Agnieszka Steur - autorka fantasy z Białego Kamienia (FOTO)
Od samego początku fascynuje się literaturą fantasy, bo za jej pomocą można mówić o tym, co jest ważne, a nawet najważniejsze bez obciążenia charakterystycznego dla gatunków pokazujących "real". Cyklicznie jeździ na spotkania autorskie z dziećmi Polaków mieszkających za granicą i to im dedykuje swoje książki dla młodzieży i małych odbiorców. Cykl Jangblizji powstał z myślą o chłopcach i dziewczynach, którzy nie są księżniczkami ani książętami zagrożonego królestwa, ale są pakowani i bez ostrzeżenia wywożeni do innych krajów, gdzie muszą się potem zmagać z obcą i niezrozumiałą rzeczywistością.
- Na początku Holandia wydawała mi się idealnym światem, w porównaniu z Polską. Szybko okazało się, że nie ma ideałów, a czasami ta idealność, którą widzimy, jest okupiona czyimś kosztem, ktoś za to płaci, czasem duże grupy ludzi – mówiła autorka.
Co rzucało się w oczy przy porównaniu obu narodów i ich sposobów życia? Polacy bardzo się wstydzą błędów – Holendrzy przejmują się nimi o wiele mniej. Holendrzy mówią, co myślą, Polacy starają się nie urażać innych. Polacy są emocjonalni – Holendrzy stonowani. Wspólne dzieci Polaków i Holendrów już tych różnic nie widzą – dla nich normą jest jedno i drugie. - Nie ma czegoś takiego, jak dziwny inny – to ktoś, kogo się po prostu jeszcze nie zna – stwierdziła autorka. - Holenderki są indywidualistkami, są wyemancypowane, wiedzą, czego chcą. I może dlatego Holendrom bardziej podobają się Polki, uważają je za bardziej kobiece.
Wałbrzyskie bibliotekarki pytały autorkę, dlaczego strach mieszka w bibliotece. - Nie mieszka. Spodobało mu się tam, bo niewielu ludzi tam przychodzi. A tak naprawdę, to wynik mojej frustracji. Jestem zafascynowana tym, jak Holendrzy czytają. U nas przed świętami hipermarkety są pełne ludzi, a u nich księgarnie. A kiedy jeżdżę na spotkania z młodzieżą, to próbuję ją przekonać nie, żeby czytała moje książki, tylko, żeby czytała w ogóle – odpowiedziała Agnieszka Steur
Kolejna książka autorki, "Niespodziewane spotkania Kwaska" jest dedykowana najmłodszym, bo jako mama dzieci dwujęzycznych zauważyła ona, że bardzo lubią, kiedy rodzice czytają im te same bajki, każde w swoim języku, a mało jest takich tekstów. Wiecznie marudzący krasnal też ma problem z koniecznością wyjazdu w nowe i nieakceptowane przez siebie miejsce.
- Kiedy opowiadam o nim na spotkaniach, te dzieciaki zawsze mają setki pomysłów, jak mu pomóc, żeby się zadomowił – i w ten sposób pomagają też sobie. Jest już gotowy polsko-holenderski audiobook o Kwasku. Na jednym ze spotkań podszedł do mnie Piotr Szczygieł, którego wtedy jeszcze nie znałam i zaoferował, że go nagra. Akurat był tam mój wydawca, usiedliśmy, porozmawialiśmy, dogadaliśmy się. Później Piotr dzwoni i mówi: "Usiądź, bo ja też jestem z Wałbrzycha. Z jakiej jesteś dzielnicy? Ja też jestem z Białego Kamienia!" I okazało się, że mieszkaliśmy dwie ulice od siebie, na Dąbrowszczaków i na Brygady Górniczej! - opowiadała autorka. - Wszędzie piszę, że jestem z Wałbrzycha i cała moja twórczość jest z nim związana.
Życie na styku kultur to źródło inspiracji – i tarć. - Kiedyś dziecko mnie spytało, gdzie jest moje serce, w Polsce, czy w Holandii. Odpowiedziałam, że serce może się podzielić i moje jest tu i tu. Ale to bardzo rozgniewało nauczyciela, który powiedział mi: "Jeśli pani śni i myśli po polsku, to pani serce jest w Polsce!" Zauważyłam, że w Holandii są trzy typy emigrantów z Polski. Pierwsi próbują być bardziej holenderscy od Holendrów, drudzy jadą na drugi koniec kraju, bo tam jest polski sklep, a przynajmniej kiedyś trzeba było tak jechać – i są ci, co próbują znaleźć balans – mówiła Agnieszka Steur i stąd zapewne na mapie światowej literatury pojawiła się Jangblizja. To co dla nas jest zwyczajne i normalne, nie jest takie dla jej mieszkańców – i vice-versa. Na przykład zwierzęta są tam kimś zupełnie innym.
Teraz powstaje dalszy ciąg przygód Kwaska, który również będzie się składał z trzech bajek. Agnieszka Steur pisze też nową powieść o młodych ludziach z elementami fantasy, nie będzie to tym razem trylogia.
Czytaj też:
MANUELA GRETKOWSKA NA PIASKOWEJ GÓRZE (FOTO)
FILIP ŁOBODZIŃSKI I JEGO BOB DYLAN (FOTO)
WAŁBRZYCH: JOANNA BATOR W ATLANTACH - WRÓCĘ NA DOLNY ŚLĄSK
WAŁBRZYCH: TADEUSZ ROLKE - MISTRZ O ZDJĘCIACH NIEPOTRZEBNYCH (FOTO)
PODZAMCZE - WIECZÓR Z WOJCIECHEM JAGIELSKIM (FOTO)
PODZAMCZE: OBRAZY, CO UCZĄ I LECZĄ, POZNALI W ATLANTACH
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj