Wałbrzych: podwyżka opłat za śmieci jest nieunikniona?
Dlaczego zapłacimy więcej?
Prezydent wymienił dwa powody spodziewanych podwyżek. Pierwszy, to dyrektywy unijne, które zakładają, że w Polsce z roku na rok będzie wyższy procent odpadów selekcjonowanych i zgodnie z tym co roku każda gmina będzie płacić więcej za oddawanie odpadów nieposortowanych. Duży skok cenowy jest spodziewany w przyszłym roku – teraz to 24,15 zł za jednostkę, a w 2018 będzie to już 140 zł, w 2019 – 170 zł, a w 2020 – 240 zł. Z tego powodu gmina Wałbrzych, oczywiście, podniesie opłaty za odpady mieszkańcom.
- Za rok, za dwa nieuchronnie trzeba będzie te opłaty podnieść. W tej chwili chodzi o to, żeby to były podwyżki o 50 groszy czy złotówkę, a nie o 3 czy 5 złotych. Za dwa lata będziemy dwa razy skrupulatniej niż teraz segregować śmieci, bo nie będziemy mieli wyjścia. Według wymogów unijnych za trzy lata poziom recyklingu będzie musiał być trzy razy większy niż obecnie – zapowiada prezydent.
Od 1 lipca 2019 roku zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Środowiska selektywnie będziemy wyrzucać także śmieci ulegające biodegradacji, tak zwane odpady kuchenne. Co do pozostałych odpadów, poziom ich odzyskiwania ma stale wzrastać – jeśli chodzi o metal, papier, tworzywa sztuczne i szkło, w tym roku ma to być 20%, w przyszłym 30%, za dwa lata 40%, w 2020 50% itd. Na razie gmina wyprzedza te założenia, w 2016 roku, gdy wymagano 18%, u nas odzyskiwano 26% surowców wtórnych. Podwyżek można uniknąć, jeśli mieszkańcy będą lepiej segregować odpady.
Ale jest jeszcze drugi, lokalny powód, dla którego możemy się spodziewać podwyżki opłat.
- Za chwilę na Beethovena stanie wielka klimatyzowana hala i trzeba będzie zatrudnić jeszcze więcej osób stojących przy taśmach i wygarniających te śmieci. Tylko, że my już teraz nie możemy znaleźć do tego pracowników, po prostu nie chcą tego robić. Jeśli będziemy musieli podnieść wynagrodzenia, żeby zatrudnić ludzi, państwo będą musieli za to zapłacić – mówił Roman Szełemej.
Kokosów z recyklingu nie ma
Dlatego poziom recyklingu w mieście musi wzrosnąć, bo wtedy zmniejszy się ilość sortowanych odpadów i to jedyny sposób uniknięcia uciążliwych wysokich opłat. Jako przykład do naśladowania prezydent podał wałbrzyskie zakłady Toyoty, które zatrudniając 1000 ludzi nie wytwarzają odpadów w ogóle – wszystko jest segregowane na miejscu i zagospodarowywane. Ale miasto nie ma zysku ze sprzedaży tego, co znalazło się w "dzwonach" i "gniazdach".
- Nie da się zrobić interesu na odpadach wysegregowanych. Teraz po kilka miesięcy trzymamy tekturę, żeby ktoś ją od nas kupił. Na ogół w końcu się to udaje, ale nie udało się, jak mi to mówili mieszkańcy, sprzedawać odpadów i zarabiać na tym, nikt nie jest nimi specjalnie zainteresowany, bo jest ich dużo. W ogóle wszystkich odpadów jest teraz więcej, jak pojawiło się 500 Plus, to nam ilość śmieci wzrosła o 20% i widać, że ludzie kupują więcej i wyrzucają więcej – mówił prezydent.
Nie będzie też, jak to było zapowiadane wcześniej, tolerancji dla osób, które źle segregują odpady. – Za każdą tonę źle segregowanych odpadów miasto będzie płacić milionowe kary. A już teraz „Komunalnik” liczy wszystkie źle posegregowane odpady jak zmieszane i musimy mu za to płacić. Tymczasem słyszę, że ze sklepów wynoszone są śmieci do kontenerów mieszkańców – i odwrotnie. W Szwecji, gdyby kogoś złapano przy cudzym kuble, od razu pojawiłaby się policja, bo tam mieszkańcy dzwonią, jak widzą taką sytuację, to jest dla nich brak szacunku wobec społeczeństwa. Są kontrole, będziemy zwiększać opłaty dla tych, co się zadeklarowali, a nie segregują, będziemy dawać mandaty. Ogromnym problemem dla nas jest na przykład wyrzucanie gruzu z remontu do pojemników na śmieci – mówił Roman Szełemej.
Brud, smród i muchy
Śmieci były też jednym z głównych tematów skarg uczestników spotkania. Jedna z mieszkanek skarżyła się na brud, muchy i smród przy pojemnikach postawionych w okolicach ulic Krasińskiego, Głównej i Broniewskiego – lokatorzy wyrzucają wszystko do pierwszych pojemników z brzegu, tuż pod oknami bloku i te są przepełnione, a te dalej stoją puste. Dodatkowo, jak mówiła, personel sklepów przy ul. Głównej wyrzuca odpady do tych pojemników, a przy swoich sklepach ich nie postawił. Mieszkańcy skarżyli się też na zbyt ciężkie pokrywy gniazd – tak ciężkie, że nie tylko oni sobie z nimi nie radzą, także pracownicy firmy odbierającej odpady zazwyczaj pozostawiają je otwarte, żeby nie walczyć z nimi za każdym razem.
Inna skarga na „Komunalnik” dotyczyła tego, że nie są odbierane brązowe worki z liśćmi i trawą, choć według instrukcji zostały zakupione w tej firmie. Było też zastrzeżenie do zbyt podobnych do siebie kubłów na odpady zmieszane i posortowane, które czasem nie mają napisów, a że odbiorcy przestawiają je po opróżnieniu, lokatorzy potem się mylą, wyrzucając śmieci. Pojawiła się też pretensja do mieszkańców, że nie gniotą butelek, skutkiem czego te nie mieszczą się w gniazdach i „fruwają” dookoła.
Prezydent obiecał, że sprawdzi sytuację ze sklepami, których pracownicy mieliby podrzucać śmieci do kontenerów mieszkańców i zapewnił, że przedstawiciel „Komunalnika” jest obecny na spotkaniu, notując zastrzeżenia. – Sam mam wiele zastrzeżeń i relacje między miastem a firmą są dość szorstkie, ale pamiętajmy, że „Alba” była tu przez kilkanaście lat, a „Komunalnik” jest od niespełna roku i jeszcze się miasta uczy – zakończył prezydent.
Jeśli komuś nie odpowiadał wczorajszy termin, następne spotkanie z prezydentem na Piaskowej Górze, w szkole podstawowej nr 37 lub w budynku gimnazjum jest przewidywane za około 2 tygodnie.
Czytaj też:
WAŁBRZYCH: URZĄD MIASTA ZAOSTRZA POLITYKĘ W SPRAWIE ŚMIECI
WAŁBRZYCH: KONIEC TOLERANCJI DLA OSZUSTÓW ŚMIECIOWYCH
WAŁBRZYCH: UWAŻAJ, CO WYRZUCASZ DO ŚMIECI
ŚMIECI - BĘDZIE NOWA INSTALACJA I MNIEJSZE ZAMIESZANIE
RATUSZ W SPRAWIE ZMIANY ODBIORCY ODPADÓW
NOWY ODBIORCA WAŁBRZYSKICH ŚMIECI JUŻ WKRÓTCE
SYPIĄ SIĘ MANDATY ZA ŚMIECI
Magdalena Sakowska
Foto: Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj