Serca połączone gorącą linią
Wiemy, że Dorota Barańska nie lubi być na świeczniku. Pomaga po cichu, bez rozgłosu. Nie chce, żeby o niej mówiono. My mamy to w nosie. Pani Doroto, sorry, ale będziemy chwalić inicjatywę. Bo jak tego nie robić, skoro wsparcie trafia tam, gdzie powinno. Do najbardziej potrzebujących.
Dorota Barańska to spiritus movens całego przedsięwzięcia.
Wałbrzyska restauratorka wraz z rodziną i wolontariuszami, codziennie pomaga ponad setce seniorów i osób potrzebujących. Od prawie miesiąca akcja charytatywna Czerwona Linia, którą zainicjowała, łączy ludzi, dając tym potrzebującym pomoc. Przed świętami wielkanocne dary trafiły do wielu ludzi.
– Kiedy dopadła nas pandemia, mieliśmy dwa wyjścia. Mogliśmy usiąść i załamać ręce albo wykorzystać ten czas, robiąc coś dobrego dla drugiego człowieka – mówi Dorota Barańska, współwłaścicielka sieci hoteli i restauracji „Maria” oraz firmy „Sir-Bud”, zajmującej się sprzedażą materiałów technicznych i budowlanych oraz wykonawstwem w branży budowlanej.
Pamiętacie, pisaliśmy o tym ponad miesiąc temu. Wówczas wałbrzyszanka zainicjowała akcję charytatywną, nazywając ją Czerwona Linia. Wtedy też nie za bardzo chciała rozgłosu wokół swojej osoby. Ale to przecież ona była spiritus movens wszystkiego. Inicjatywa skupia osoby pomagające i kontaktujące się z tymi, potrzebującymi wsparcia. Ludzie dzwonią na telefony alarmowe hotelu i restauracji „Maria”. Numery 508 223 956 lub 668134 933 może wykręcić każdy, kto jest w trudnej sytuacji albo ten, kto potrzebuje doraźnej pomocy w zrobieniu zakupów czy wyprowadzeniu psa.
– Pierwotnie zakładałam, że Czerwona Linia będzie pomocna seniorom. To oni są najbardziej zagrożeni w sytuacji zarażenia koronawirusem i to właśnie ich należy chronić. Jednak okazuje się, że pomocy potrzebują osoby, które straciły pracę albo inne, w złej sytuacji zdrowotnej. Robimy wszystko, aby nikt nie został z problemem sam – wyjaśnia Dorota Barańska. Jej pomysł spotkał się wielkim odzewem firm i osób prywatnych. Czerwona Linia to praca kilkudziesięciu osób, wolontariuszy, harcerzy. To też wsparcie finansowe i rzeczowe wielu lokalnych przedsiębiorców. Wszystkim wypada podziękować. To Dorota Barańska, jednocząc siły, stworzyła społeczne centrum wolontariatu. – Serce rośnie, gdy widzi się uśmiech drugiego człowieka. Odbieramy mnóstwo miłych telefonów. Wiele starszych osób dzwoni i mówi, że nigdy nie jadło tak pysznych posiłków – opowiada.
Przed Wielkanocą do potrzebujących trafiło ponad sto świątecznych zestawów.
W Wielką Sobotę do wszystkich podopiecznych Czerwonej Linii wyruszyły kolejne paczki, tym razem świąteczne. Były to głównie posiłki, przeznaczone na trzy świąteczne dni. Ponad sto wielkanocnych zestawów. Robi wrażenie. Ale to nie koniec. Telefony alarmowe nadal działają. Każdy kto szuka pomocy może zadzwonić na Czerwoną Linię.
Tekst - Tomasz Piasecki
Fot. użyczone (materiały prasowe)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj