| Źródło: Specjalistyczny Szpital im. Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu
Wałbrzych: czy szpital radzi sobie ze wzrostem liczby zachorowań?
W ostatnich tygodniach w Polsce notowano zwiększoną liczbę pacjentów szpitali cierpiących na choroby zakaźne - grypę, COVID-19 i RSV. Jak informowało ministerstwo zdrowia, pod koniec grudnia było blisko 270 tys. zachorowań na grypę, połowa z nich przypadała na dzieci i zajętych było około 10 tys. miejsc pediatrycznych (Wirusy szaleją, więc testy wracają). W związku z tym na początku roku wysłaliśmy pytanie do biura prasowego Specjalistycznego Szpitala im. dra Alfreda Sokołowskiego, czy na wałbrzyskich oddziałach nie brakuje miejsc i jak obecnie wygląda kwestia odwiedzin? Teraz otrzymaliśmy poniższą odpowiedź, niestety bez danych liczbowych. Tak zatem wyglądają kwestie obłożenia łóżek, stanu pacjentów chorych na infekcje wirusowe, które w niektórych wypadkach trudno jest wyleczyć, odwiedzin pacjentów, absencji personelu czy sytuacji na SOR-ze.
Infekcje wirusowe z objawami podobnymi do grypy powodują poważne powikłania. Co ciekawe - nie ujawniają się w testach.
- Aktualnie w Wałbrzychu, podobnie jak w całej Polsce, mamy do czynienia z pogarszającą się sytuacją epidemiologiczną i ze zwiększoną zachorowalnością na infekcje o podłożu wirusowym, w tym również grypę, RSV i COVID-19. Odwrotnie niż dotychczas systematycznie zwiększa się liczba pacjentów z infekcjami grypopodobnymi, natomiast stosunkowo niewiele odnotowuje się potwierdzonych przypadków zachorowań na grypę i chorobę COVID-19. Niepokojący jest fakt, że temu zjawisku towarzyszy zwiększająca się częstotliwość występowania poważnych powikłań pozapalnych wymagających długotrwałego leczenia. Zdarzają się nawet przypadki sepsy stwarzającej szczególne zagrożenie dla zdrowia i życia, wymagające podjęcia natychmiastowego leczenia w szpitalu - informuje dr Mariusz Krata, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Specjalistycznego Szpitala im. dra Alfreda Sokołowskiego.
W naszym szpitalu wszystkie łóżka są zajęte i zdarza się, że pacjenci trafiają do innych placówek.
- Oczywiście większa zachorowalność na infekcje sezonowe przekłada się bezpośrednio na większe obłożenie łóżek na oddziałach szpitalnych. Zwalniające się miejsca są praktycznie od razu wypełniane kolejnymi osobami wymagającymi pomocy medycznej. Trzeba jednak podkreślić, że wszyscy pacjenci mający wskazanie do leczenia szpitalnego zostaną przyjęci do szpitala. W przypadku wyczerpania się miejsc na danym oddziale niezbędna pomoc medyczna udzielana jest we współpracy z pozostałymi szpitalami w regionie. W razie konieczności pacjenci przewożeni są do innych jednostek w ramach transportu międzyszpitalnego - mówi wicedyrektor.
A jak wygląda kwestia odwiedzin?
- Odwiedziny chorych w szpitalu odbywają się na dotychczasowych zasadach z zachowaniem podwyższonego reżimu sanitarnego określonego regulaminem szpitala. W okresie występowania zwiększonego zagrożenia epidemicznego wprowadzane są czasowe ograniczenia w odwiedzinach pacjentów. Ma to miejsce na przykład w przypadku wykrycia na danym oddziale ogniska choroby COVID-19. Najczęściej są to jednak przypadki incydentalne, a wprowadzane ograniczenia dotyczą konkretnych oddziałów i mają charakter czasowy - odpowiada zastępca dyrektora.
Są problemy kadrowe, personel choruje.
- Wałbrzyski szpital musi stawiać czoła różnorodnym wyzwaniom, które dotyczą w zasadzie wszystkich tego typu placówek w naszym kraju. Wynika to nie tylko z sezonowego wzrostu zachorowań na infekcje wirusowe, ale również z takich problemów jak braki kadrowe, potęgowane przez zwiększoną zachorowalność również wśród białego personelu - mówi Mariusz Krata.
- Jednym z najczęściej obserwowanych problemów jest kierowanie do szpitala osób, których leczenie mogłoby być prowadzone w trybie ambulatoryjnym. Zdarzają się również sytuacje, w których na leczenie szpitalne kierowani są pacjenci wymagający zapewnienia opieki w ramach świadczeń udzielanych przez podmioty świadczące opiekę długoterminową, takie jak zakłady opiekuńczo-lecznicze czy domy pomocy społecznej. Nadmiernie obciążenie takimi przypadkami widoczne jest przede wszystkim w kontekście działalności Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Przypominam, że pomoc medyczna w SOR udzielana jest przede wszystkim osobom znajdującym się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, czyli sytuacji bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia. Tymczasem wiele osób, które się tam zgłaszają się, nie ma takich wskazań. W efekcie dochodzi do kumulacji osób oczekujących, które mogłyby uzyskać niezbędną pomoc w ramach POZ czy też Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej. Procedura funkcjonowania SOR zakłada, że w pierwszej kolejności pomoc medyczna udzielana jest pacjentom z bezpośrednim zagrożeniem zdrowia i życia. Pacjenci wymagający udzielenia porady lekarskiej lub wykonania badań diagnostycznych obsługiwani są w dalszej kolejności zgodnie z zasadami triażu medycznego. Najczęściej skutkuje to długim czasem oczekiwania, co znajduje swoje odzwierciedlenie w niezadowoleniu z obsługi w SOR. Pamiętajmy też, że nieuzasadnione wezwanie karetki do przypadku niewymagającego natychmiastowej pomocy medycznej może doprowadzić do sytuacji, w której zabraknie jej w danej chwili dla osoby, której życie jest zagrożone - informuje widedyrektor.
Wysłaliśmy do szpitala zapytanie dotyczące danych liczbowych: obecnej liczby pacjentów, obłożenia łóżek, liczby infekcji wirusowych, także wśród dzieci oraz osób korzystających z respiratorów z powodu zakażenia wirusami. Czekamy na odpowiedź.
O sytuacji epidemiologicznej w ostatnich tygodniach pisaliśmy:
Obowiązek noszenia maseczek przedłużony. W jakich miejscach trzeba je zakładać?
Wirusy szaleją, więc testy wracają
Wirus RSV szaleje wśród dzieci. W wielu miastach oddziały pediatryczne są obłożoneTekst i foto ilustracyjne archiwalne: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj