Jabłko czy cytryna? Podsumowujemy sezony wałbrzyskich drużyn
To było jakoś w podstawówce. Znana firma ubezpieczeniowa wymyśliła akcję społeczną, promującą bezpieczeństwo na drogach. Ubrano nas w białe t-shirty z dumnym logo firmy, uzbrojono w jabłka oraz cytryny i wraz z przedstawicielami drogówki ruszyliśmy w teren, zatrzymując kolejne samochody. Jeżeli kierowca poruszał się w ramach przepisów, zasłużył na jabłko. Jeżeli natomiast coś było nie tak, musiał na naszych oczach skosztować cytryny.
Minęły lata, ale pomysł z jabłkami i cytrynami został mi w głowie. Można go śmiało przełożyć na wyniki lokalnych drużyn. W ostatnim sezonie po raz kolejny obserwowałem wałbrzyskie kluby w akcji, te grające pod dachem, ale także i te walczące pod gołym niebem. Niebo bywało niespokojne, obok zmagań w piekącym słońcu zdarzały się batalie na śniegu, z pomarańczową piłką oraz mecze rozgrywane podczas ulewy, nie zawsze dokończone. Wciąż nie mogę się nadziwić, jak mój aparat fotograficzny, wystawiany na przemian na mróz, wilgoć, skwar i prysznic z nieba, jeszcze nie odmówił posłuszeństwa (choć się nad tym parę razy zastanawiał).
Aqua Zdrój Volleyball Team Wałbrzych (siatkówka)
Ubiegłego lata w szatni drużyny ponownie ktoś nie domknął drzwi. Potężny przeciąg po raz kolejny przemeblował personalia. Po spadku z 1. ligi pojawiło się aż ośmiu nowych graczy, a ze składu, który przegrał baraże z Olimpią Sulęcin pozostali jedynie związani z Wałbrzychem Sebastian Zieliński, Michał Szydłowski oraz Marcin Dereń, choć ten ostatni grał na zapleczu elity bardzo niewiele.
Celem niemal kompletnie nowego zespołu miał być powrót do 1. ligi. Początek drogi był usłany różami. Aqua Zdrój wygrała w regionie wszystko u siebie, na wyjeździe potknęła się tylko raz, w Nowej Soli. Schody rozpoczęły się w turnieju półfinałowym, organizowanym zresztą w obiekcie przy ul. Ratuszowej. Kibice byli przekonani, że pięciosetowe, wymęczone zwycięstwo z młodym Treflem Lębork to tylko niewielka kłoda na drodze do celu. Okazało się jednak, że za kłodą zwaliło się drzewo, blokując autostradę do 1. ligi. Porażka 0:3 z Chrobrym Głogów była w ostatecznym rozrachunku decydująca i przekreślająca marzenia o finałach. Była to także premierowa klęska wałbrzyszan w hali na Białym Kamieniu w całym sezonie. Premierowa, ale jakże brzemienna w skutkach. Tym samym głogowianie zrewanżowali się Aqua Zdrojowi za porażkę u siebie, która przerwała ich długą, liczącą kolejne siedemnaście meczów serię zwycięstw we własnej hali. Niepowodzenie posadą przypłacił trener Aqua Zdroju, Janusz Bułkowski, a skład, trzeci rok z rzędu, przejdzie mnóstwo zmian.
Męska siatkówka w wałbrzyskim wydaniu ma swoich entuzjastów, ale kolejny sezon może dużo namieszać pod względem frekwencyjnym, bo poziomem rozgrywek z mającym w ostatnich dwóch latach gorszy okres Aqua Zdrojem zrównał się będący na fali żeński Chełmiec.
Ocena: Cytryna.
AZS PWSZ Wałbrzych (piłka nożna)
Czwarty sezon za piłkarkami AZS PWSZ w Ekstralidze. Sezon bardzo nieoczywisty. Celem był medal, a skończyło się jak przed rokiem – na czwartym miejscu. Wydaje się, że można mówić o rezultacie poniżej oczekiwań, podkreślonym tylko jednym zdobytym punktem w czterech ostatnich meczach w grupie mistrzowskiej. Z drugiej jednak strony ostatnie tygodnie rozgrywek to walka trenera Kamila Jasińskiego z kolejnymi urazami i zawieszeniami za kartki podstawowych piłkarek. W decydującej fazie sezonu nie mógł liczyć na aż siedem z nich.
AZS PWSZ już od trzech lat plasuje się w top 4 kobiecej piłki w Polsce. Jest jedynym zespołem z głównych sportów drużynowych, który reprezentuje nasze miasto na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Zespołem z charakterem, co niejednokrotnie udowadniał, wracając do gry z ligową czołówką po golach w końcówkach. Mowa o domowych 2:2 z Czarnymi Sosnowiec po bramce Martyny Zańko i 2:2 z mistrzem Polski, Górnikiem Łęczna, po trafieniu Kludii Fabovej w ostatniej akcji meczu. Słowaczka zresztą, długimi fragmentami meczów kompletnie niewidoczna, ratowała wałbrzyski AZS jeszcze dwukrotnie, trafiając w doliczonym czasie gry w wyjazdowych starciach z SMS-em Łódź (1:0) oraz Medykiem Konin (3:3). Pomimo dobrych wyników, zakończeniu sezonu bez porażki na stadionie przy ul. Ratuszowej, spektakularnych akcji (interwencje bramkarki Jagody Sapor, bombowy gol z dystansu Dominiki Dereń, fantazyjne zagrania Klaudii Miłek) i wykreowania reprezentantek Polski (kapitan Małgorzata Mesjasz, która właśnie przenosi się do Bundesligi), na mecze AZS-u przychodzi garstka kibiców. Szkoda.
Ocena: Jabłko, choć takie niedojrzałe, zielone, jeszcze zwisające z gałęzi. AZS PWSZ pozostaje w top 4 polskiej piłki, ale wydaje się, że ostatecznie strata dziesięciu punktów do brązowego medalu po gorszym finiszu to, biorąc pod uwagę potencjał drużyny i postawę w sezonie zasadniczym, trochę zbyt wiele.
Chełmiec Wodociągi Wałbrzych (siatkówka)
Do trzech razy sztuka. Chełmiec wreszcie przebił się do II ligi. Awans do rozgrywek centralnych w Wałbrzychu zawdzięczają zaciągowi ze Świdnicy. Rozgrywająca Aleksandra Druciak i przyjmujące Aleksandra Małodobra oraz Natalia Gezella rok wcześniej były o włos od promocji do I ligi z tamtejszą Polonią. Teraz stanowiły o sile Chełmca, który do sukcesu w swoim pierwszym roku pracy w klubie poprowadził trener Marek Olczyk (też wcześniej związany z Polonia Świdnica).
Wyjściowy skład wałbrzyskiego trzecioligowca według ekspertów już teraz gwarantował miejsce w środku drugoligowej stawki. Nic więc dziwnego, że Chełmiec wygrał wszystkie mecze w regionie dolnośląsko-lubuskim, a w turnieju półfinałowym w trzech meczach stracił ledwie jednego seta. Decydujące o promocji mecze miały miejsce na własnym terenie, gdzie dziewczyny stanęły na wysokości zadania, choć łatwo z pewnością nie było. Po gładkim zwycięstwie z San-Pajdą Jarosław, przyszedł dreszczowiec z Nike Ostrołęką. W tie-breaku Chełmiec długo miał problemy, przegrywał nawet 6:10. Kluczową akcją w piątym secie był podwójny blok Judyty Rzeczyckiej i Pauliny Sobolewskiej, który zapewnił piłkę meczową (14:12). Chwilę później zaczęło się świętowanie, nie zepsute dzień później pierwszą porażka w sezonie, z Popradem Stary Sącz na zakończenie turnieju. Z Popradem ekipa Olczyka przegrała w Aqua Zdroju - w Hali Wałbrzyskich Mistrzów nie znalazła na siebie mocnych.
Obok zawodniczek ze Świdnicy dużą rolę w awansie odegrały wychowanki wałbrzyskiej siatkówki, na czele z bliźniaczkami Rzeczyckimi oraz libero Eweliną Pawelską. Chełmiec nie pozostaje obojętny kibicom, którzy wspierali drużynę w meczach wyjazdowych, a na finałach zrobili gorącą atmosferę, przyczyniając się do sukcesu.
Ocena: Jabłko
Górnik Trans.eu Wałbrzych (koszykówka)
Gdy latem 2017 roku Marcin Radomski został trenerem drugoligowego Górnika, nikt się nie spodziewał szybkiego awansu na zaplecze ekstraklasy. Wałbrzyski beniaminek do pierwszoligowej batalii startował w niemal niezmienionym składzie i nawet pomimo dodania Piotra Niedźwiedzkiego skazywano go na walkę o utrzymanie. Stało się inaczej. Ósme miejsce, bilans 17-17, awans do play-off i postawienie się pierwszemu po rundzie zasadniczej FutureNet Śląskowi Wrocław. Do tego statystycznie najlepsza frekwencja ze wszystkich drużyn zespołowych w Wałbrzychu.
Wałbrzyszanie ani przez moment nie byli na ligowym dnie, większą część sezonu spędzając w środku stawki. Kibice byli świadkami wielu dramatycznych historii, gdy Górnicy odwracali losy spotkań. Jak w domowym meczu z Prudnikiem (63:70 na cztery minuty przed końcem, zwycięstwo 82:76), domowym z GKS-em Tychy (gdy w drugiej kwarcie nasi zdobyli tylko cztery punkty, ale w trzeciej stracili ledwie sześć i wygrali 73:65), wyjazdowym z AGH Kraków (przy stanie 63:63 Kruszczyński zdobył dziewięć kolejnych punktów dla Górnika, który wygrał 73:68) i wyjazdowym z Polfarmexem Kutno (po trzech kwartach gospodarze prowadzili 60:50, ostatecznie przegrywając z ekipą Radomskiego 73:77).
Zdarzało się, że Górnik miał mnóstwo szczęścia. Wie coś o tym Bartłomiej Ratajczak, którego celna „trójka” równo z końcową syreną dała ważną wygraną w Prudniku 88:87. Wie coś o tym Kuba Stanios z Energii Kotwicy Kołobrzeg, który w ostatniej sekundzie mógł dać swojej drużynie triumf w Aqua Zdroju, ale spudłował z dystansu (68:70). Bywało, że tego szczęścia trochę zabrakło. Na przykład w starciu z Biofarmem Basket Poznań, gdy przy remisie Marcina Fliegera sfaulował Tomasz Krzywdziński, a poszkodowany „zamknął” mecz dwoma celnymi rzutami wolnymi (72:70). Albo w Tychach, gdzie na kilka sekund przed końcem biało-niebiescy, przy stanie 87:88, mieli piłkę, ale Grzegorz Małecki wkozłował ją sobie w nogę.
Ocena: Jabłko
Górnik Wałbrzych (piłka nożna)
„Gramy o awans” – stwierdzili jednym głosem działacze czwartoligowego Górnika, zwracając się do kibiców ze specjlanego podwyższenia podczas prezentacji zespołu w Galerii Victoria. Był sierpień 2018 roku, obok trenerów i członków zarządu ze sceny spoglądali m.in. Tomasz Wepa, Damian Jaroszewski, Michał Oświęcimka i Mateusz Sawicki, czyli grupa, która jeszcze nie tak dawno prowadziła wałbrzyszan do sukcesów w 2. lidze. Serca fanów napełniły się nadzieją, a sceptyków brakowało, choć awans miał przecież wywalczyć tylko jeden z trzydziestu jeden zespołów z dwóch grup dolnośląskiej IV ligi.
Na początku szło świetnie. Górnik pokonał u siebie celującego w III ligę Śląska II Wrocław 2:1, prowadził w lidze, a potknięcie przyszło niespodziewanie i w niecodziennych okolicznościach. Remis 1:1 u siebie z Nysą Kłodzko zabolał, bo nasi grali od 10. minuty w przewadze, a gola na wagę podziału punktów stracili w doliczonym czasie gry, po sprytnym strzale Nigeryjczyka Ayinli. W kolejnych spotkaniach trwał morderczy pościg za WKS-em. W bezpośrednim meczu na Oporowskiej Górnik zdominował grę w pierwszym kwadransie, dokumentując przewagę golem Szymona Tragarza. Z każdą kolejną minutą jednak słabł, przegrał 1:3, a strata wzrosła do dziesięciu „oczek” i było już właściwie po awansie.
„Gramy o życie” – ze smutkiem zdawali się przyznawać działacze Górnika. Był luty 2019 roku, konferencja prasowa w ciasnym pomieszczeniu biurowym w Aqua Zdroju. Pamiętam, że w środku było gorąco, duszno, ale tak naprawdę dusił się Górnik, który nie mógł spiąć budżetu. Okazało się, że chude dni ponownie nawiedziły biało-niebieskich, a dzień, gdy to ogłoszono na konferencji był, o ironio, „tłustym czwartkiem”.
Z racji, że właściwie od dwóch dekad piłkarski Górnik ma finansowo „pod górkę”, to przyzwyczajeni do trudności kibice sięgnęli do kieszeni i starali się ratować zespół w akcji #RazemDlaGórnika. Fani wrzucili do klubowej kasy blisko 100 tys. zł, choć na trybunach pojawiali się, z małymi wyjątkami (mecze ze Śląskiem, Bielawianką, Polonią -Stalą Świdnica i Piastem Nowa Ruda), bardzo sporadycznie. Dziś wiemy, że chmury nad klubem są wyjątkowo ciemne. Zespół seniorów może nie wystartować w przyszłym sezonie w IV lidze.
Ocena: Cytryna. Za to, że Górnik nie wykonał planu, który zakładał przed sezonem (awans do III ligi). Planu szalenie trudnego do zrealizowania, bo na drodze pojawiały się organizacyjne przeszkody. Chwała zespołowi za walkę do końca, pomimo balansowania na krawędzi oraz za to, że nie dał się ograć na własnym stadionie (12 zwycięstw i 2 remisy).
Bez oceny Miners Krause Wałbrzych (futbol amerykański), którzy grają w systemie letnim i już rozpoczęli nowe rozgrywki.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj