Podchoinkowe dramaty zwierzaków
Okres poświąteczny to czas, kiedy w schroniskach dla zwierząt robi się tłoczno, a i na ulicach czy w podmiejskich parkach i lasach przybywa porzuconych, zdezorientowanych zwierzaków, które muszą stawić czoła najtrudniejszej porze roku. Dlatego przypominamy – zwierzę nie jest dobrym pomysłem na świąteczny prezent, chyba, że to prezent wyczekany i wymarzony od dawna.
Czworonożne prezenty lądują na ulicy
- Po latach obserwacji możemy stwierdzić istnienie takiego zjawiska. Często po świętach zwierzęta po prostu lądują na ulicy, są porzucane. Oczywiście, nie można wszystkich wkładać do jednego worka, owszem, zdarzają się sytuacje, że większe już dziecko z utęsknieniem czeka na pieska czy kotka i Boże Narodzenie to dobry moment, żeby wręczyć taki podarek. Ale brutalna prawda jest taka, że zwierzę to po prostu najtańszy prezent, w przeciwieństwie do drogich zabawek z półek sklepowych. Małego kotka czy szczeniaka można zdobyć wszędzie, więc ludzie oszczędzają pieniądze idąc na święta gdzieś do rodziny i przynoszą go dziecku. Rodzice kręcą nosem, po świętach zwierzak jest przekazywany z rąk do rąk, w końcu trafia na ulicę, a potem do schroniska – mówi Joanna Sobina, prezes boguszowskiej Fundacji na Pomoc Zwierzętom.
Czasem to może być upragniony prezent
Jak mówi przedstawicielka fundacji, w połowie stycznia ma miejsce na ogół apogeum telefonów od ludzi, którzy otrzymali jako prezent nie tylko niechcianego psa czy kota, ale także chomika, świnkę morską i inne, bardziej egzotyczne stworzenia. A teraz nie wiedzą, co z tym zrobić. Tak kończy się "kariera" świątecznego prezentu, a zaczyna dramat zwierzęcia.
– Od zeszłego roku mamy jeszcze pod opieką w Fundacji kilka takich „świątecznych prezentów". Oczywiście, jest też drugi biegun tego zjawiska, czasem w naszym gronie wiemy, że ktoś myśli o zwierzęciu, niekoniecznie dziecko, także i dorosły, więc mu się taki prezent – spodziewany i chciany – funduje, jako adoptowane zwierzę ze schroniska, a inni znajomi dokupują na przykład drapak czy kuwetę dla tego kota. Ale to zupełnie inna sytuacja. Te osoby są odpowiedzialne i podejmują dojrzałe decyzje. Kilka lat temu pewna rodzina adoptowała psa na 3 tygodnie przed Wigilią, ale okazało się, że jest po przejściach, trudny, nie daje sobie rady w domu, pokazuje zęby. Po prostu za dużo się działo, sytuacja przerosła i zwierzę, i rodzinę. Odwieźli psa w Wigilię rano, a kilka godzin później byli już z powrotem z postanowieniem, że dadzą mu szansę. Poświęcili wiele czasu i pieniędzy, żeby stał się przyjacielem domu, ale jest nim do tej pory – mówi Joanna Sobina.
Dobroczynność na czas określony
Założycielka fundacji przestrzega też przed euforyczną przedświąteczną chęcią robienia dobrych uczynków. Zdarzają się przypadki, że dane osoby bez zastanowienia zabierają na święta ze schroniska psa czy kota, chcąc mu dać nowy dom. Niestety, po świętach wraca proza życia, praca, szkoła, a pies czy kot oprócz wymagającego charakteru po prostu sprawia niespodzianki, na które nie każdy jest przygotowany. Potem też jest telefon do fundacji czy schroniska.
– To dwa momenty w roku, kiedy notujemy największą liczbę porzuconych zwierząt – Boże Narodzenie i wakacje, kiedy to podczas letniego wypoczynku, gdy wszyscy są razem i mają czas, bierze się psa czy kota, czy inne zwierzę. Niestety, te dwa momenty w roku są ściśle ze sobą związane. Taki szczeniak przez kilka miesięcy w domu ogryza rzeczy, siusia, nie ma się nim kto zajmować i kiedy robi się świąteczne porządki, po prostu usuwa się go z mieszkania wraz z innymi zbędnymi przedmiotami. Wiąże się z tym też zjawisko świątecznych wyjazdów rodzin z Polski za granicę do krewnych. Często wyjeżdżają wszyscy na tydzień czy dłużej i zwierzę zostaje porzucone, bo nie będzie się nim miał kto zająć. Takie rzeczy są teraz nagminne – stwierdza Joanna Sobina.
Na portalach społecznościowych można znaleźć zdjęcia rodzin przy świątecznym stole i smutnych psów czy kotów zaglądających przez okno czy oszklone drzwi. Niektóre nie mają tego szczęścia, ponieważ właśnie błąkają się samotnie po zaśnieżonym lesie, usiłując odnaleźć drogę do domu, bo przecież pan na pewno tęskni i czeka. Dlatego zamiast dawać psa ze schroniska jako niechciany prezent, lepiej zabrać go po świętach na spacer - wszystkim wyjdzie to na zdrowie.
Czytaj też:
NOWE SCHRONISKO DLA ZWIERZĄT U SĄSIADÓW
WAŁBRZYSZANIE BEZ SERCA PORZUCAJĄ PRZYJACIÓŁ
BIEGAMY DALEJ W SŁONECZNĄ NIEDZIELĘ - OCZYWIŚCIE NA 6 ŁAP
WAŁBRZYSKA AKCJA "BIEG NA 6 ŁAP" WCIĄŻ TRWA
BEZPAŃSKI PIES BŁĄKAŁ SIĘ, ALE STRAŻNICY ZAREAGOWALI
PIES BŁĄKAŁ SIĘ PO OBWODNICY - POZNAJESZ GO?
ZWIERZĘTA ŻYŁY W SKANDALICZNYCH WARUNKACH (ZDJĘCIA)
Magdalena Sakowska
Foto: Arletta Burdek
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj