Wałbrzych: Wymusił pierwszeństwo i uniknie odpowiedzialności?

Sprawca poszukiwany


- Zawiadamiam, że postępowanie wyjaśniające dotyczące zdarzenia drogowego, które miało miejsce w dniu 24 stycznia 2020, gdzie kierujący samochodem marki Dajhatsu o nt rej. XXX XXXXX w wyniku nie ustąpienia pierwszeństwa przejazdu kierującemu autobusem komunikacji miejskiej zmusił go do gwałtownego hamowania, czym spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym nie doprowadziły do ustalenia sprawcy tego zdarzenia - czytamy w piśmie wystosowanym 10 lutego 2020 roku przez wałbrzyską policję do zgłaszającego doniesienie wałbrzyszanina. Kierowca autobusu doświadczył brawury młodego kierującego samochodem osobowym i widział na nagraniach z monitoringu autobusowego, że było dosłownie o włos od nieszczęścia.  

Przypominamy, że do zdarzenia doszło w piątek, 24 stycznia, około godz. 13.12 na ul. Wrocławskiej przy skrzyżowaniu z Ogrodową. Autobus linii nr 12 jadący w stronę Starego Zdroju miał ruszył z przystanku spod zakładu Ronal i dojechał do wysokości ul. Ogrodowej, na której czarny samochód osobowy czekał na możliwość włączenia się do ruchu na ul. Wrocławskiej. Kierowca jego chciał jechać w stronę Szczawienka i włączył się do ruchu przejeżdżając przed autobusem, co boleśnie odczuli pasażerowie autobusu. Kierowca Solarisa musiał zahamować, a jadący z nim wałbrzyszanie odczuli szarpnięcie, niektórzy upadli, inni uderzyli współtowarzyszy podróży. To cud, że pasażerowie wyszli z tego bez szwanku. O sprawie pisaliśmy 27 stycznia - Wałbrzych: Pokazał autobusowi, kto tu ma pierwszeństwo  

Dalej w piśmie policyjnym czytamy: Właściciel pojazdu wbrew obowiązkowi nie udzielił informacji komu w dniu 24 stycznia 2020 roku użyczył pojazd. W związku z powyższym za czyn z art. 96 par. 3 KW został ukarany mandatem karnym kredytowym w wysokości 400 zł.


... ale mu się upiecze

- Jak widzicie nasza Policja nie wykazała się skutecznością. Niezrozumiałe to dla mnie, że tak się skończyło. Jedynie mi przychodzi na myśl że rodzice tego oto kierowcy kryją delikwenta i nie miał honoru przyznać się do winy. Czyżby miał kryzys z punktami karnymi? A może nie posiadał prawa jazdy? - komentuje rozstrzygnięcie pan Kamil - zgłaszający sprawę. Jego zaskoczenie spowodowane jest też tym, że ul. Wrocławska naszpikowana jest monitoringiem... Tymczasem sprawca jest nieznany, a sprawa skończy się na 400-złotowym mandacie.
Doświadczony kierowca ma rację, wskazanie sprawcy tamtego zdarzenia, gdyby nie miał nic na sumieniu (poza piracką jazdą oczywiście), wiąże się z dodatkową dolegliwością w postaci punktów karnych. - Gdyby sprawca został wskazany i zatrzymany, to za takie wykroczenie drogowe podlegałby karze grzywny 200 - 500 zł oraz 6 punktami karnymi - wyjaśnia Agnieszka Głowacka-Kijek z zespołu prasowego KMP w Wałbrzychu.

Jeśli sprawca takiego wykroczenia jest nieujawniony, rodzi to podejrzenia, czy aby kierujący nie miał w momencie spowodowania zagrożenia na sumieniu innych grzechów, wszak kierowcy powodujący kolizje porzucają swoje samochody i uciekają z miejsca zdarzenia najczęściej wówczas gdy gdy nie mieli uprawnień do kierowania pojazdem lub też byli pod wpływem alkoholu albo środków odurzających... a to już przestępstwo zagrożone m.in. karą pozbawienia wolności.