Sokół latał za wysoko. Charakterni ze srebrem (FOTO)
Mecz #3: Górnik Trans.eu Wałbrzych – Rawlplug Sokół Łańcut 73:75
Górnik: Dymała 16, Niedźwiedzki 14, Jakóbczyk 10, Durski 9, Cechniak 8, Zywert 7, Malesa 7, Kruszczyński 2, Ratajczak 0.
Sokół: Nowakowski 15 (9 as), Wrona 13, Bręk 11, Załucki 11, Pisarczyk 10, Szczypiński 6, Lis 5, Struski 4.
Stan serii: 2:1 dla Sokoła
Zainteresowanie finałem Suzuki 1 Ligi w Wałbrzychu przeszło najśmielsze oczekiwania. Internetowa sprzedaż biletów zakończyła się na trzy dni przed trzecim meczem, a kolejka przed Aqua Zdrojem na godzinę przed spotkaniem nie miała końca. Skończona była jednak liczba wejściówek, bo tych nie starczyło dla wszystkich chętnych.
Pierwszą połowę zdecydowanie wygrali goście (44:31). Górnicy trafili z gry niewiele ponad 30 proc. rzutów, zanotowali także jedynie 5 asyst. W Sokole aktywny był Przemysław Wrona (10 punktów do przerwy), nie mający większych problemów z ogrywaniem wysokich gospodarzy. Od początku trzeciej kwarty fani, którzy wypełnili halę po brzegi, powstali z miejsc, jeszcze wzmacniając doping. Po raz kolejny wrzawa na trybunach poniosła biało-niebieskich, tym razem do wygrania trzeciej odsłony 27:17.
W połowie ostatniej odsłony piąty faul stał się udziałem Piotra Niedźwiedzkiego. Decydujące fragmenty czwartej kwarty to czas MVP Suzuki 1 Ligi po sezonie zasadniczym. Marcin Nowakowski, bo o nim mowa, trafił arcyważną „trójkę” na 73:73, a po chwili dorzucił dwa „oczka” z półdystansu. Warto dodać, że długie fragmenty czwartej części spotkania 33-latek grał z czteroma przewinieniami na koncie. Gdy po chwili spod kosza koszmarnie pomylił się Wrona, Górnikom na zegarze pozostało trzynaście sekund, ale próba Jana Malesy po wejściu pod kosz wykręciła się obręczy.
W bardzo wyrównanym meczu podopiecznych Łukasza Grudniewskiego pogrążyła przede wszystkim skuteczność z linii rzutów wolnych (13/24 Górnika, przy 12/14 gośći). W drugim z rzędu meczu wałbrzyszanie zagrali bez kontuzjowanego Huberta Pabiana, narzekającego na problemy z mięśniem przywodziciela. W ekipie z Łańcuta urazu łokcia w trakcie spotkania nabawił się z kolei Mateusz Szczypiński, ale był w stanie powrócić na parkiet. Ogromne brawa za piękną kartoniadę należą się kibicom Górnika. Atmosfera w Aqua Zdroju była godna finałów w najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
Mecz #4: Górnik Trans.eu Wałbrzych – Rawlplug Sokół Łańcut 86:94
Górnik: Jakóbczyk 29, Niedźwiedzki 19, Dymała 13, Malesa 12, Ratajczak 6, Durski 4, Zywert 3, Cechniak 0, Kruszczyński 0.
Sokół: Szczypiński 23, Struski 14, Nowakowski 14 (13 as), Załucki 13, Pisarczyk 12, Wrona 10 (10 zb), Bręk 6, Lis 2.
Przed meczem numer 4 zainteresowanie ponownie było olbrzymie. Kilkadziesiąt osób w kolejce przed kasą biletową ustawiło się już na dwie godziny przed meczem! Pierwsze dwadzieścia minut potyczki, podobnie jak dzień wcześniej, dla Sokoła. Goście tym razem schodzili do szatni z prowadzeniem 50:45 i świetną, 53-procentową skutecznością z gry. W trzeciej kwarcie waleczni gospodarze kilkukrotnie doskakiwali do podopiecznych Dariusza Kaszowskiego, ale ci za każdym razem potrafili znaleźć odpowiedź w postaci celnego rzutu z dystansu lub punktów spod kosza po dograniu od Marcina Nowakowskiego. Po stronie Górnika najlepszy mecz w sezonie rozegrał Krzysztof Jakóbczyk, a bardzo dobre fragmenty na parkiecie miał Piotr Niedźwiedzki.
W czwartej części spotkania goście, po dwóch rzutach z półdystansu Nowakowskiego, odskoczyli na 79:73. Dwoma celnymi próbami zza łuku wałbrzyszan próbował jeszcze ratować Jan Malesa (85:89), ale faulowany Nowakowski trzykrotnie (na cztery próby) trafił z linii rzutów wolnych. Cichym bohaterem po stronie gości był Filip Struski, autor aż sześciu zbiórek ofensywnych, które w kluczowych momentach meczu dały jego zespołowi kolejne posiadanie.
Górnicy wyciągnęli wnioski z poprzedniego spotkania, znacznie poprawiając skuteczność za 1 (11/14), ale to nie wystarczyło na Sokół. Łańcucianie byli w serii finałowej lepsi, częściej dzielili się piłką, mieli bardziej zgrany, zbilansowany zespół, który potrafił seryjnie zdobywać punkty zza linii 6,75 m. Po końcowej syrenie odbyło się uroczyste wręczenie medali oraz pucharów za dwa pierwsze miejsca w Suzuki 1 Lidze.
Ekipa z Podkparpacia w 1 lidze grała nieprzerwanie przed osiemnaście lat. W szóstym sezonie z rzędu znalazła się w najlepszej czwórce, a w finale zagrała po raz trzeci (wcześniej porażki w 2015 i 2018). Promocja do ekstraklasy jest pierwszą w historii tego klubu z okolic Rzeszowa. Wałbrzych na powrót do elity czeka już trzynaście lat. W 2020 roku prowadził w 1 lidze, gdy zmagania przerwała pandemia, w 2021 z kolei uległ w finale 2:3 Czarnym Słupsk.
Frekwencja na trybunach i atmosfera? Godna ekstraklasy!
Foto: Alfred Frater
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj