| Źródło: https://www.siepomaga.pl/stefanek-i-ignas
Wałbrzych: bliźniaki proszą o pomoc w leczeniu!
Stefek i Ignacy cierpią na mózgowe porażenie dziecięce. Jedyną szansą na poprawienie stanu ich zdrowia może być przeszczep komórek macierzystych i rehabilitacja po nim. Na to jest potrzebne 170 905 zł. Zebrano dopiero trochę ponad 13 000, możemy się włączyć i pomóc. Wystarczy kilka złotych, a zebrać może się sporo.
Opis zbiórki
Mój świat zatrzymał się kilka razy. Pierwszy, gdy Stefek i Ignaś przyszli na świat o wiele miesięcy za wcześnie. Drugi, gdy usłyszałam, że synkowie nigdy nie będą widzieć, słyszeć, mówić, chodzić… Lekarze mówili wprost - to nie będą dzieci, ale rośliny… Trzeci raz jest każdej nocy, gdy moich chłopcy cierpią. Ich kruche życie pęka, niszczone przez nieludzki ból. Proszę o pomoc dla nich, o ratunek!
Stefek i Ignaś. Bliźniaki. Wcześniaki z 29. tygodnia ciąży. Nasze podwójne szczęście, ale też podwójne zmartwienie. Wiadomość o tym, że spodziewam się dziecka – to była ogromna radość dla naszej rodziny. Gdy okazało się, że nie będzie to jeden maluch, ale od razu dwójka – podwójne szczęście. Nie sądziłam, że wkrótce radość zniknie, pozostanie tylko strach…
Ciąża bliźniacza jest ciążą wysokiego ryzyka. Tak było i u mnie. Wynik badania, zrobionego w 23. tygodniu ciąży, ściął mnie z nóg - zaczęły się skurcze, pojawiło rozwarcie. Mieszkaliśmy wtedy w Anglii, natychmiast pojechaliśmy do szpitala w Manchesterze. Tam powiedziano nam, że nic się da zrobić. W Anglii są inne procedury odnośnie ratowania życia wcześniaków, według nich nikt nie starałby się nawet ratować naszych synków. Mieliśmy wybór – pozwolić na śmierć naszych dzieci albo zaryzykować wszystko i polecieć do Polski. Dla nas to nie był wybór, bo opcja, która braliśmy pod uwagę, była tylko jedna… Lotnisko, samolot, a po wylądowaniu kurs prosto do szpitala, gdzie zaczęła się walka o życie maluszków.
Dzieci ważyły wtedy tylko 420 i 400 g i nie miałyby żadnych szans na przeżycie, gdyby zaczął się poród. Razem nie ważyły nawet tyle ile paczka cukru.
Codziennie prosiłam tylko o kolejny dzień, opóźniający poród. Tylko to zwiększało szansę na to, że nasze dzieci przeżyją. W końcu nie można było jednak dłużej czekać. Stefan i Ignacy przyszli na świat 13 stycznia, w 29. tygodniu ciąży. Ważyli 1300 i 1340 g. Gdy usłyszałam ich pierwszy krzyk, pierwszy płacz, zaczęłam płakać razem z nimi – nie wierzyłam, że jednak się udało, że oni żyją.
Od pierwszego oddechu synkowie walczyli o życie. Ich stan był krytyczny. W końcu z krytycznego stał się stabilny. Radość z przyjścia synków na świat przysłonił jednak kolejny lęk. Okazało się, że bliźnięta mają nieodwracalne zmiany w mózgu, spowodowane niedotlenieniem w czasie ciąży. Że mogą być niewidome, głuche, nieme, mogą nigdy nie chodzić... Nikt tak naprawdę nie wiedział, jakie będą skutki niedotlenienia i przedwczesnego porodu. Nasz świat się zawalił, ale musieliśmy wziąć się w garść i zacząć walczyć. O nich. Dla nich.
Strach o życie Stefka i Ignasia nie skończył się wraz z wyjściem ze szpitala, nie skończy się chyba nigdy... Kiedy przywieźliśmy nasze dzieci do domu, takie malutkie, wystraszone, bojące się przewijania, kąpieli, umieraliśmy z przerażenia. Ale potem nastąpiły pierwsze uśmiechy – najpierw uśmiechnął się Stefan, potem Ignaś. To wynagradza nam całą walkę, cały trud. Uśmiechów nie ma jednak tyle, ile byśmy chcieli, bo nasz największy wróg to spastyka – napięcie mięśniowe, które deformuje kości i powoduje straszne cierpienie. Nasze dzieci każdej nocy płaczą z bólu, ponieważ każdy mięsień ciała jest napięty!
Nasze życie to ciągła rehabilitacja. Zamiast rowerka jest pionizator, zamiast wyjścia na plac zabaw spacer w specjalnym wózku, zamiast wakacji - turnusy rehabilitacyjne. Ciocie i wujkowie naszych synów to logopeda, psycholog, pedagog, terapeuta komunikacji alternatywnej, neurolog, fizjoterapeuta... Postępy są, choć malutkie, bo nasze dzieci mają bardzo ciężką postać dziecięcego porażenia mózgowego.
Stefek - choć nie mówi, ledwo rusza ręką, jest bardzo radosny. Zawsze się stara na ćwiczeniach, choć tak naprawdę przez chorobę bardzo mało może. Teraz czeka go kolejna przeszkoda. Operacja podwichniętego biodra. Operacja, która pomoże zapomnieć mu o bólu. Operacja, które kosztuje ogromne pieniądze. Chcielibyśmy jak najlepiej dla naszych bliźniaków, ale zawsze przeszkodą są pieniądze.
Nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów operacji, rehabilitacji, sprzętów. Dlatego kolejny raz musimy prosić o pomoc. Brak operacji i leczenia zrujnuje to, na co pracowaliśmy latami… Błagamy, pomóż naszym dzieciom!
Link do zrzutki:
https://www.siepomaga.pl/stefanek-i-ignas
O maluchach pisaliśmy już: Wałbrzych: Stefek i Ignaś proszą o pomoc
Opr. MS
Foto użyczone: siepomaga.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj