| Źródło: Wikipedia
Wałbrzych: wspominamy Tadeusza Słowikowskiego (FOTO)
Nasze spotkanie z panem Tadeuszem - Festiwal Tajemnic w Książu, 14 sierpnia 2016 roku:
W „złoty pociąg” wierzy na pewno Tadeusz Słowikowski, bez którego wytrwałych działań zapewne nikt nie miałby dziś pojęcia, że taka rzecz mogłaby się znajdować ukryta w nasypie koło stacji Wałbrzych Szczawienko. Pan Tadeusz uczestniczy w festiwalu prezentując wykonaną przez siebie makietę potencjalnego tunelu, nad którym w piątek ruszyły prace eksploracyjne. Makieta jest tak duża, że musiał przeciąć ją na pół, aby móc ją wywieźć z domu. Przypominał relacje świadków, które niegdyś zebrał – na przykład to, że wzdłuż torów biegła normalna droga i ludzie, którzy jeździli tamtędy furmankami, widzieli tam ogrodzenie, prowadzone pośpiesznie prace, nawet sadzenie drzew na nasypie, żeby go zamaskować.
- Świadkowi, który mi opowiedział o tym, że widział wagony stojące obok siebie, zawdzięczam to, że na mojej makiecie są dwa równoległe podziemne tory, a nie jeden. On sam już od dawna nie żyje – mówi Tadeusz Słowikowski.
Pan Tadeusz cieszy się, że prace, które on sam próbował niegdyś zacząć i nawet udało mu się zobaczyć górną obudowę wjazdu do tunelu, zostaną być może wkrótce doprowadzone do końca.
- To trzeba zrobić, bo cały świat już o tym wie i czeka. Ja zawsze mówiłem na ten temat prawdę, od 30 lat, moich informatorów zawsze uważałem za wiarygodnych. Tak, prace są prowadzone dokładnie w tym miejscu, gdzie powinien znajdować się pociąg. Zostałem tam zaproszony i mam zezwolenie na wejście na teren prac - mówi.
Jak mówi badacz wojennych tajemnic, czy tunel i pociąg istnieją, możemy się dowiedzieć bardzo szybko – jeśli prace ruszą we wtorek, to najprawdopodobniej w środę 17 sierpnia.
Tak nam się wtedy wydawało - niestety, jak wiemy, nie udało się odkryć nie tylko legendarnego pancernego składu, ale nawet tunelu, którego istnienie wydawało się bardziej realne.
Historia poszukiwań Tadeusza Słowikowskiego zrelacjonowana w Wikipedii:
Sugestie, że w rejonie Wałbrzycha istniały podziemne tunele, którymi poruszać się miały pociągi, pojawiały się od razu po wojnie, już w 1946 roku. Jedną z pierwszych i najważniejszych osób, które przyczyniły się do poszukiwań pociągu, był mieszkaniec Wałbrzycha, Tadeusz Słowikowski. Według jego opisu tuż po wojnie kilku Niemców pozostałych na terenie Wałbrzycha pracowało na kolei. Jeden z nich odnalazł wejście do ukrytego we wzgórzu zablokowanego tunelu. W obawie przed utratą życia znalazca nikomu nie powiedział o odkryciu. Dopiero na łożu śmierci miał przekazać informacje o tunelu człowiekowi o nazwisku Schulz. Tenże Schulz przekazał tę informację Tadeuszowi Słowikowskiemu w dowód wdzięczności za uratowanie go przed atakiem ze strony dwóch ludzi. Od tamtego czasu Słowikowski rozpoczął własne śledztwo w sprawie ukrytego pociągu.
W latach 70. Służba Bezpieczeństwa PRL zainteresowała się tematem domniemanego pociągu. Dowódca Wydziału II Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych major Stanisław Siorek koordynował akcję poszukiwania pociągu. Według relacji Słowikowskiego, w latach 70. odwiedził go funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa i nakazał oddać niemiecką mapę, która miała wskazywać miejsce ukrycia wagonów. Niedługo potem mapa miała znaleźć się na biurku przełożonego Siorka. Według relacji Słowikowskiego majorowi Siorkowi nie udało się jednak odnaleźć ukrytego pociągu. Funkcjonariusz zmarł po przejściu na emeryturę w roku 1998. W 1977 r. Tadeusz Słowikowski i Piotr Kruszyński mieli złożyć wniosek do lokalnej prokuratury o przeprowadzenie badań w rejonie stacji Wałbrzych-Szczawienko. W 2003 roku badacz amator zgłosił wyniki swojego dochodzenia władzom państwowym i otrzymał pozwolenie na rozpoczęcie badań terenowych Niedługo potem Słowikowski miał otrzymywać pogróżki, w których próbowano zniechęcić go do prowadzenia dalszych działań.
W czasie swoich badań Słowikowski lokalizował istnienie tunelu w różnych miejscach: początkowo w okolicy 65. km, następnie na 61. km, na początku lat 90. twierdził także, że istnieje „drugi tunel” w okolicy 64. km
Ale Tadeusz Słowikowski przyczynił się też do odkrycia tej ważnej tajemnicy:
Do poszukiwań mogiły ofiar hitleryzmu przystąpiono latem 1987 roku. Wzięli w nich udział Tadeusz Słowikowski, przedstawiciele obozu Gross Rosen, prokuratury, medycyny sądowej, milicji i lokalnych władz. Słowikowski eksploracje zaczął już w czerwcu, jednak makabrycznego odkrycia ludzkich szczątków dokonano 1 lipca, kiedy zaczęto przeczesywać niewielki, zalesiony teren przylegający do miejsca wskazywanego przez byłego więźnia. - Po dwóch dniach przeprowadzono ekshumację. Co dziwne, zamiast pięciu ciał znaleziono... osiem szkieletów, a po poszerzeniu terenu poszukiwań kolejne cztery. Od początku spekulowano na temat przyczyn śmierci i pochodzenia tych ciał - wspomina Tadeusz Słowikowski. Część ciał pochowanych prawdopodobnie na początku 1945 roku zabrała tajemnicę swojej śmierci do grobu. Szkielety nie miały śladów uszkodzeń kręgosłupów w części szyjnej wskazujących na powieszenie, ani innych obrażeń na czaszkach czy żebrach wskazujących na postrzał, czy pchnięcie ostrym narzędziem. (HISTORIA PEWNEGO POCHÓWKU W KSIĄŻU I DWÓCH EKSHUMACJI)
Pogrzeb Tadeusza Słowikowskiego, niegdyś górnika wałbrzyskich kopalń, a na emeryturze niezmordowanego badacza zagadek naszej historii, odbędzie się w piątek 24 września o godz. 12.00 na cmentarzu komunalnym przy ul. Przemysłowej.
Nasze relacje z poszukiwań Złotego Pociągu pod tym linkiem:
Piotr Koper zagrał w filmie o skarbie i szykuje niespodzianki
Tekst i foto: Magdalena Sakowska, współpr. Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj