Wałbrzych: pociągowo-porcelanowo-węglowy hit?
Filiżanka nie taka jak wszystkie
- Jakieś pół roku temu zjawił się u mnie Józef Sakowicz z inicjatywą stworzenia oryginalnej, a niewielkiej pamiątki z Wałbrzycha. Od 4 lat jego żona, Janina Sakowicz, myślała o tym, jak połączyć w jedno wałbrzyskie symbole w postaci filiżanki – mówi Arkadiusz Grudzień, rzecznik urzędu miasta i kierownik biura promocji.
- Mieliśmy w naszym mieście dwa dominujące przemysły – węgiel i porcelanę. Zastanawiałem się, jak to można skrystalizować w jeden przedmiot. Pojawił się także temat pociągu, wagonika kopalnianego. To też był pomysł państwa Sakowiczów – wspomina Konrad Kozłowski, obecny właściciel jedynej chyba małej wałbrzyskiej firmy wciąż produkującej porcelanę.
Firma nazywa się Koplan i mieści się na Sobięcinie przy skrzyżowaniu Kosteckiego i 1 Maja. Założył ją Józef Sakowicz ponad 20 lat temu, kiedy upadała porcelana Książ, gdzie pracował. Niedawno poczuł się zmęczony jej prowadzeniem i dał anons w gazecie: „Sprzedam firmę”. Ogłoszenie przeczytał Konrad Kozłowski i choć do tej pory pracował jako technolog ceramiki, postanowił spróbować swoich sił jako producent porcelany. Jak mówi Józef Sakowicz, małżeństwo ceramików dobrze sobie radzi po przejęciu firmy, dużo produkcji idzie na eksport, a to wskazuje na jej jakość. Młody następca nie waha się pytać seniora o radę i ceni sobie jego pomysły – tak, jak ten z filiżanką-wagonikiem.
Porcelana prawie z węgla
Pomysł ten otrzymał ręce i nogi, a dokładniej koła, kiedy Konrad Kozłowski usiadł do projektowania i stworzył małe wagoniki na spodkach przypominających tory, właśnie z ciekawie zaznaczonymi kołami. – To były raczej antykoła. Są w połowie i są wklęsłe, ale dzięki temu nabrały stylizowanego charakteru. Wymyśliłem to w ciągu tygodnia – mówi. – Dodałem też nowość na skalę światową. Czarną porcelanę. Część filiżanek jest biała, a część czarna. Do niedawna porcelanę po prostu się barwiło na czarny kolor, ta jest taka w stu procentach. To najnowszy trend, jest obecny na wszystkich targach światowych. Także białą porcelanę trzeba odpowiednio przygotować, żeby nie była kremowa. A jeśli chodzi o tę czarną, jest naturalnie porowata, szorstka, żeby naśladowała węgiel, ma cechy minerału. Przypomina trochę kopaliny, wygląda to jak odciski na węglu – a one nie powtarzają się na każdej z filiżanek.
- To olbrzymie osiągnięcie, jeśli chodzi o wyprodukowanie tworzywa czarnego. I ogromny wysiłek technologiczny. Kolega wprowadził wypały masy porcelanowej w piecach elektrycznych – dodaje Józef Sakowicz.
A potem Arkadiusz Grudzień wpadł na pomysł, żeby filiżanki były do espresso. Tak powstał zestaw kawowy, złożony z dwóch filiżanek o pojemności 60 mililitrów, czarnej i białej, powstanie też zestaw do herbaty o pojemności 250 mililitrów, czajnik, być może w kształcie lokomotywy, a finałem ma być duży serwis wałbrzyskiej węglowej i pociągowej porcelany.
Pociąg ze złotem w środku
- Mamy więc czarne złoto i białe złoto, ale jest też przecież złoto związane z legendą Złotego Pociągu i taki element również się w filiżankach znalazł – dodaje Arkadiusz Grudzień. A jest to logo miasta Wałbrzych, wykonane z prawdziwego spożywczego złota. – Tak powstała pamiątka dla każdego turysty, który sobie ceni wyjątkowe rzeczy. Pomysł i wykonanie są w 100 procentach wałbrzyskie. Nawet producent opakowania jest miejscowy.
Nowy produkt będzie sprzedawany w Muzeum Porcelany i w Starej Kopalni, także w innych miejskich instytucjach i w internetowym sklepie firmy Koplan. – Sam, swoimi pieniędzmi sfinansowałem ten projekt, licząc na sukces – mówi projektodawca i producent zarazem. – Mamy innych wałbrzyskich partnerów, filiżanki zostały niedawno przetestowane w lokalu, gdzie się parzy kawę, w pobliżu Rynku. Wszyscy się tu lokalnie wspieramy w tej sprawie.
Filiżanek powstało już ponad 500. Przedstawiciele urzędu miasta zadali panu Konradowi pytanie, czy dałoby się stworzyć także zielone i niebieskie filiżanki-wagoniki, w takich kolorach, jak logo Wałbrzycha. Jak mówi, technologicznie jest to możliwe i podejmie się tego wyzwania. Filiżanki można myć w zmywarce i są odporne na stłuczenie. – Mam zwyczaj, że jak coś wyrzucam, to rozbijam. A z tymi wagonikami to był problem.
Cena białej filiżanki to 28 zł, czarnej 45 zł, a para kosztuje 77 zł. Są już w sprzedaży. A jak się pije z kwadratowego wagonika? Nieźle, bo kwadrat jest tylko z zewnątrz.
– Chciałbym, żeby było ich kilka w każdej wałbrzyskiej kawiarni i żeby uruchamiały proces myślowy – aha... to jest pociąg, tu są tory... Już wiadomo, że trzeba będzie przedłużyć spodki, bo nie mieści się łyżeczka. Uważam, że to wszystko jest rozwojowe – ma nadzieję Konrad Kozłowski.
Czytaj też:
WAŁBRZYSKIE KAMIENICZKI ZABIERZ NA PAMIĄTKĘ
4 TYSIĄCE I WIĘCEJ DLA KAŻDEGO W WAŁBRZYCHU
#Explore wAUbrzych lepem na turystów
GWIAZDA BBC ZACHWYCONA REGIONEM WAŁBRZYSKIM
WAŁBRZYCH W NAGŁÓWKACH ZAGRANICZNEJ PRASY
GORĄCZKA ZŁOTA OPANOWAŁA WAŁBRZYCH
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj