Ruszają z Wałbrzycha i Szczawna. Wesprą lokalne fundacje [FOTO]
Z Wałbrzycha ku przygodzie
Klaudia - mieszkanka Szczawna-Zdroju i Krzysztof z Wałbrzycha przygotowują się do kolejnej długiej wyprawy po wspaniałe wspomnienia, nowe doświadczenia i piękne zdjęcia. Tradycyjnie już odwiedzą też kolejne miasto partnerskie Wałbrzycha - tym razem Freiberg. Ale po kolei.
Nasi podróżnicy w sierpniu 2017 roku wyruszyli na zachodni kraniec Europy przez Niemcy, Francję, Holandię, Belgię i Luksemburg na Półwysep Iberyjski aż po portugalski Cabo da Roca. Wcześniej powiodły się ich dłuższe wędrówki na Gibraltar, a także do krajów nadbałtyckich.
Tym razem młodzi postanowili spędzić całą zimę na odwiedzaniu miast i miasteczek Europy Zachodniej, ale nie tylko. Spotkaliśmy się z panem Krzysztofem i Zebrą Pożarną na chwilę w centrum Wałbrzycha pomiędzy ich wizytą w warsztacie samochodowym i spotkaniem ze stolarzem. - Naszym celem jest dotarcie do Maroka, zobaczenie pustyni i kontakt z inną kulturą. Po drodze będziemy mieć wiele przystanków, część z nich zaplanowaliśmy, pozostałe wynikną spontanicznie. Pierwszym z nich będzie miasto partnerskie Wałbrzycha Freiberg - mówi Krzysztof Froch. Tradycją wypraw pary globtroterów jest odwiedzanie miast związanych z naszym miastem i poszukiwanie w nich przejawów tej partnerskiej współpracy. Odwiedzili już bretońskie Vennes, a pan Krzysztof odbył też podróż sentymentalną do Borysławia, skąd wywodzi się rodzina jego i narzeczonej.
Odkryją małe miasteczka
Nasi lokalni globtroterzy mieli wyjechać w pierwszych dniach października 2019, ale ich przygotowania przeciągają się, dlatego prawdopodobnie ominą część wstępnie planowanych północnych przystanków, gdzie będzie chłodno, ale ruszą wprost przez południowe Niemcy i Lazurowe Wybrzeże w kierunku południowej Hiszpanii, by promem przedostać się do Maroka. Zobaczenie pustyni jest wielkim marzeniem Krzysztofa, a Klaudia uwielbia Hiszpanię. - Po naszej ostatniej wizycie na Lazurowym Wybrzeżu stwierdziliśmy, że zwiedziliśmy je pobieżnie - tylko duże i popularne turystycznie miasta. Tymczasem Klaudia ma dar wynajdywania małych klimatycznych miejscowości - prawdziwych perełek. Dzięki niej trafiliśmy kiedyś we Francji na miasteczko zamieszkałe przez wielu artystów. W malutkiej miejscowości wielkości cząstki wałbrzyskiego Śródmieścia panował niesamowity klimat, dosłownie wszędzie urządzone były pracownie artystyczne, a pracujący tam twórcy byli ekscentrycznie ubrani, niektórzy na boso. Teraz jadąc w kolejną podróż będziemy się skupiać na takich miejscach - wyjątkowych, klimatycznych, z dala od głównych szlaków - opowiada właściciel Zebry Pożarnej. Jak długo wałbrzyszanie zostaną w poszczególnych krajach? Nie wiadomo. To zależy od tego jak się tam będą czuć. Planują za to powrót do Wałbrzycha dopiero na wiosnę.
Zebra Pożarna przebudowana
Jedną z przyczyn tegorocznego opóźnienia wyjazdu jest kondycja wzmiankowanej "Zebry". Zaprawiony w podróżach leciwy Volkswagen wymagał spotkań z mechanikiem, dodatkowo też młodzi zainwestowali swoje oszczędności w ogrzewanie postojowe, przeróbki instalacji elektrycznej dostosowanej do alternatora, a także w nową zabudowę czyniącą niewielkie wnętrze bardziej funkcjonalnym dla narzeczonych i ich wędrownego psa. Są więc nowe szafki, miejsce do spania, część kuchenna, zabudowa części przeznaczonej na bagaże, składane siedzenie, a nawet mały barek i poręczne listwy z oświetleniem LED. Wszystko po to, by miesiące w podróży spędzić w wygodnych warunkach. Wszak tutaj będą przygotowywać posiłki, spać, przebierać się, a nawet kąpać w specjalnej podróżnej wannie.
Co zabierają se sobą nasi globtroterzy? - Sporo ubrań, bo po drodze bywa problem z praniem i suszeniem go, a także mnóstwo karmy dla psa. Mamy zapas 60 kg. Jedzenie dla nas kupujemy na bieżąco w drodze, zaś z karmą jest problem, bo nawet jak jakąż kupimy, to nie ma pewności, czy nasz pupil nie będzie miał po niej sensacji żołądkowych. Klaudia tradycyjnie zabierze tysiące kosmetyków. Jedno jest pewne, żeby nie nasze sprawdzone auto, z pewnością nasza pierwsza wyprawa skończyłaby się szybko i nie wiadomo, czy byłyby kolejne - wyjaśnia wielbiciel poznawania nowych miejsc. Z pewnością niezbędny też będzie zapas w postaci butli z gazem. Wszystkie zaś rzeczy razem a samochodem nie mogą przekroczyć dopuszczalnej wagi, a pakując się na kilkumiesięczną wyprawę łatwo tę wagę przekroczyć.
Szczytne cele - boguszowska fundacja i nie tylko
- Partnerem naszej wyprawy jest Muzeum Sentymentów w Kowarach, jego szef pan Andrzej Olszewski zgodził się współfinansować nasz wyjazd. Chciał dorzucić się nam troszkę do paliwa, jednak razem z narzeczoną stwierdziliśmy, że możemy komuś pomóc i zrobić coś fajnego, a oboje jesteśmy zaangażowani w działanie różnych fundacji. Klaudia pomaga zwierzętom i zdecydowała swoją część niewielkiego wsparcia od naszego partnera przekazać boguszowskiej Fundacji Na Pomoc Zwierzętom, a ja angażuję się w pomoc Polakom mieszkającym na Wschodzie stąd prosiłem o przesłanie mojej części do Stowarzyszenia Odra - Niemen z Wrocławia - opowiada pan Krzysztof. Partner z Kowar zgodził się na to rozwiązanie. Dlatego też poza herbem Wałbrzycha na wyremontowanej Zebrze Pożarnej pojawiło się logo muzeum mieszczącego się w dawnej fabryce dywanów.
Polecamy - jakie miasta partnerskie ma Wałbrzych: CO ŁĄCZY WAŁBRZYCH Z CAPE BRETON W KANADZIE?
Przypominamy inicjatywę Krzysztofa i Klaudii, którzy odwiedzili nasze miasta partnerskie:
VANNES - WAŁBRZYSZANIE SPEŁNIAJĄ MARZENIA - PRZEMIERZAJĄ EUROPĘ
BORYSŁAW - WAŁBRZYSZANIE W BORYSŁAWIU - PODRÓŻ W CZASIE
Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj