| Źródło: Państwowa Straż Pożarna w Wałbrzychu
Wałbrzych: Sztuczny wisielec sparaliżował ul. Wieniawskiego
"Sztuczny wisielec" na Halloween
Zawieszony na wiadukcie kształt do złudzenia przypominał człowieka powieszonego na linie za szyję, nic zatem dziwnego, że zaalarmował on przejeżdżających tamtędy kierowców. Uczestnicy ruchu rozpraszali uwagę i mogło dojść do wypadku, na szczęście służby zjawiły się szybko i usunęły kukłę. Na miejsce zdarzenia przyjechała karetka pogotowia, Policja oraz dwa zastępy strażaków. - Zgłoszenie otrzymaliśmy około godz. 21.19, na miejsce wysłaliśmy dwa zastępy straży straży, w tym drabinę - wyjaśnia Tomasz Kwiatkowski z Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu. Strażacy użyli drabiny, część z nich weszła na nieczynny wiadukt. Niestety z głupim dowcipem wiążą się niepotrzebne nieoczekiwane przykre skutki. - Strażacy w ciemności wspinali się po nasypie i podczas działań jeden z nich uderzony gałęzią w oko doznał obrażeń i został przewieziony do szpitala - dodaje Kwiatkowski. Mężczyzna ma szansę na całkowite wyzdrowienie.
Sprawę bada Policja, funkcjonariusze zabezpieczyli kukłę. Na czas ściągania "sztucznego wisielca" wystąpiły utrudnienia w ruchu na ruchliwej arterii miasta. - Policja prowadzi dochodzenie w sprawie z art. 66 KW mówiącym o wprowadzeniu w błąd służb, za co grozi "wesołkom" ograniczenie wolności, areszt lub grzywna do 1,5 tys. zł - mówi Magdalena Korościk z KMP w Wałbrzychu. W związku z obrażeniami strażaka może się okazać, że zostanie postawiony też zarzut zagrożenia zdrowia osób biorących udział w akcji.
Strażacy wrócili do bazy przed godz. 22.
Sytuacja odwrotna sprzed lat
Podobnych "żartów" niestety nie brakuje w innych częściach kraju, a ich sprawcy narażają podatników na koszty związane z interwencjami. Służby nie mogą zignorować alarmu i muszą interweniować, bo tragiczne w skutkach mogą okazać się przypadki błędnego rozpoznania sytuacji.
Przestrogą jest sytuacja, do której doszło grudniu 2011 roku nieopodal Rynku w Świdnicy, gdy mieszkańcy wezwali Policję do 54-letniej kobiety. Świdniczanka wyskoczyła przez okno na podwórze i zginęła na miejscu. Policjanci zjawili się, ale nie rozpoznali, że mają do czynienia z ludzkim ciałem, uznali na sugestię zgromadzonych gapiów, że to sklepowy manekin. Sugestii poddał się też lekarz z pogotowia. Podczas procesu biegli stwierdzili, że kobieta zmarła na skutek upadku i nie można jej było pomóc, jednak mogło być przecież inaczej... Sprawa ta powinna być przestrogą dla twórców makabrycznych dowcipów jak ten wtorkowy w Wałbrzychu.
Elżbieta Węgrzyn
wsp. MS
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj