprezentantem Polski, co nie zmienia, że na widok jego gry szczęka mi opadała. Potrafił kreować pozycję kolegom z drużyny, miał łatwość zdobywania punktów, był wszechstronny, trafiał z dystansu, umiał penetrować, grać tyłem do kosza.
Wracając do Ciebie, co jest mocną, a co słabą stroną Marcina Wróbla?
Moim atutem jest cierpliwość i zaangażowanie. Potrafię z wykonywać stawiane przede mną zadania. Moją wadą jest to, że lubię sobie pospać, nawet do 12. Mam też słabość do gier komputerowych, których jestem maniakiem. Lubię rywalizację w grach sieciowych, wtedy naprawdę potrafię odpłynąć na kilka godzin.
Jaka jest Twoja ulubiona gra?
Bardzo lubię Counter-Strike (gra typu FPS, czyli „strzelanka”- przyp. red.).
Rozmawialiśmy o Tobie, przejdźmy więc do drużyny. Jakie są atuty Górnika?
Nasza siła jest pod koszem. Gdy ktoś ma słabszy dzień, zawsze może liczyć na wartościowego zmiennika. Nasze parametry fizyczne też robią przewagę. Poza tym jesteśmy silni w ofensywie, wielu zawodników może zdobywać punkty. Gdy komuś akurat nie idzie, kolega może „przejąć pałeczkę” i wziąć ciężar w ataku na siebie, pomóc drużynie zdobyciem kilkunastu punków. Naszą wadą jest jak na razie gra w obronie, komunikacja. Musimy nad tym popracować, ale wiem, że dzięki treningom powinno być coraz lepiej. Na pewno pomoże nam zaangażowanie i charakter. Obrona to czarna robota, której nie widać w statystykach, ale to ona moim zdaniem jest kluczowym elementem gry.
Czy jest ktoś, z kim w klubie jesteś najbliżej?
Tak, mam swoich przyjaciół. Chodzi o trójkę zawodników. Wspieramy się nawzajem z Pawłem Pirosem, Bartkiem Ratajczakiem i Rafałem Glapińskim. Współpracujemy na boisku i poza nim. Kiedy trzeba, pokrzykujemy na siebie. To bardzo ważne.
Gdzie wolisz grać? Hala Wałbrzyskich Mistrzów czy Aqua Zdrój?
Wolę mniejsze, kameralne obiekty. Czuję się tam bardziej swojsko, lepiej też odczuwam doping kibiców. W większych halach potrzeba naprawdę sporej gromady, by doping był mocno słyszalny. Dlatego też preferuję halę przy Wysockiego.
Czego życzysz swojej drużynie?
Przede wszystkim zdrowia. W poprzednim sezonie mieliśmy problemy pod tym względem, kilku graczy naprawdę cierpiało w playoffach, co miało wpływ na to, że nie udało się awansować do 1.ligi. Życzyłbym sobie także obecność coraz większej liczby wspierających nas kibiców. Im głośniej, tym dla nas lepiej. W decydujących momentach meczu okrzyki fanów potrafią dodatkowo zmobilizować.
Rozmawiała Elżbieta Węgrzyn
Wywiad jest wynikiem współpracy naszego portalu ze Stowarzyszeniem Górnik Wałbrzych 2010. Można go było wcześniej zobaczyć dzięki aplikacji TAP 2 C na smartfony. Na każdym domowym meczu koszykarzy Górnika kibice mogą korzystać z aplikacji i obejrzeć filmiki związane z klubem (tapujemy wtedy bilet) lub wywiady z zawodnikami (tapujemy otrzymaną wraz z biletem przypinkę) .
Czytaj także:
NAGRODOBRANIE
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj