| Źródło: Wiesz Co
Wałbrzych Teatr Dramatyczny: jak pisarz został piekarzem
Jak ci się pracowało w piekarni?
- (Długi śmiech). Byłem pewien, że od tego zaczniecie, ale ja nie uciekam od swojej przeszłości. Choć mam wykształcenie dramaturgiczne, chciałem poznać pracę w jej – można by powiedzieć – najbardziej podstawowym wymiarze. W końcu chleb kojarzy nam się z codziennością, wartością samą w sobie. Pracowałem w trzech piekarniach, w Katowicach, Sopocie i Krakowie łącznie przez pięć lat. Każda praca jest dla mnie ważna z prostego powodu, spędzamy w niej większość swojego życia.
Skoro rezydencje dramaturgiczne w wałbrzyskim teatrze skupiają się na przyszłości pracy, to nie mogliśmy zacząć inaczej. Ale nie odpowiedziałeś, jak to było piec chleb?
- Zawsze były to ładne rzemieślnicze piekarnie, w których chleb kosztował trzy razy tyle, ile w takiej zwykłej osiedlowej. Do tych osiedlowych jednak nigdy nie chcieli mnie przyjąć, bo nie mam wykształcenia zawodowego. Piekłem więc chleb, który kupowali bogaci ludzie i łudziłem się, że robię coś niezwykle produktywnego. Nie byłem zresztą odosobniony w tej narracji. W końcu jednak zawsze przychodził moment, w którym coś przestawało działać. Albo chęć zysku stawała się większa niż wcześniej albo pracodawca skakał po krzywo naciętych bagietkach. Tak w wielkim skrócie wyglądała moja praca w piekarni. Napisałem o tym tekst, nazywa się „Pieśni piekarzy polskich”.
Jak wobec tego widzisz przyszłość pracy? Czy jako młody człowiek, twórca, myślisz o tym, jak będzie wyglądał zawód dramaturga za na przykład 15-20 lat?
- Mam nadzieję, że sztuczna inteligencja nie wyprze zawodu dramaturga, ale to tylko nadzieja. Może wyprze i zawód będzie polegał na montażu konkretnych, napisanych wcześniej scen. Jest wiele głosów, że rozwój AI mocno wpłynie na tak zwane zawody artystyczne, ale dziś chyba nikt nie wie jak to będzie wyglądało za dekadę lub dwie.
Ludzie mogą przez sztuczną inteligencję stracić zatrudnienie?
- Nie mam wielkiej nadziei, że pracodawcy, którzy dotychczas zatrudniali copywritera, nie zwolnią go, tylko powiedzą, że teraz w czasie pracy może zajmować się pisaniem opowiadań, skoro nudną robotę odwalił za niego komputer.
Twój pomysł na tekst dramatyczny został wybrany spośród pięciu propozycji jako najciekawsza wizja przyszłości. Jaką przyszłość opisujesz?
- Akcja dzieje się na przełomie 2051 i 2052 roku, kiedy to likwidacji ulega ostatni oddział kopalni niklu na Antarktydzie. Dotychczas pracowali tam górnicy z odległych zakątków świata, a teraz trzeba ich z powrotem sprowadzić do domów. Niestety, miejsca na pokładzie pasażerskiego samolotu starczyło wyłącznie dla wyższych rangą specjalistów, dlatego też całą resztę rozlokowano do oddalonych od siebie o setki kilometrów hoteli robotniczych lub przerobionych na potrzeby sytuacji luksusowych pensjonatów.
Samo życie?
- Tak, ale moim zdaniem ciekawsze jest to, że w dawnej siedzibie amerykańskiej ambasady, „Domu Marii Byrd” położonym na Ziemi Marii Byrd, zamieszkało pięciu polskich pracowników. I to są bohaterowie mojego tekstu.
Właśnie, jacy będą twoi bohaterowie, co nimi kieruje w tej opowieści?
- Każdy z bohaterów „12 prac Marii Byrd” reprezentuje inną profesję. Mamy górnika, geologa, kucharza, kaowca i sanitariusza pogotowia. Wszyscy znajdują się z dala od domów, na Antarktydzie, ponieważ ktoś obiecał im niesamowicie intratną pracę. Każdy wyjechał ze swoją wizją tej pracy, ale też wizją siebie jako pracownika i nagle okazuje się, że ta praca się kończy ze względu na niedobór surowca, a oni pozostają sami na odludziu ze swoim brakiem pożyteczności.
Każdy z bohaterów jest inny, a jest coś co ich łączy?
- Mimo, że każdy z nich wykonuje inny zawód, każdy pochodzi z innego domu, to wszyscy mają tak samo silną potrzebę udowodnienia swojej użyteczności.
Czyli obserwujemy ich w warunkach prawie post-apokaliptycznych?
- No, prawie. Muszą dzielić się przydziałami żywności, przyzwyczaić do przerw w dostawie prądu czy gazu. Utworzyć jakąś wspólnotę, która znajdzie swój sposób na przetrwanie. I ten sposób odkrywają – ale jaki on jest, tego widzowie dowiedzą się jak przyjdą do teatru!
Planujesz w ramach tej rezydencji czerpać inspiracje z Wałbrzycha?
- Chciałbym pojeździć po Wałbrzychu i okolicach, ale najbardziej interesują mnie Ząbkowice i Szklary, gdzie funkcjonowały Śląskie Zakłady Niklowe. Kopalnia, którą w moim tekście Antarctic Treasure postanowiło otworzyć na Ziemi Marii Byrd będzie wzorowana na zamkniętej kopalni niklu w Szklarach. Chciałbym więc porozmawiać z byłymi pracownikami i posłuchać opowieści o ich pracy oraz momencie, w którym praca się skończyła.
Będzie to więc raczej historia uniwersalna?
- Pojawią się oczywiście lokalne elementy, ale chciałbym aby tekst miał wymiar jak najbardziej uniwersalny. Praca dotyczy wszystkich, pożyteczność dotyczy wszystkich, jej brak też dotyczy wszystkich.
W Wałbrzychu ludzie doskonale o tym wiedzą...
- Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego jestem ciekaw, jak widzowie przyjmą mój tekst. Spektakl na jego podstawie będzie można zobaczyć już jesienią na deskach Teatru Dramatycznego im. Szaniawskiego.
Redakcja
Fot. użyczone (Archiwum prywatne Mariusza Gołosza)
MARIUSZ GOŁOSZ
Dramatopisarz. Absolwent Filozofii na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz Laboratorium Nowych Praktyk Teatralnych SWPS (moduł: dramaturgia) w Warszawie. Przez 5 lat pracował jako piekarz. Uczestnik Szkoły Pisania Sztuk w Teatrze Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach. W 2021 roku, razem z Darią Sobik, napisał dramat „Z jednej tkaniny”, który został wyróżniony w konkursie „Młod(sz)a Polska” Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Laureat I nagrody w 33. Konkursie na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży za tekst „Jak umierają słonie duże i ciężkie?”. Finalista Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej w 2022 roku za tekst „Pieśń piekarzy polskich”. W Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu zrealizował autorski tekst „Bił sobie Andrzej” o Andrzeju Gołocie.
ZIEMIA MARII BYRD
Obszar odkryty i opisany w 1929 roku przez amerykańskiego polarnika Richarda Evelyna Byrda, nazwany na cześć jego żony Marii. Znajduje się w Antarktydzie Zachodniej i w odróżnieniu od większości pozostałych obszarów Antarktydy, do Ziemi Marii Byrd nie rości sobie praw żadne państwo.
Zobacz też:
Teatr Dramatyczny: 160 spektakli, 14 380 widzów, wkrótce jubileusz
Artykuł ukazał się na łamach dwutygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj