Uzdrowisko Szczawno: co stracone, co przetrwało, co dalej?
Sesja miała dość burzliwy charakter, kontrowersje dotyczyły na przykład tego, kto pierwszy zawiadomił służby o pożarze. Według prezesa Pawła Skrzywanka był to zatrudniany przez niego pracownik ochrony sanatorium "Pionier", który nie wiedząc jeszcze dokładnie, co się dzieje, zadzwonił na policję. Straż pożarna otworzyła siłą drzwi do budynku – były one nienaruszone, a w palącej się budowli nikogo nie było. Pojawiła się konieczność przestawienia dwóch samochodów, żeby wozy bojowe mogły stanąć w odpowiednich miejscach.
Jak mówili obecni na sesji przedstawiciele policji, wnętrze spalonego budynku obejrzał już biegły, który zabezpieczył do dalszych badań różnego rodzaju przedmioty. Teraz potrzebuje on czasu, żeby dokonać analizy materiałów. Musi też wysłuchać zeznań świadków, a jego opinia w tym postępowaniu przygotowawczym będzie najważniejsza. O potencjalnych przyczynach pożaru nie mówiono, wskazano tylko na silny wiatr, który błyskawicznie rozniósł ogień po dachu i na zamarznięty skutkiem silnych mrozów hydrant.
Jak mówił zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej Paweł Kaliński, gdy straż dotarła na miejsce, pożar objął już 50% budynku. - Jedna z osób, które zawiadomiły o pożarze, mówiła, że obudziły ją trzaski palącego się drewna. Natężenie ognia było już tak silne, do tego budynek zaczął się walić, że ratownicy wycofali się i przystąpili do obrony budynku wielorodzinnego oraz zbiornika z ciekłym azotem, który mógł eksplodować. Pożar zatrzymał się na drzwiach przeciwpożarowych do części piętrowej, tam uratowały się jedne z cenniejszych elementów wyposażenia tego obiektu. Po konserwacji i certyfikacji mogą być one ponownie użytkowane – mówił zastępca komendanta PSP.
Dobre wiadomości miała konserwator zabytków. - Byłam bardzo zaskoczona, że zachowało się tak wiele elementów, w tym drewnianych, stolarki wewnętrznej, sztukaterii, dekoru, także rzeźby, zabytkowe tablice. Teraz trzeba to wszystko zabezpieczyć przed wpływem wód opadowych. Jestem po rozmowie telefonicznej z ministrem kultury i dziedzictwa narodowego, który wskazał na możliwość uruchomienia rezerwy celowej budżetu państwa na remont dachu Zakładu. Teraz trzeba sporządzić szczegółowy kosztorys, bo dach musi być odbudowany po formie, czyli w takim stanie, jak był. Nie ma możliwości zmiany gabarytów czy nadbudowy. Ponieważ na jeden raz środków z rezerwy nie starczy, remont trzeba będzie prawdopodobnie rozłożyć na trzy lata – mówiła kierownik wałbrzyskiego oddziału Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Anna Nowakowska-Ciuchera.
Jak podkreślała konserwator zabytków, wpisany do rejestru zabytków w 2001 roku Zakład Przyrodoleczniczy nie utracił na skutek pożaru walorów zabytku i nadal jest pod opieką konserwatorską.
- Obiekt przekazano nam o godz. 15.00 5 marca. Znajdował się w nim sprzęt ważny dla funkcjonowania uzdrowiska, który został wywieziony i ponownie uruchomiony w Domu Zdrojowym oraz w sanatoriach "Młynarz" i "Mieszko". Odpowiednie służby sprzęt wyczyściły i wystawiły certyfikaty. Od wczoraj, 8 marca, mamy formalną zgodę Ministerstwa Zdrowia na funkcjonowanie uzdrowiska, nie utraciliśmy kontraktu. Jakość usług nie będzie gorsza. W dniu pożaru mieliśmy do czynienia z wymianą turnusów i nie ma takiej ilości rezygnacji, by można było mówić o konsekwencjach pożaru – mówił Paweł Skrzywanek. Jak dodał, uratowano sprzęt ruchomy, który znajdował się w części medycznej, wanny służące do balneologii i sprzęt do fizjoterapii. Zachowały się też historyczne inhalatory.
Niestety są i straty nieodwracalne: spłonęła nowa kriokomora, otwarta kilka miesięcy temu, ale uzdrowisko dysponuje drugą, w Domu Zdrojowym. Utracony został sprzęt do leczenia osteoporozy, fizycznie istnieje komora pneumatyczna, ale temperatura prawdopodobnie poważnie ją uszkodziła.
- Spłonął sprzęt komputerowy, ale nie utraciliśmy wszystkich danych, tylko tak zwaną bieżącą pamięć. Przesyłamy dane na konto właściciela i NFZ, teraz trwa proces ich odzyskiwania. Cofnęliśmy się technologicznie do czasów rejestrowania i wydawania kart zabiegowych ręcznie, jak 20 lat temu, na szczęście są tacy pracownicy, którzy jeszcze to pamiętają. Wczoraj budynek obejrzała Państwowa Inspekcja Budowlana. Ściany nośne są nienaruszone, co da możliwość szybkiego zabezpieczenia i odbudowy – mówił prezes.
Uzdrowisko będzie zabiegało o zgody na zwolnienie z procedur przetargowych, co pozwoli zyskać na czasie. Obecnie w spalonym obiekcie pracują przedstawiciele ubezpieczyciela, ich raporty zadecydują o sumie wypłaconego odszkodowania. Straty wyceniane są na 25-30 mln zł. - Do tej pory Zakład pełnił tylko funkcje leczniczą, możemy ją rozszerzyć o inne funkcje i wybudować planowany basen – dodał Paweł Skrzywanek. Jak mówił, sam oddał się do dyspozycji właściciela obiektu, Urzędu Marszałkowskiego, który podejmie decyzje personalne wobec jego osoby.
Radni szczawieńscy pytali między innymi o to, czy pożar nie wpłynął na źródła wody mineralnej. Jak odpowiadał prezes, problem mógłby dotyczyć ujęcia "Młynarz", gdyby podczas gaszenia zostały użyte substancje chemiczne, ale była to wyłącznie woda. Wody mineralne zostały już zbadane i spełniają wymogi.
Podnoszono też kwestię monitoringu przeciwpożarowego, którym objęty jest Zamek Książ, ale nie był nim objęty Zakład. Jak tłumaczył Paweł Skrzywanek, Książ znajduje się na liście Głównego Konserwatora Zabytków, a tylko te zabytki mają być włączane do systemu ochrony przeciwpożarowej. - W Zakładzie Przyrodoleczniczym zabezpieczenia dotyczyły oddzielenia tej części dachu od budynku piętrowego przez drzwi przeciwpożarowe, co zadziałało. Priorytetem dla strażaków był dom mieszkalny i zabezpieczenie zbiornika z azotem, dopiero po ich zabezpieczeniu weszli do Zakładu i uruchomili hydranty, które zostały tam zamontowane kilka lat temu. Obiekt był wyposażony w gaśnice, co jednak nie miało znaczenia nocą – tłumaczył Paweł Skrzywanek.
Radni szczawieńscy złożyli wniosek o powołanie komitetu odbudowy spalonego zabytku i o zbiórkę środków publicznych pod patronatem burmistrza. Prezes Paweł Skrzywanek powiadomił radnych o założeniu Fundacji Szczawno-Jedlina "Stokrotka", na której konto można wpłacać środki na odbudowę. Pytano też o funkcjonowanie uzdrowiska. - Zabiegi są wykonywane obecnie w takiej ilości, jak przewidziano, inaczej utraciłbym kontrakt – mówił Paweł Skrzywanek.
Burmistrz Szczawna-Zdroju Marek Fedoruk poinformował, że zwrócił się z prośbą o pomoc do premiera, wicepremiera, ministrów zdrowia i kultury. Obecnym na sali podczas sesji mieszkańcom nie udzielono głosu.
Najbliższe niezbędne działania to osuszenie ścian spalonego budynku i przykrycie go prowizorycznym dachem.
Zobacz też:
To był rekordowy pożar - straż o akcji w Zakładzie Przyrodoleczniczym
Szczawno-Zdrój: Ustalają przyczyny pożaru Zakładu Przyrodoleczniczego
Szczawno-Zdrój: Zakład Przyrodoleczniczy przed pożarem [FOTO]
Szczawno-Zdrój: Zakład Przyrodoleczniczy spalony w pożarze [FOTO]
Szczawno-Zdrój: Gigantyczne straty [FOTO CAŁEGO OBIEKTU]
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj