Wałbrzych: Tadeusz Rolke - mistrz o zdjęciach niepotrzebnych [FOTO]
Zobacz, jak lubisz popatrzeć dłużej
- Widzę tu wiele interesujących twarzy. Cieszę się też, że moje zdjęcie są prezentowane w bibliotece. Biblioteka to miejsce nobilitujące wystawę - mówi Tadeusz Rolke podczas wernisażu swoich prac w Galerii pod Atlantami. Jego zdjęcia czarno-białe pokazane w miejscu wybieranym przez osoby czytające może przyciągać wielu... ale czy również młodzież? - Młode pokolenie lubi kolor i ruch, by było szybko i powierzchownie. My lubimy popatrzeć dłużej na pewne zjawiska. A tu jest co obejrzeć - podsumowuje autor.
Tadeusz Rolke (u. 1929 r.) to postać znana nie tylko wśród czołowych polskich twórców fotografii. To twórca niezwykle płodny, a jednocześnie najdłużej aktywny zawodowo. Jego zdjęcia są rozpoznawalne na całym świecie i stanowiły punkt odniesienia do kształcenia twórczego warsztatu młodych adeptów przez całe dekady.
Jego wystawę 32 nietuzinkowych czarno-białych zdjęć można podziwiać do 8 stycznia w Galerii pod Atlantami. - Planowaliśmy to wydarzenie wystawiennicze od lata, początkowo na wrzesień, ale stopniowo pomysł ten rozrastał się o spotkanie z autorką autobiografii i pokaz filmowy - wyjaśnia Małgorzata Rzempowska-Skóra, wałbrzyska artystka uczestnicząca w przygotowaniu ekspozycji Atlantów. W galerii prezentowane są zdjęcia wypożyczone z warszawskiej Galerii Le Guern. To mgnienia uczuć i przeżyć nas samych oraz szczypta patyny bohemy oraz Zachodu, któremu tak zazdrościliśmy.
Dla widza, nawet tego, który mniej niż zawodowy fotograf ceni warsztat i walor artystyczny, są one interesujące z kilku względów.
Po pierwsze, pokazują one przekrój przez historię naszego kontynentu od drugiej wojny światowej po początek XXI wieku. Jest to też ogląd Polski i Europy oraz ich różnych środowisk, od bohemy artystycznej i filmowej, przez twarze z pierwszych stron magazynów modowych po zdjęcia z wiezień i obskurnych knajp położonych na niedostępnym dla turystów uboczu.
Po drugie, Rolke dokumentuje nie tylko ważne wydarzenia, ale też detale epok i środowisk... od modnych w danej chwili ubrań przez ważne dla danego okresu rozrywki, pojazdy, budownictwo, czy uroczystości. Prezentuje zdjęcia miejsc, ale też dokumentuje ulotne chwile - mgnienia spotkań plakatów, a także ponadczasowych emocji.
Po trzecie, na jego zdjęciach można znaleźć całą plejadę czołowych postaci tworzących naszą kulturę, życie polityczne i historię. Gomółkę i Cyrenkiewicza, a także Małgorzatę Braunek, Ewę Demarczyk, Krystynę Sienkiewicz, Zbigniewa Cybulskiego, a obok Krzysztofa Pendereckiego, Artura Rubinsteina i Tadeusza Kantora na wakacjach w nieformalnym stroju na wakacjach. Na wałbrzyskiej wystawie może i mniej jest tych znanych twarzy, ale nie zmniejsza to wartości tego przedsięwzięcia.
Mistrz, Małgorzata i zdjęcia niepotrzebne
Po wernisażu wystawy Atlanty zaprosiły widzów na spotkanie z Tadeuszem Rolke i Małgorzatą Purzyńską, autorką autobiografii mistrza, pt. "Tadeusz Rolke. Moja namiętność. Mistrz fotografii w rozmowie z Małgorzatą Purzyńską". Twórca i jego studentka w dowcipnym, nierzadko zabawnym dialogu opowiadali o... zdjęciach, które jak układanka obrazują koleje losu jednego z najwybitniejszych twórców w dziejach polskiej fotografii. Wybrać najważniejsze zdjęcia do prezentacji na spotkanie autorskie nie było łatwo. Selekcja była nieodzowna. - Archiwum Tadeusza liczy 100 - 150 tysięcy zdjęć i ciągle przyrasta. Na spotkaniach i w książce prezentujemy mały ułamek, ważne są tysiące - wyjaśnia Purzyńska.
Mistrza i panią Małgorzatę łączy przyjaźń oraz ważna książka, która bez patosu, czy zadęcia opowiada o trudnych czasach i narodzinach geniuszu. - Byłam studentką Tadeusza Rolke, chciał bym napisała jego biografię, sam nawet zaczął pisać. Jak przeczytałam pierwsze rozdziały to się popłakałam, tyle pracy włożył w pisanie. Jakbym wiedziała, ile pracy czeka nas z całą książką, płakałabym dłużej - mówi z humorem Małgorzata Purzyńska.
Tadeusz Rolke zaczął fotografować jako nastolatek w okupowanej Warszawie. Jego pasja rozwijała się i potężniała pomimo wojny, wywozu na przymusowe roboty, a nawet więzienia w PRL-u. - W 1952 roku zostałem skazany na 7 lat więzienia za uczestnictwo w ruchu uważanym przez władzę za wywrotowy. Ruch uniwersalistyczny w rzeczywistości... nie istniał, aresztowano 50 osób, które figurowały w notesie mojego kolegi tylko dlatego, że spotykały się w kółku naukowym - wspomina Rolke. Twórca odsiedział dwa lata wyroku, potem wyszedł dzięki amnestii i wrócił do więzienia z akredytacją dziennikarską robiąc reportaż.
Co ciekawe, autor uważa, że większość jego zdjęć jest... bezużyteczna. Pod tą zadziorną przewrotnością sformułowania kryje się ciekawe podsumowanie komercji. - Na jednej z wystaw zaprezentowałem 21 zdjęć, 18 z nich było zdjęciami niepotrzebnymi, zrobionymi wyłącznie dla siebie. Robienie zdjęć niepotrzebnych zapewnia wolność: nikt nie ma oczekiwań, nikt nie mówi o terminach i gażach. Fotograf powinien tworzyć przede wszystkim dla siebie, jeśli potrafi przy okazji z tego żyć, to wspaniale, ale może być też równocześnie adwokatem, czy dentystą - wyjaśnia gość Atlantów. Te trzy "potrzebne" fotografie były tworzone na zamówienie.
Bohema, rumuński cyc, hamburski targ rybny i knajpy
Pierwszy aparat, pierwsze zdjęcia, wojenna Warszawa i ta podnosząca się z gruzów były przyczynkiem do rozpoczęcia opowieści o zdjęciach "potrzebnych" i "bezużytecznych", ale jakże ciekawych. Znane twarze, dożynki, zwiedzany zakład produkujący szynkę konserwową i transparenty na powitanie Charlesa de Gaulle'a to jedno, a zwiedzanie Polski od podszewki to drugie. Dajmy na to spelunka gdzieś na Dolnym Śląsku, czy na warszawskiej Pradze. - W takich lokalach łatwo jest spotkać kogoś, kto nie życzy sobie bycia fotografowanym - wyjaśnia twórca. Takich miejsc wynajdywał więcej.
Z jednej strony czołowe modelki Europy i polscy artyści, z drugiej zaś ulica z jej witrynami sklepowymi, puste ulice powojennej Warszawy, nieśmiertelne skutery Lambretta, a z drugiej - zaułki i targ rybny w Hamburgu z postaciami zmęczonymi po sobotniej imprezie. Rolke fotografował barwny tłum na targu i nieodległej smażalni, gdzie na śniadanie serwowano chłodne niemieckie piwo i świeże flądry z frytkami. - Czy może być lepsze śniadanie? - wspomina z uśmiechem twórca.
Fotograf zawsze był czujny, zaopatrzony w aparat i gotowy by wykonać szybkie ujęcie. W biografii Tadeusza Rolke znajdziemy nie jedno takie nietypowe zdjęcie z zaskoczenia, np. to z Rumunii. - Wszedłem do położonej na uboczu knajpki i jedna z siedzących tam kobiet obnażyła spontanicznie przede mną pierś - opowiada twórca, który wykazał się refleksem i uwiecznił to mgnienie.
W biografii - wywiadzie rzece Rolke jawi się jako postać krwista, dowcipna, zaradna i niezwykle barwna na tle czarno-białej, a w dużej mierze szarej epoki. Jest barwną postacią tworzącą swoje najwybitniejsze czarno-białe fotografie.
Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj